Niedzielne rajzowanie
Niedziela, 13 września 2015
· Komentarze(1)
Kategoria 01. Wycieczki
Kolejny niedzielny poranek i pobudka tym razem o 5:00 :). Coraz później z racji pogarszających się warunków. Chociaż dzisiaj prognoza na dzień jest baardzo pozytywna. Jednak ciepło ma być dopiero od ok 10. Ech tam, kto rano wstaje..
Jem wcześniej przygotowane tosty, wsiadam na MTB i jadę na umówione z Wojtkiem miejsce - pole namiotowe nad Zalewem Chechło-Nakło. Jako że tym razem Wojtek już poprzez sms dopytuje o opóźnienie spotkania o kilka minut, wiem że na pewno się nie spóźnię ;). Jadę z wolna fotografując wschód słońca.
i jeszcze raz
Na umówione miejsce przyjeżdżamy niemal równocześnie, krótka narada i kierujemy się w stronę byłego 14. dywizjonu ogniowego artylerii rakietowej w pobliżu miasta Woźniki.
Zatrzymujemy się jeszcze na chwilę przy zalewie - cisza, spokój..
Prowadzi Wojtek, był już w tym miejscu, jednak zawsze dojeżdżał tam od strony Woźnik. Ja jeszcze nie miałem okazji zobaczyć pozostałości po koszarach.
Postanawiamy jechać przez Garbaty Most, gdzie przepływa strumyk. Własnie się zorientowałem, że to .. Mała Panew ;) a miejsce to znam od co najmniej 2 lat!
Po krótkiej przerwie (jest zimno - termometr wskazuje 9 st. C) i analizie mapy jedziemy dalej. Niestety popełniamy błąd i starając się go naprawić, trafić w miejsce dawnej jednostki wojskowej kluczymy leśnymi dróżkami. W pewnym momencie jadąc obok siebie Wojtek podbija konar drzewa, po którym planowałem przejechać. Niestety tak pechowo najechałem na niego, że zatrzymał mnie z prędkości ok 20 km/h do 0 na odcinku pewnie ok 50 cm opierając się o przednią zębatkę. Efekt, skrzywiona zębatka przednia :(
Może tego za dobrze nie widać na powyższym zdjęciu, ale skrzywiona została na ok 1 cm od osi. Napęd i tak kwalifikuje się do wymiany, więc postaram się domowym sposobem naprostować ją - jeszcze nie mam zielonego pojęcia czy się da i jak to zrobić ;)
Po chwili przecinamy Ligocki Potok, jednak po przygodzie z konarem wybieram asekuracyjną przeprawę.
W końcu trafiamy na koszary. Jest tam teraz warsztat samochodowy. Szkoda, bo na pewno można by lepiej zagospodarować to miejsce. A tak widzieliśmy tylko niszczejące budynki i rdzewiejące samochody :(. Nawet zdjęcia nie chciało się pstryknąć.
Podjechaliśmy jeszcze do wysiedlonej przy okazji budowy jednostki wojskowej osady Sapoty, po której pozostały jedynie fundamenty oraz resztki studni.
Następnie w Woźnikach kolejna przerwa regeneracyjna i kierujemy się w stronę Dąbrowy Wielkiej, aby zobaczyć postępy prac przy budowie A1. Nieopodal prowadzone są odwierty geologiczne - w celach naukowych, jak wyjaśnił nam jeden z pracowników.. do czego się dowiercą, może niedługo usłyszymy.
Dzień przed naszą wizytą Panowie dobrnęli do Karbonu na głębokości 710 m. Planowana głębokość odwiertu, to 1 400 m. Pewnie jeszcze odwiedzimy to miejsce przed zakończeniem prac ;)
Następnie ponownie przez Garbaty Most kierujemy się nad Zalew Chechło-Nakło, mijamy Hutę Cynku Miasteczko Śląskie S.A.
Dojeżdżamy nad zalew, gdzie chwilę rozprawiamy o dzisiejszej wyprawie. Z porannych 9 st. C zrobiło się 23, więc liczba rowerzystów niemal jak w upalne dni letnie zawitała nad zalew.
