Liswarta - pierwsza setka AD 2016
Sobota, 27 lutego 2016
· Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Kolejne okienko pogodowe tej zimy (chociaż mam wrażenie, że rok temu było ich więcej - chyba, że akceptowałem jazdę w trudniejszych warunkach), wykorzystałem na przejechanie pierwszej setki w tym roku. Nie planowałem jej, chociaż przyznam że w głowie gdzieś tam się pojawiała myśl zaatakowania.
Oczywiście znowu wiał dosyć silny wiatr, chyba najlżejszy w porównaniu do ostatnich wypraw, ale w pewnych miejscach mocno utrudniał szybkie kręcenie. Jadąc z Boruszowic do Tworoga z wiatrem wiejącym w plecy w Brynku Pan policjant mierzył mi prędkość ;P - a może samochodowi za mną? Tak, czy inaczej zamieniliśmy słowo, jak go mijałem.
Od Tworoga było już gorzej. Wiatr nie pomagał, a momentami miałem wrażenie, że wręcz przeszkadzał. W Koszęcinie krótka wizyta w sklepie (ból głowy) i jadę dalej.
W końcu wjeżdżam do Parku. Tam robię krótką przerwę na banana i ciastko.
Jest tutaj bardzo dużo ciekawych szlaków - koniecznie muszę tu przyjechać na góralu! Większość z nich niestety nie nadaje się na szosę. Mimo wszystko jest gdzie popedałować szosą.
Wracając walczę z wiatrem :( tętno 165, a na liczniku... 18 km/h. No ale czegóż się spodziewać, mamy luty czyli początek sezonu.. trzeba będzie popracować nad formą. Chociaż widzę, że baza jest dobra.
Kierując się do domu krajówkami napotkałem oczywiście kilku debili mijających mnie w odległości mniej niż 50 cm. Skandal!
Na koniec musiałem dokręcić, żeby była setka. Trasa sztucznie wydłużona, a w końcówce dodatkowo odcięło mi prąd.. Dokręcając do setki ledwo wciągałem rower i siebie na podjazdy. Mięśnie są jeszcze miękkie jak gąbka na tym etapie sezonu. Ale popracujemy nad tym.
Oczywiście znowu wiał dosyć silny wiatr, chyba najlżejszy w porównaniu do ostatnich wypraw, ale w pewnych miejscach mocno utrudniał szybkie kręcenie. Jadąc z Boruszowic do Tworoga z wiatrem wiejącym w plecy w Brynku Pan policjant mierzył mi prędkość ;P - a może samochodowi za mną? Tak, czy inaczej zamieniliśmy słowo, jak go mijałem.
Od Tworoga było już gorzej. Wiatr nie pomagał, a momentami miałem wrażenie, że wręcz przeszkadzał. W Koszęcinie krótka wizyta w sklepie (ból głowy) i jadę dalej.
W końcu wjeżdżam do Parku. Tam robię krótką przerwę na banana i ciastko.
Jest tutaj bardzo dużo ciekawych szlaków - koniecznie muszę tu przyjechać na góralu! Większość z nich niestety nie nadaje się na szosę. Mimo wszystko jest gdzie popedałować szosą.
Wracając walczę z wiatrem :( tętno 165, a na liczniku... 18 km/h. No ale czegóż się spodziewać, mamy luty czyli początek sezonu.. trzeba będzie popracować nad formą. Chociaż widzę, że baza jest dobra.
Kierując się do domu krajówkami napotkałem oczywiście kilku debili mijających mnie w odległości mniej niż 50 cm. Skandal!
Na koniec musiałem dokręcić, żeby była setka. Trasa sztucznie wydłużona, a w końcówce dodatkowo odcięło mi prąd.. Dokręcając do setki ledwo wciągałem rower i siebie na podjazdy. Mięśnie są jeszcze miękkie jak gąbka na tym etapie sezonu. Ale popracujemy nad tym.