Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2015

Dystans całkowity:743.23 km (w terenie 29.20 km; 3.93%)
Czas w ruchu:31:54
Średnia prędkość:23.30 km/h
Maksymalna prędkość:69.20 km/h
Suma podjazdów:4681 m
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:53.09 km i 2h 16m
Więcej statystyk

Góra Św. Anny

Niedziela, 30 sierpnia 2015 · Komentarze(1)
Kategoria 01. Wycieczki
Pobudka o 3:50. Dzisiaj od dawna planowana z Wojtkiem wyprawa na mekkę kolarzy z okolicy, czyli Góra Św. Anny, gdzie wjeżdżaliśmy nieco ponad rok temu. Dzisiaj jednak w odchudzonym składzie, gdyż rok temu jechał z nami jeszcze syn Wojtka, Konrad. Wstępnie towarzystwa miał nam dotrzymać jeszcze Krzysztof (i znając Go pewnie nadawać astronomiczne tempo ;) ) , jednak w sobotę wieczorem oznajmił, że nie da rady.

Więc spotykamy się zgodnie z planem na rynku o 5:00. Tzn. ja ponownie spóźniony - zapomniałem tylnej lampki :/ Melduję się 5:05.

Szybkie przywitanie i jedziemy.

Jest bardzo przyjemnie, w mieście wśród zabudowań ok 17 st., poaz miastem 13-14 st. C. Wilgotno, miejscami nawet jadąc na okularach pojawia się skroplona woda. Ruch na drodze znikomy, mimo że jedziemy głównymi trasami - od Pyskowic krajową 40-stką.

Jadę szosą, więc nadaję tempo, Wojtek schowany za mną. W okolicach Niewiesza spotykamy aktywną drogówkę - brawo Panowie.

W Ujeździe skręcamy z drogi kierując się w stronę Zalesia Śląskiego, gdzie przy rondzie znajdujemy miłą miejscówkę. Korzystamy z okazji na drobny posiłek i uzupełnienie elektrolitów. Mamy za sobą 50 km.



W trakcie odpoczynku podjeżdża dwóch bikerów z Częstochowy, którzy za cel dzisiejszej wyprawy wybrali Mosznę (ponad 300 km w dwie strony - szacun)! Chłopak góralem i dziewczyna szosą. Kierujemy ich wg nas na najlepszą drogę.

Wsiadamy na rowery. Zaczyna się podjazd, który w zeszłym roku wydawał się znacznie dłuższy. Wybraliśmy ten od strony Leśnicy.
Mimo moich obaw co do podjazdu, gdyż: po pierwsze nadal jestem kiepskim góralem, a po drugie mogło mi braknąć przełożenia, wjeżdżam ku mojemu zaskoczeniu przed Wojtkiem! A to niespodzianka!
Podjazd zawiera segment Św Anna od Leśnicy do kościoła, który dobre 4 min szybciej. Mój wynik to 11:46.

Tam spędzamy ok 1h posilając się rosołem w okolicznej restauracji oraz kiełbasą i bułką ze spożywczaka. Siedząc i konsumując spotykamy ponownie bikerów, których kierowaliśmy w... przeciwną stronę w Zalesiu Śląskim ;/ nie mam pojęcia jak się tu dostali..

Ładuję się na rower, pora na zjazd. Nie jest trudny. Przecinamy A4


Potem Strzelce Opolskie, Jemielnica oraz Wielowieś, w której odbywały się dożynki


Ekspedienta ze sklepu stwierdziła, że mój rower idealnie pasuje do dekoracji.

Powrót jest ciężki. Owszem, złej baletnicy itd., jednak cały czas walczymy z wiatrem. Podjazd na Górę Św. Anny oraz poprzedni dzień, który miał być przejechany luźno, a wyszedł na endo rekord na 50 km dają się we znaki. Dodatkowo temperatura, która dochodzi do 36 st. C w cieniu. Szkoda tej końcówki, bo mogliśmy wykręcić fajną średnią.

W Tarnowskich Górach żegnamy się. Po kilku minutach dzwoni Wojtek z informacją, że ok 2 km po rozstaniu zaliczył "przyłożenie". Na szczęście skończyło się tylko na obtarciach, chociaż prędkość była duża.

Profil trasy:


Wypad rewelacyjny, już planujemy powtórkę ... w przyszłym roku w sierpniu..

Cieszę się, że udało się po tym groźnym upadku sprzed dwóch tygodni wrócić do przyjemnego "nawijania kilometrów", chociaż nadal odczuwam drobne skutki upadku.