Super wycieczka, bez zagięcia. No, może przez jakieś 10 km :). A z racji braku największego przełożenia na korbie kadencja 81.
Jem wcześniej przygotowane tosty, wsiadam na MTB i jadę na umówione z Wojtkiem miejsce - pole namiotowe nad Zalewem Chechło-Nakło. Jako że tym razem Wojtek już poprzez sms dopytuje o opóźnienie spotkania o kilka minut, wiem że na pewno się nie spóźnię ;). Jadę z wolna fotografując wschód słońca.
i jeszcze raz
Na umówione miejsce przyjeżdżamy niemal równocześnie, krótka narada i kierujemy się w stronę byłego 14. dywizjonu ogniowego artylerii rakietowej w pobliżu miasta Woźniki.
Zatrzymujemy się jeszcze na chwilę przy zalewie - cisza, spokój..
Prowadzi Wojtek, był już w tym miejscu, jednak zawsze dojeżdżał tam od strony Woźnik. Ja jeszcze nie miałem okazji zobaczyć pozostałości po koszarach.
Postanawiamy jechać przez Garbaty Most, gdzie przepływa strumyk. Własnie się zorientowałem, że to .. Mała Panew ;) a miejsce to znam od co najmniej 2 lat!
Po krótkiej przerwie (jest zimno - termometr wskazuje 9 st. C) i analizie mapy jedziemy dalej. Niestety popełniamy błąd i starając się go naprawić, trafić w miejsce dawnej jednostki wojskowej kluczymy leśnymi dróżkami. W pewnym momencie jadąc obok siebie Wojtek podbija konar drzewa, po którym planowałem przejechać. Niestety tak pechowo najechałem na niego, że zatrzymał mnie z prędkości ok 20 km/h do 0 na odcinku pewnie ok 50 cm opierając się o przednią zębatkę. Efekt, skrzywiona zębatka przednia :(
Może tego za dobrze nie widać na powyższym zdjęciu, ale skrzywiona została na ok 1 cm od osi. Napęd i tak kwalifikuje się do wymiany, więc postaram się domowym sposobem naprostować ją - jeszcze nie mam zielonego pojęcia czy się da i jak to zrobić ;)
Po chwili przecinamy Ligocki Potok, jednak po przygodzie z konarem wybieram asekuracyjną przeprawę.
W końcu trafiamy na koszary. Jest tam teraz warsztat samochodowy. Szkoda, bo na pewno można by lepiej zagospodarować to miejsce. A tak widzieliśmy tylko niszczejące budynki i rdzewiejące samochody :(. Nawet zdjęcia nie chciało się pstryknąć.
Podjechaliśmy jeszcze do wysiedlonej przy okazji budowy jednostki wojskowej osady Sapoty, po której pozostały jedynie fundamenty oraz resztki studni.
Następnie w Woźnikach kolejna przerwa regeneracyjna i kierujemy się w stronę Dąbrowy Wielkiej, aby zobaczyć postępy prac przy budowie A1. Nieopodal prowadzone są odwierty geologiczne - w celach naukowych, jak wyjaśnił nam jeden z pracowników.. do czego się dowiercą, może niedługo usłyszymy.
Dzień przed naszą wizytą Panowie dobrnęli do Karbonu na głębokości 710 m. Planowana głębokość odwiertu, to 1 400 m. Pewnie jeszcze odwiedzimy to miejsce przed zakończeniem prac ;)
Następnie ponownie przez Garbaty Most kierujemy się nad Zalew Chechło-Nakło, mijamy Hutę Cynku Miasteczko Śląskie S.A.
Dojeżdżamy nad zalew, gdzie chwilę rozprawiamy o dzisiejszej wyprawie. Z porannych 9 st. C zrobiło się 23, więc liczba rowerzystów niemal jak w upalne dni letnie zawitała nad zalew.
Super wycieczka, bez zagięcia. No, może przez jakieś 10 km :). A z racji braku największego przełożenia na korbie kadencja 81.