Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2015

Dystans całkowity:522.92 km (w terenie 67.20 km; 12.85%)
Czas w ruchu:22:32
Średnia prędkość:23.21 km/h
Maksymalna prędkość:63.74 km/h
Suma podjazdów:2242 m
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:47.54 km i 2h 02m
Więcej statystyk

Serwis MTB

Sobota, 30 maja 2015 · Komentarze(0)
Niestety do lekarza ostatecznie się nie udałem, mimo szczerych chęci. Okazało się, że za 150 zł mogą mi jedynie pooglądać moją nogę z zewnątrz. Za taki pokaz nie wydam takiej kasy, którą mogę przeznaczyć na... np. nową przerzutkę tylną w MTB, z której ostatnio dochodzą dziwne dźwięki oraz zauważyłem, że wózek jest przekrzywiony. Dodatkowo na dwóch głównych osiach jest wyraźny luz.

Także jeżeli chodzi o kontuzję, to zaciągnąłem porady się Kolegi z pracy, który ma za sobą karierę sportowca zacząłem smarować miejsce, w którym odczuwałem ból poleconymi maściami. W sumie wiele warstw na raz, aby było lepiej, szybciej :). Ponownie koło środy normalnie funkcjonując (tzn. uczęszczając do pracy, siadając, wstając, chodząc po schodach itp) nie odczuwam żadnego najmniejszego bólu. Więc postanowiłem dla sprawdzenia podjechać MTB do serwisu.

Było dobrze, chociaż od razu na początku mam podjazd - to te 11m :).

Jutro co prawda zaplanowana wizyta w zoo, jednak może skuszę się na rekreacyjną przejażdżkę z samego rana. Tak dla sprawdzenia.

Plany planami, a głupiemu radość.

Sobota, 23 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 01. Wycieczki
W trakcie ostatniej wycieczki z Wojtkiem nabawiłem się kontuzji, która skutkowała tym, że nie byłem w stanie wrócić samodzielnie do domu. Wycieczka miała miejsce w niedzielę, a już w środę czułem się w miarę dobrze. Ból praktycznie był niewyczuwalny. Reszta tygodnia, praktycznie zapomniałem o nabytym urazie - dodam wykonując normalne codzienne czynności.
Od środy śledziłem prognozę pogody i w piątek pojawiło się okienko bez deszczu właśnie w czasie, który idealnie wpasowywał się w mój rozkład zajęć. Plany były ambitne - co najmniej czwarta setka w roku, a może coś więcej. Nie zdradzam co.. przyjdzie na to czas.

A więc ruszam, trochę asekuracyjnie, aby odpowiednio się rozgrzać i sprawdzić stan mięśnia czworogłowego uda. Niestety po kilkunastu km zaczynam odczuwać lekki dyskomfort. Postanawiam zmodyfikować dalszą trasę i z racji tego, że wyruszyłem wcześnie rano pojechać na kawę do Babci.

Spokojnie kręcąc dojeżdżam do Krupskiego Młyna, gdzie oprócz kawy i pysznego ciastka zakładam Babci nowo nabyte rolety do okien.
Tak przy okazji, Endo (mam aktywną opcję wyłączania czasu przy postoju) zatrzymało się po dotarciu na miejsce, natomiast w momencie utraty sygnału GPS czas naliczał się non stop - już nie pierwszy raz - porażka.

Wracając postanawiam jechać przez Wielowieś i Połomię. Niestety mimo motywacji do pedałowania kontuzja daje o sobie znać.  Delikatnie kręcąc wracam do domu podjazdy pokonując w zasadzie na jednej nodze. :(

Szkoda, jestem zły że nie udało się pokręcić więcej. Bezsilność rekompensuje wykonanie dobrej roboty -> roletki :)

A z mięśniem.. hmmm, chyba zapowiada się wizyta u lekarza

Wycieczka po lasach

Niedziela, 17 maja 2015 · Komentarze(2)
Kategoria 01. Wycieczki
Dzisiaj wybieram się z Wojtkiem pozwiedzać Krupski Młyn oraz jego okoliczne lasy. Jako, że Wojtek nie miał jeszcze okazji zawitać do mojej rodzinnej miejscowości, tym bardziej z przyjemnością oprowadzę go po okolicy.