Pyrzowice - treningowo

Sobota, 29 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Jutro co prawda wyjazd na Górę Św. Anny, jednak czuję głód jazdy. Postanawiam zatem wyjść objechać lotnisko, czego nie uczyłiłem ostatnim razem, zmieniając plany.

W zamiarze było spokojne kręcenie, jednak jak się potem okazało zrobiłem na Endo rekord na dyst. 50 km oraz PRa na segmencie Zendek reverse :).

Warunki rewelacyjne, niezbyt mocne słońce oraz praktycznie zero wiatru. Aż chciało się nacisnąć na pedały.

Treningowo - rehabilitacyjnie

Środa, 26 sierpnia 2015 · Komentarze(2)
Kategoria 00. Treningowo
Dzień urlopu z Mikim, a wieczorem wychodzę pokręcić.
Wybieram szosę, gdyż dłoń cały czas jeszcze odczuwa skutki wypadku sprzed 1,5 tygodnia. Położenie dłoni na klamkomanetce zdecydowanie mniej nadwyręża dłoń i nadgarstek.

Jadę przejechać się w zasadzie bez wytyczonego celu, wpierw kieruję się w stronę Piekar Śl., następnie Brynica i lotnisko. Planowałem objechać lotnisko, kiedy zadzwonił Wojtek. Krótka narada i jadę mu naprzeciw. Rozmawiamy jakąś chwilę m.in na temat planowanego niedzielnego wyjazdu na Górę Św. Anny, do momentu nadejścia zmroku. Wsiadamy na rowery i kierujemy się w stronę domu.

Rozjazd

Niedziela, 23 sierpnia 2015 · Komentarze(2)
Kategoria 01. Wycieczki
W końcu na rowerze. Co prawda jeszcze nie doszedłem do pełnej sprawności, ciągle odczuwam ból tu i ówdzie po ostatnim wypadku, jednak potrzebowałem tych kilku kilometrów. Człowiek od razu inaczej się czuje, oddycha pełną piersią, jest po prostu szczęśliwy.

Oczywiście nie chciałem się porywać na większe dystanse, dlatego wybrałem się na krótką przejażdżkę do parku w Świerklańcu,

Nieopodal Pałacu Kawalera


spotykam Wojtka, który tradycyjnie w niedzielny poranek nawija kilometry po okolicznych lasach :).

W parku dzisiaj odbywał się VI Bieg Świerklaniecki.


Wracając czuję, że nadgarstek mimo krótkiej jazdy zaczyna odczuwać już jej trudy. Kończę mając na liczniku niespełna 24 km - jest OK.

Bike Orient - PK Międzyrzecza Warty i Widawki

Sobota, 15 sierpnia 2015 · Komentarze(2)
Trzeci rajd tegorocznej edycji Bike Orient odbywał się w Parku Krajobrazowym Międzyrzecza Warty i Widawki. Start zaplanowany już dawno, ba nawet termin wyjazdu w Bieszczady został dopasowany pod to wydarzenie.

Na dojazd umawiam się z Krzyśkiem, tym razem jadę swoim autem. Spotykamy się o umówionej godzinie, pakujemy rowery i ruszamy w stronę Burzenina, gdzie zlokalizowano bazę rajdu.

Na miejscu odbieramy numery startowe i przymierzamy się do przygotowania rowerów - co niektórzy trochę opieszale ;). Miłe spotkanie z Mariotruck, który z synem walczył na trasie MEGA.

Fot. Foto Doktorek

Patrzę na zegarek, czasu do startu pozostało niewiele, więc szybko ostatnie "szlify" roweru i melduję się na starcie.

Spotykamy również Szymona, z którym jechałem pierwszy rajd tegorocznego cyklu Bike Orient. Po otrzymaniu map wytyczamy we trójkę trasę. Krzysiek od początku wspominał o ambicjach na zdobycie dużej liczby PK, jednak nie był pewny formy po chorobie. Ja z kolei czuję zmęczenie po urlopie, z którego wróciłem dzień wcześniej o 22:00. Wytyczamy kilka pierwszych punktów, dalszą trasę ustalimy w trakcie.

Ruszamy. Jadę za Krzyśkiem, Szymon również. Po 2 km łapię kapcia.. To dopiero początek, ledwo zjechaliśmy z szosy! Szymon woła Krzyśka, który jednak wciągnięty w wir zawodów, walki z piachem i innymi zawodnikami nie słyszy jego nawoływania.
Szybka wymiana dętki, jedziemy dalej.

Pierwszy PK i od razu przeprawa przez rzekę ;) Bardzo dobrze, upał daje się we znaki.


