Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2015

Dystans całkowity:276.90 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:10:36
Średnia prędkość:26.12 km/h
Maksymalna prędkość:52.72 km/h
Suma podjazdów:1273 m
Maks. tętno maksymalne:179 (94 %)
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:46.15 km i 1h 46m
Więcej statystyk

Trenignowo - wypalania cdn

Niedziela, 27 grudnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Kolejny dzień całkiem niezłych warunków, biorąc pod uwagę porę roku. Od rana kręci jednak coś w nosie. Cały czas waham się, czy wyjść podeptać. Wracając jednak z "poświątecznych zakupów" mijam djk71, który na stójce kręci swoją przełajówką. Skutecznie motywuje mnie do pedałowania. Po obiedzie wsiadam zatem na szosę, by przejechać "treningową". Wiatr zdecydowanie mniej dokucza, jest za to chłodniej.
Postanawiam zaatakować segment Księży Las - Jasiona, udaję się wykręcić PR - 5,26, przy średniej 34,2 km/h, co daje mi aktualnie 25 miejsce na 109 bikerów :). Poprawiłem się o całe 4 sek.

Do domu wracam przy zachodzie słońca.



Świąteczne wypalanie

Sobota, 26 grudnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Koniec grudnia, korzystamy zatem z każdego dnia i dobrej pogody. To nic, że mocno wieje z południa. Dzięki temu termometr na liczniku wskazywał miejscami 12 st. Postanawiam udać się wpierw na południe, walcząc z wiatrem. Kieruję się w stronę Gliwic. Po ok 45 min wjeżdżając na wiadukt ukazuje mi się panorama... nie, nie Paryża, to drewniana wieża nadawcza w Gliwicach.



Uwierzcie, była widoczna jak na dłoni..;p

Dalej robię krótką rundę po Gliwicach, nie wjeżdżając do centrum, następnie kieruję się na północ. Wiatr pomaga, prędkości znacznie większe (przez całą trasę staram się utrzymywać tętno na poziomie 145-155).

Treningowo - solo

Niedziela, 20 grudnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Jeszcze cieplej niż wczoraj. Termometr wskazuje 9 st. C. Niestety wiatr jest mocniejszy, wiejący z SW. Dlatego postanawiam uderzyć na wschód (w kierunku zachodnim, czyli łatwiejszy byłby powrót, dominują otwarte tereny), i kierować się raczej E-W. Czyli lotnisko, gdzie docieram bardzo szybko.



Jak zwykle, pętlę robię w kierunku odwrotnym do wskazówek zegara. Dlaczego? Nie mam pojęcia, jakoś leży mi ten kierunek. Jest to odcinek często odwiedzany przez kolarzy, toteż spotykam kilku - wymieniamy się serdecznościami. Następnie jadą już w kierunku Świerklańca dopada mnie głód. Niedobrze, najbliższy sklep pewnie z 5 km ode mnie. Odcina momentalnie..

W pierwszym sklepie wsuwam lubisie, trzybity (wszystkie x2) i po chwili mogę kręcić dalej do domu, jednak już znacznie wolniej.. strat już nie nadrobimy. Po raz kolejny nie zadbałem o "węgiel", który napędza moje nogi.

Treningowo - szosowo

Sobota, 19 grudnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Spontaniczne wyjście. W piątek wstępnie umawiam się na niedzielę z Pawłem, jednak w sobotę pojawia się okienko w terminarzu. Sms do Pawła -  "wychodzę za ok 20 min na 50 km po płaskim, reflektujesz?". Oddzwania po 10 min, jest już w Lasowicach, ale zawróci. Spotykamy się i kręcimy w stronę Miasteczka Śląskiego. Wpierw ja prowadzę. Czuję głód pedałowania. W Miasteczku Paweł mnie opamiętuje - "zwolnij do max 160" (uderzeń/min.). Racja..

W Miotku skręcamy w lewo w stronę Kalet. Ruch jest tu znacznie mniejszy, w końcu jest okazja aby zamienić kilka zdań, porozmawiać o planach. Jest przyjemnie, walczymy z delikatnym wiatrem.

W Bruśku zauważam ukrytą w starej szopie stajenkę  :)


Robimy krótką przerwę - banan, czekolada.. Chwila rozmowy, ruszamy dalej.