Wojtek kupił nowy rower - Krossa 29er :). Mieliśmy wyjechać wcześniej, jednak nadarzyła się okazja sprzedać poprzedni. Trudno, Klient nasz Pan. W każdym bądź razie przesuwamy wyjazd o 2h i proszę Wojtka, żeby się nie spóźnił, bo będzie mało czasu. I co? I przyjeżdżam spóźniony... Szkoda więcej tutaj się rozpisywać..

Szybki przegląd nowej maszyny, krótka przejażdżka na nowym Krossie Wojtka i ruszamy. Jest chłodno i niebo całe zakryte jest ciężkimi chmurami. Kierujemy się w stronę Mikołeski, skąd dalej autobaną, którą prezentuje mi Wojtek prosto trafiamy do Kotów. Parę minut asfaltem i w Wesołej skręcamy w prawo, aby za chwilę ponownie jechać lasem. Naszym celem był Staw Piegża, jednak duża liczba leśnych ścieżek powoduje, że mocno przyciąga nas do krajowej "11". Wracamy do ostatniego rozwidlenia i ponownie próbujemy przez las dostać się do Stawu. po kilkunastu minutach ponownie lądujemy na.. 11-stce :) OK, nie walczymy z tym i pokonujemy kilka km Leśą Rajzą wzdłuż szosy. Następnie w Pustej Kuźnicy odbijamy w las, aby ponownie zaatakować nasz cel. Jest naprawdę malowniczo, dodatkowo zza chmur zaczęło pojawiać się Słońce.


a sama trasa do najłatwiejszych nie należy :)


Docieramy w końcu nad Staw Piegża, gdzie robimy sobie krótką przerwę.

Dalej dojeżdżamy do drogi  i asfaltem prosto do Krupskiego Młyna, gdzie Wojtkowi przedstawiam co ciekawsze miejsca.

Dalej udajemy się do Borowian, gdzie w zawodach wędkarskich bierze udział Prezes Jacek, z którym zamieniamy kilka zdań. Jedziemy dalej do Wielowsi. Wstępnie miałem zaplanowaną inną trasę, jednak brak sklepów zmusił nas do jej modyfikacji. Więc w samej Wielowsi wizyta w sklepiku i posiłek. Oprócz słodkości musiałem zjeść coś konkretnego, czyli :dwie kiełbaski na miejscu poproszę!"

Następnie przez Wojskę i dalej testujemy nową autobanę - wygląda zachęcająco:


Jest już naprawdę ciepło, a słońce nie zachodzi już za chmury. Jedziemy w miarę szybko (25-30 km/h) i dojeżdżamy do drogi, którą jakieś 2 km musimy pokonać, aby dojechać do Tworoga. Dalej kierujemy się już Leśną Rajzą przez Brynek w stronę Boruszowic. Dojeżdżając do Boruszowic nagle czuję małe ukłucie w lewym udzie, pedałuję dalej. Niestety dosyć szybko ból się nasila i po kilkuset metrach jest już na tyle mocny, że postanawiam zatrzymać się. Po chwili namysłu rezygnuję z dalszej jazdy będąc jakieś 12 km od domu. Ekipa ratunkowa zebrała mnie z trasy :( - tego jeszcze nie było..

Tak, czy inaczej dobrze zrobiłem, gdyż pisząc ten tekst widzę lekki obrzęk, a ból jest naprawdę dokuczliwy. Mam nadzieję, że krótka przerwa i maści pomogą.