Fot. Foto Doktorek


Fot. Foto Doktorek


Fot. Foto Doktorek

Czuję, że nogi nie pracują tak, jakbym sobie tego życzył. Mam jednak nadzieję, że z kolejnymi kilometrami będzie lepiej.

Jedziemy dalej i w miejscowości Smiechawy po krótkiej naradzie jedziemy dalej asfaltem. Wieje południowo-wschodni wiatr, tak mniej więcej z godziny 2-giej. Dlatego kładę się na kierownicy. To był błąd. Chwila nieuwagi, dekoncentracja, zagapienie.. Nie wiem, w każdym razie łapie mnie pobocze i uderzam mocno o asfalt. Większość energii przyjmuje lewa ręka, korpus i kask.

Chwila na dojście do siebie, zbadanie sytuacji. Chyba nie jest źle, ale boli nadgarstek oraz żebra. Po chwili jedziemy dalej. Nie zaczęło się dobrze, a ból narasta. Mam jednak nadzieję, że rozjeżdżę go. Szymon dopinguje mnie, żebym nie rezygnował.

Teren łatwiejszy w porównaniu do ostatniego BO. Walczymy zatem dalej, wcześniej jeszcze przed Startem myślałem o 15, może 16 PK. Teraz marzę o 12, aby zostać sklasyfikowany na trasie GIGA, gdyż zależało mi na klasyfikacji generalnej.

Kolejne kilometry jadę na dosłownie 60-70%. Zaliczam mozolnie następne PK



W jednej chwili czuję się lepiej, a w następnej ból znowu staje się silniejszy. Jest gorąco, pomagają krótkie, schładzające kąpiele w miejscach przepraw.


Fot. oficjalna relacja Bike Orient


Fot. oficjalna relacja Bike Orient



Kolejne przeprawy (było ich łącznie 4) już z pomocą Szymona, który przenosi mój rower.

Po 40 km robimy krótką przerwę na posiłek i po kilku minutach jedziemy dalej. Niestety chwilę później kontuzjowany nadgarstek odmawia dalszego wysiłku i uniemożliwia mi trzymanie kierownicy. Postanawiam wycofać się i zjechać do bazy rajdu.. :(
Szymon kontynuuje walkę samotnie.

Niestety zaliczam jedynie 7 PK, tym samym nie zostałem sklasyfikowany na trasie GIGA. Jednym z celów stawianych na ten rok to właśnie wywalczenie na każdym rajdzie minimum do tej klasyfikacji oraz klasyfikacja generalna BO na trasie GIGA. Niestety nie wszystko możemy mieć. Jak to Krzysiek podsumował na mecie: "Człowiek myśli, Pan Bóg kryśli."
Relację piszę w tydzień po rajdzie, nadal jeszcze odczuwając skutki upadku. Na szczęście nie stało się nic gorszego. Wypatruję już jednak kolejnych wycieczek rowerowych, może niebawem wsiądę na szosę, którą już ponad 2 tyg. nie jeździłem.

Bieszczady - Solina II

Czwartek, 13 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Kontynuujemy wycieczki rowerowe w Bieszczadach. Tym razem niestety to ostatnia wyprawa w tym roku :(

Wyjeżdżamy całą ferajną zaraz po południowej drzemce Mikiego. Cel to dobry pstrąg na obiad oraz zakup kilku pamiątek. Przed wyjazdem sprawdzam prognozę i niestety w okolicach godziny 18-tej ma zacząć padać deszcz. Dlatego od razu przystępujemy do ataku na kolejne wzniesienia. Droga do Soliny jest jednak łatwiejsza niż powrót do pensjonatu, który mieści się ok 200 m wyżej.

W Solinie po przejechaniu zapory jemy kolejnego pysznego pstrąga (Miki zjadł niemal całego !)

Zaczyna się chmurzyć, więc kupujemy pamiątki, do tego pamiątkowa fota:


Nie ociągamy się więcej i kierujemy w stronę pensjonatu w Myczkowie. Po drodze spada na nas nawet kilka kropel. Jednak po dotarciu na miejsce zaczyna się rozpogadzać. Szkoda, bo mogliśmy więcej czasu spędzić w samej Solinie..

Bieszczadzko Rajza II

Środa, 12 sierpnia 2015 · Komentarze(3)
Ponownie udaję się na trasę wczorajszej rajzy z drobnymi modyfikacjami. Postanawiam sfotografować zaporę z trochę innej perspektywy i tym samym zaraz za Soliną skręcam w stronę Lobozewa Dolnego, gdzie od razu czeka mnie podjazd 13%.
Udaje się podjechać (biker przede mną wprowadzał swoją maszynę)


Następnie ponownie kieruję się na Uherce. Jest ciepło, cieplej niż w dniu wczorajszym. Walczę z ciepłem oraz pragnieniem:


Pomaga ;)

W Uhercach trafiam na przejazd drezyn


Też naciskają w pedały ;)

Wracając z Myczkowców pobijam mój wczorajszy rekord prędkości maksymalnej - 69,2 km/h.