Sławny odcinek 7 km prostej pokonujemy walcząc z wiatrem i... czasem. Paweł nie ma oświetlenia, a 19 grudnia dzień do najdłuższych nie należy. Potem odbijamy na boczną drogę przez Nową Wieś. Następnie krótki odcinek 11-stką. Jest już zmierzch, szybko dojeżdżamy do Strzybnicy, gdzie żegnam się z Pawłem. Najkrótszą  drogą docieram do domu.

Super wycieczka, fajna atmosfera. Oby więcej..


Treningowo - 6 tys.

Sobota, 12 grudnia 2015 · Komentarze(2)
Kategoria 00. Treningowo
Wstałem rano i ciemno jak w ...
Planowałem w tygodniu przebicie 6 tys. km w roku. Jednak o godz. 8:00 wyglądało na to, że raczej do tego nie dojdzie. Mokro, na dodatek padał deszcz. Po godzinie zaczęło się jednak przejaśniać :)
W końcu po 14-tej wsiadam na szosę. Wstępnie myślałem o podobnej rundce, jak w zeszły weekend, jednak czas nie pozwolił. Mniejsza pętla również pozwoliła na przekroczenie 6 tys. km dystansu pokonanego w tym roku. Co jest oczywiście moją życiówką ;)

Sobotnie rajzowanie po szosie - walka o kilometry

Sobota, 5 grudnia 2015 · Komentarze(1)
Kategoria 00. Treningowo
Grudzień, niemalże bezchmurne niebo, słońce i 7 do 8 st. C to wskazania termometru. W tym okresie trzeba koniecznie korzystać z takich okazji. To nić, że wiatr wieje z prędkością ok. 7-8 m/s w porywach pow. 15 m/s. Ale już nie będę narzekać na wiatr. Zostawię to na okres letni, gdzie co drugi dzień kręcę korbą. Jak wspomniałem o tej porze roku trzeba wykorzystać każdą nadarzającą się okazję. Jest ich przecież tak niewiele..

Wpierw rusza w stronę Miasteczka Śląskiego, ruch jest duży. Jadę z pomagającym wiatrem i na segmencie od Częstochowskiej do Tankszteli uzyskuję średnią 35,4 km/h. Tym samym mam PRa i miejsce 38/88. (do KOMa brakło niecałych 9 km/h :) ). Zwalniam dopiero wjeżdżając w teren zabudowany, wcześniej prędkości rzadko schodziły poniżej 37 km/h.
Weekendowi kierowcy dają znać o sobie przejeżdżając czasem 50 cm ode mnie. Dlatego przy pierwszej okazji skręcam w stronę Kalet, choć w zamiarze miałem dociągnięcie do Sośnicy. W przyrodzie nic nie dostajesz za darmo, wiatr który wcześniej pomagał, teraz chce przedstawia rachunek za tą "usługę". Walczę z tętnem na poziomie 160 jadąc pod wiatr z prędkością 24-25 km/h.

W Kaletach spoglądam na stoper pulsometru (pracujący od startu, bez zatrzymań przy postoju - np. na światłach). Rozpoczęła się 46 minuta jazdy, a ja mam przejechane 22,5 km. Szybka kalkulacja w głowie i wyliczam, że mogę uzyskać fajny wynik i przejechać ponad 30 km w godzinę. Pulsometr mam od niedawna, więc nie mierzyłem tego typu osiągnięć. Stoper w liczniku automatycznie wstrzymuje naliczanie w trakcie postoju. Kojarzyłem jedynie z endo, że kiedyś już przejechałem ponad 30 km w godzinę.
A więc postanawiam zawalczyć, chociaż teraz jadąc przez Kalety wiatr nie pomaga, dodatkowo dwóch kierowców wymusza na mnie wyhamowanie niemal do zera skręcając w lewo (nie zjeżdżając do środka jezdni). Tętno od razu z ok 150-155 skacze do 170 - tak już będzie do końca godzinnego odcinka. Na zegarze wybija godzina w Bruśku, nieopodal kościoła. Patrzę na licznik - 30,06 km :) udało się!!!
Chociaż do Bradley'a Wiggins'a jeszcze troszkę brakło ;).

Wjeżdżam na pierwszy parking odpocząć i napić się jeszcze ciepłej herbaty z cytryną.


Z Bruśka do Tworoga odcinek 7 km prostej, gdzie również walczę z wiatrem, ale już na spokojnie, chcę już dojechać do domu. Te ostatnie 15 min z godzinnego odcinka dały mi się we znaki.

Teraz wracam myślami do wczorajszej wycieczki i już nie mogę się doczekać kolejnych wypraw.