Grilowo do Ani i Marcina

Sobota, 16 maja 2015 · Komentarze(0)
Po trzeciej setce w tym roku udajemy się całą ferajną do znajomych na grila. Jazda w miarę spokojna, pogawędki w trakcie.
Na miejscu Miki ma dla siebie (oraz Mateusza) całe podwórko :). Po cały popołudniu zabawy w piaskownicy, na trawie i huśtawce wracamy w komplecie do domu.

Park Krajobrazowy Lasy nad Górną Liswartą

Sobota, 16 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 01. Wycieczki
Dzisiaj wyprawa do Parku Krajobrazowego Lasy nad Górną Liswartą. Przynajmniej taki jest plan, bo wczoraj w końcu odebrałem zamówiony w niedzielę łańcuch i nie nie byłem pewien, czy przyjmie go używana kaseta. Po Łańcuch musiałem pojechać do punktu obsługi klienta w Piekarach Śl, gdyż od poniedziałku firma nie była w stanie dostarczyć do mnie przesyłki priorytetowej. Chciałem go koniecznie odebrać w piątek, aby wieczorem umieścić w napędzie i dzisiaj wcześnie rano przejechać szosą.
Kaseta przyjęła łańcuch bardzo dobrze. Wzrokowo widziałem, że jest w dobrym stanie, ale nigdy nic nie wiadomo. Łańcuch pracuje cicho a przełożenia zmieniają się błyskawicznie (nie sądziłem, że mogą się zmieniać jeszcze szybciej!).

W Strzybnicy czekając na zielone światło spotykam dwóch kolarzy, którzy wyjeżdżają z podporządkowanej. Tradycyjne pozdrowienie i widzę, że nie zbierają się do szybkiej jazdy tylko powoli kręcą korbami zerkając na mnie. Po zmianie świateł ruszam aby za torami dogonić Kolegów. Gdy tylko zauważyli, że podjechałem od razu nacisnęli na pedały. Tak w pociągu jedziemy aż do Tworoga (ja dałem zmianę na odcinku Boruszowice-Brynek), prędkość waha się przeważnie w okolicach 30-35 km/h. Następnie krótkie podziękowanie za wspólną jazdę (Koledzy odbijali w stronę Krupskiego Młyna), ja natomiast skręcam w prawo i dojeżdżam do 7 kilometrowej prostej. Tam jadę wolniej, niejako mając na uwadze zaplanowany dystans oraz jutrzejszą wycieczkę z Wojtkiem.

Za Koszęcinem wjeżdżam do Parku Krajobrazowego Lasy nad Górną Liswartą.

Czyżby to był efekt tornada? ;) Chyba jednak czynnik ludzki był decydujący.

Jadąc dalej w kierunku Lisowa docieram do Stawu Odrzykoń. Są tutaj rewelacyjne tereny do jazdy szosą, niezły stan asfaltu oraz niewielki ruch w połączeniu z pięknymi widokami:


Kieruję się powoli w stronę Boronowa, przez Olszynę. Trasa jest wprost genialna:


Od Olszyny kontynuuję trasę drogą wojewódzką, jednak do samych Psar ruch nadal niewielki. Nowy napęd i noga podają mocne tempo i szybko dojeżdzam do skrzyżowania z DW 912. Zauważam, że na liczniku jest zbyt mała liczba pokonanych km, aby pokonać 100 km w wyprawie. Mają jeszcze dostępny limit casu nie zastanawiam się długo - skręcam na Żyglin/Świerklaniec. Kolejne kilometry szybko mijają.

Przez Świerklaniec szybko przejeżdżam docierając do Tarnowskich Gór.

Okazuje się, że całą trasę pokonałem w rekordowym tempie i pobiłem rekord śr. pr. na dyst. pow. 100 km, który wynosi od dzisiaj 26,62 km/h. Dodam, że jeszcze na 75 kilometrze średnia była powyżej 27 km/h, jednak przejazd przez TG na samym końcu mocno wpłynął na średnią całej trasy.