Bieszczadzko Rajza

Wtorek, 11 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Dzisiaj w trakcie południowej drzemki Mikiego wybieram się samotnie na lokalne trasy.

Kieruję się wpierw w stronę Soliny, którą przejeżdżam z maksymalną dozwoloną prędkością zatrzymując się dopiero na moście, aby sfotografować zaporę


Jak dotąd mimo trzech podjazdów większość trasy prowadziła zjazdami, jestem ok 120 m poniżej miejsca wyjazdu i oczywiście powrotu. Dlatego średnia jest wysoka - ponad 25 km/h.

Dalej prosto w kierunku Uherców Mineralnych. Jest kilka podjazdów, jednak dobra jakość nawierzchni wręcz pomaga w pokonywaniu kolejnych wzniesień. Zjazdy  również, notuję mój rekord max prędkości: 67,29 km/h.

Z Uherców kieruję się prosto w stronę Myczkowców drogą z pięknymi widokami.


Po drodze mijam Ogród Biblijny:


oraz Park Miniatur Świątyń w Myczkowcach:




Pokonanie w tym upale 2,5 km odcinka bruków z podjazdem daje mi się we znaki. Jednak do Zapory w Myczkowcach pozostało niewiele, gdzie robię krótką przerwę na uzupełnienie elektrolitów.


Czas na powrót, nadal jestem ponad 130 m poniżej punktu początku trasy, oj trzeba będzie nagiąć..

Po kilku wzniesieniach na drodze z Myczkowców do Soliny zaczyna się podjazd 4 kategorii w Solinie - Segment Solina Uphil . Czyli 138 m przewyższenia na odcinku 4,1 km.
Widoki są rewelacyjne:


Po tym królewskim podjeździe dzisiejszej trasy pozostaje jeszcze kilka mniejszych wzniesień i po 2 h melduję się w pensjonacie:


Fajna wycieczka, nogi musiały przez znaczną część pracy pracować (kadencja 79). Suma przewyższeń 510m.

Bieszczady - Przełęcz pod Markowską

Poniedziałek, 10 sierpnia 2015 · Komentarze(2)
Drugi wypad rowerowy tegorocznego pobytu w Bieszczadach i wybór pada na Przełęcz pod Markowską. Czyli nie za krótko, nie za długo, ale za to z podjazdami.

Wyjeżdżamy wcześnie po 9:00, zaraz po śniadaniu. Na szczęście nie jest jeszcze tak ciepło.
Z Myczkowa udajemy się w stronę Berezki, skąd zaczniemy długi, jednak odpuszczający momentami podjazd na przełęcz. Dokładnie 205 m przewyższenia na odcinku 8 km.

Miki daje rade, a to bułka, a to picie, a to jabłko.

Na przełęczy krótki postój - niestety nie zauważyłem, że mam pobrudzony obiekty w telefonie - zdjęcie odpada :(

Potem kierujemy się w stronę Górzanki i Wołkowyi. Z przełęczy to ok 3 km jazda leśną drogą.




Z Wołkowyi jedziemy już Małą Pętlą Bieszczadzką w stronę Polańczyka, gdzie mamy do pokonania dwa podjazdy: ten pierwszy to 138 m przewyższenia na odcinku 2,3 km, drugi 100 m na odcinku 1,9 km.


Z Polańczyka prosto do Myczkowa, gdzie kończymy wyprawę mając do pokonania jeszcze krótkie wzniesienie 10% do pensjonatu.

Bieszczady - Solina

Sobota, 8 sierpnia 2015 · Komentarze(1)
Pierwszy wypad w tym roku na rower w Bieszczadach i tym samym pierwsza jazda z Mikim po górach. Trochę się tego obawiałem, z jednej strony na trasie jest spory ruch, a z drugiej jest to jednak dodatkowy bagaż. A jak wiadomo, góral ze mnie żaden.

Nie było jednak tak źle, pierwsze przeciągnięcie nogi obyło się bez momentów krytycznych, a największe przewyższenie to 10%. I to wszystko w jeden z najgorętszych dni jakie mieliśmy do tej pory tego lata.

Na zaporze w Solinie tradycyjnie smażony pstrąg :)