Treningowo - Garb Tarnogórski

Poniedziałek, 11 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Dzisiaj postanawiam pokonać szosą nieco dłuższą treningową trasę z kilkoma drobnymi wzniesieniami.

Od początku przyjemna jazda, 17 st. C na liczniku, ale odczuwalna na poziomie chyba 20 st. Jedziemy zatem na krótko :). Praktycznie bezwietrznie, można zatem bez zastanawiania się, jak tu uniknąć kręcenia pod wiatr jechać przed siebie i rozkoszować się uciekającymi kilometrami.

Wzniesienia okazują się być coraz mniejsze w miarę budowy formy. Profil trasy:

Trochę podjazdów było, w sumie 355 m.

Dzisiaj druga wycieczka z SPD-SL. Wpinanie idzie coraz lepiej. Pasuje mi to zespawanie z rowerem - zero luzu. Zaleta uwidacznia się przede wszystkim przy wysokiej kadencji.

Druga wycieczka z nowym systemem zatrzaskowym, ale jednocześnie ostatnia z obecnym łańcuchem. Po dokonaniu pomiaru okazuje się, że jest wyciągnięty w 0,75%. Dlatego postanawiam czym prędzej go wymienić, aby oszczędzić kasetę, która w ramach wizualnej weryfikacji powinna wytrzymać kolejny łańcuch. Nowy już zamówiony (wraz z zapinką- nie wiem ile razy obecna była już wykorzystywana), czekamy na przesyłkę i montujemy :).

Notuję dzisiaj dwa rekordy:
V max 63,74
oraz rekord śr. pr. na dyst. 50-100 km, który wynosi od dzisiaj 26,18 km/h.




Wypad na Chchło

Sobota, 9 maja 2015 · Komentarze(1)
Wybieramy się całą ferajną na Zalew Chechło. Jako, że ostatnio jedną z najlepszych bajek Mikołaja to Tomek i przyjaciele, postanawiam pokazać Mikuli stare lokomotywy, o których kiedyś wspominał mi Wojtek (jest ich tam kilkadziesiąt!) oraz największą w Europie Środkowej kolejową stację rozrządową zlokalizowaną między Tarnowskimi Górami, a Miasteczkiem Śląskim. Obserwujemy przejeżdżające pociągi o po kilku minutach jedziemy dalej w kierunku Miasteczka Śl. Mikuś wniebowzięty :D

Na Zalewie krótki odpoczynek i zabawa Mikołaja w piasku :).

Powrót dobrze znaną trasą, w zasadzie niemal same asfalty.

Testowanie SPD SL

Czwartek, 7 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 01. Wycieczki
Dzisiejszy dzień poświęciłem testom systemu SPD SL. Zainwestowałem w pedały oraz buty, gdyż dotychczas ze względów budżetowych do Szosy zakupiłem pedały pod SPD i wykorzystywałem posiadane już buty. W miarę pokonywania kolejnych km stało się jasne, że konieczne jest przejście na system stworzony pod szosę.

Pierwsze wrażenia:

1. Chodzenie w tych butach z blokami pod SPD SL jest co najmniej dziwne. To tak, jakby założyć obcasy, przy czym obcas byłby z przodu, zamiast na pięcie. Pewnie niebawem przyzwyczaję się do tego :)
2. Wpięcie w zatrzaski - po 4 latach jazdy w SPD w zasadzie konieczna jest nauka, jak u nowicjusza. Trzeba będzie popracować nad tym.

a teraz pozytywy:
3. Sztywność - noga praktycznie zespawana z rowerem. zero luzu. No OK, można nieznacznie poruszać piętą.
4. Waga - na początku miałem wrażenie, że jadę bez butów!

Podsumowując jestem zadowolony, a to dopiero trochę ponad 30 km.

Jeżeli chodzi o jazdę, to mimo słońca było chłodno. Północny wiatr skutecznie wpływał na odczuwalną temperaturę. Noga jakoś średnio podawała, więc nie walczyłem z tym. Może to przez tą temperaturę? W każdym razie spokojnie pedałowałem (kadencja na trasie wyniosła raptem 73), poza segmentem Połomia do lasu+las+do końca, gdzie standardowo przyciskam w ostatnim czasie. I ponownie PR, dzisiaj o skromne 2 sek.

Pokusiło mnie odwiedzenie Ptakowic, chciałem zaliczyć kilka podjazdów. Jednak tamtejsze drogi są w fatalnym stanie (przynajmniej, jak na szosę). Prędko tam nie zawitam, mimo że tereny ciekawe.

Treningowo - trasa #2

Wtorek, 5 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Dzisiaj krótko po pracy. Pogoda świetna, więc testuję moją nową koszulkę, jaką dostałem z okazji niedawnych urodzin. W komplecie z nowymi rękawiczkami - bomba, aż chce się przycisnąć :)

Od razu zauważam, że nogi dobrze pracują. Więc nie przeszkadzam im i kręcę korbą pokonując kolejne km. Całą trasę treningową #2 pokonałem w rekordowym tempie i zarazem czasie. Od dzisiaj rekord śr. pr. na dyst. 30-50 km, który wynosi od dzisiaj 27,04 km/h.

Odnotowałem też PR na czterech segmentach, w tym na jednym z ulubionych Połomia do lasu+las+do końca, gdzie poprawiłem swój najlepszy czas o 21 sek.

Druga setka w tym roku

Niedziela, 3 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 01. Wycieczki
Dzisiaj wychodzę z przyświecającym celem pokonania więcej niż stu km w ciągu dnia, po raz drugi w tym roku. Jestem krótko po mocnej infekcji gardła, jednak motywacja - 100.

Wyjeżdżam zaraz po śniadaniu i zauważam znikomy ruch na "11". Postanawiam tą drogą dolecieć aż do Tworoga skąd odbijam na Koszęcin. Tam 7 km odcinek i Segment. Już w zimę miałem okazję nim przejechać korzystając ze Stravy, jednak wtedy w grupce i na MTB. Jednak wówczas Motorniczy nadawał wysokie tempo :). Teraz zamierzam pobić je na Szosie. Niestety zimne wciąż powietrze powoduje, że nie decyduję się na mocniejsze przyciśnięcie w pedały - gardło nadal nie jest w idealnym stanie.

Następnie Koszęcin, gdzie orientuję się, że nie wziąłem ze sobą nawet "złamanego grosza" :( Mam ze sobą raptem 0,6l płynów i przejechane dopiero 30 km. Decyduję się na modyfikację trasy. Robię krótką rundę po Parku Krajobrazowym Lasów nad Górną Liswartą i skręcam w stronę Lublińca, skąd już prosto do Krupskiego Młyna.

Tam wpadam na kawę i cisto do Babci, z którą ucinam miłą pogawędkę. Uzupełniam przy tej okazji poziom płynów (tych w organiźmie oraz bidonie).

Następnie jadę drogą przez las w stronę Kielczy. Robi się coraz cieplej, zaczynam zrzucać długi rękawek. Potem krótko DW 901 i kieruję się na Świbie i Toszek. Otwarta przestrzeń i niewielki nawet wiaterek wiejący prosto w twarz daje się we znaki.

Wiosna, ach to Ty.

W Toszku już prosto w stronę domu. Jednak forma po przeziębieniu jest daleka od oczekiwanej i ostatnie 10 km pokonuję już praktycznie na rezerwie.

W sumie udało się przejechać kilka km w fajnym tempie, odnotowałem rekord śr. pr. na dyst. pow. 100 km, który wynosi od dzisiaj 25,11 km/h. Pogoda coraz lepsza, wszędzie widać wiosnę. Coraz więcej bikerów mijam na szosie. Same pozytywy.