Leśno Rajza - rowerowe powitanie wiosny
Niedziela, 26 marca 2017
· Komentarze(2)
Kategoria 01. Wycieczki
Wycieczka od pewnego czasu planowana była w ramach Grupy Leśna Rajza przez Krzysztofa oraz Wojtka. Ja wstępnie wahałem się, uległem jednak mając w pamięci pierwszy wypad LR z okazji powstania szlaków. To była moja pierwsza w życiu setka - chodzi o 100 km pokonanych rowerem :).
Wstaję wcześnie rano, dodatkowo w ten weekend miała miejsce zmiana czasu.. a więc godzina snu uciekła.
Po śniadaniu, spakowaniu i solidnym ubraniu się (jest 7:20 i 0 st. C) jadę na miejsce zbiórki. Wybrałem pierwsze z nich, a więc Radzionków i Centrum Deportacji Górnoślązaków do ZSSR w 45.
Stawiam się na miejscu - cisza.. Wyciągam telefon - będzie szybciej, niż sprawdzenie godziny na liczniku, co zajmuje całe 7 kliknięć (nawet nie jestem pewien, czy zegar jest dobrze ustawiony, gdyż rzadko zaglądam w to odległe miejsce). Jest 8:05. No tak, spóźniony.. jak zwykle. Nie nękam nikogo telefonami, po prostu ruszam w drogę do trzeciego miejsca zbiórki, a więc Świerklaniec. Tam na miejscu spotykam Wojtka i Waldemara, a po chwili nadjeżdża cała ekipa. Minuta powitań i ruszamy.
Jazda przyjemnym dla wszystkich tempem - ok. 18 km/h - jest okazja do rozmowy ze znajomymi (tu akurat u boku Waldemara).
Pierwszy większy postój przy Garbatym Mostku i opowieści o historii oraz kilka dowcipów z Garbatym w tle. Rajzuje łącznie 30 bikerów.
Jedziemy dalej przez Zieloną, gdzie Krzysztof funduje wszystkim atrakcje - kto był wie co mam na myśli ;). Następnie Kalety i kierunek Piłka, gdzie dłuższa przerwa na posiłek w Barze u Celiny pozwala uzupełnić braki węglowodanów ;) (zdaje się nie spodziewali się takiego nawału gości - chociaż Wojciech wspominał, że dzień wcześniej wieczorem uprzedzał). Ma to swoje plusy -> kolejna okazja do wymiany doświadczeń, żartów.. :)
W wyprawie udział biorą członkowie Bytomskiego Turystycznego Klubu Kolarskiego CATENA, a wśród nich spotykam Pana Tadeusza, którego znam od kilku dobrych od całkiem innej strony. Jak widać na rower i wyprawy po 100 i więcej kilometrów nigdy nie jest za późno. Tak trzymać!
Wracamy przez Krywałt, Brusiek.
Nieopodal Mikołeski żegnam się z ekipą, która kieruje się w stronę Głębokiego Dołu, Tarnowskich Gór.. Ja z kolei przez Mikołeskę wracam prosto do domu.
Wstaję wcześnie rano, dodatkowo w ten weekend miała miejsce zmiana czasu.. a więc godzina snu uciekła.
Po śniadaniu, spakowaniu i solidnym ubraniu się (jest 7:20 i 0 st. C) jadę na miejsce zbiórki. Wybrałem pierwsze z nich, a więc Radzionków i Centrum Deportacji Górnoślązaków do ZSSR w 45.
Stawiam się na miejscu - cisza.. Wyciągam telefon - będzie szybciej, niż sprawdzenie godziny na liczniku, co zajmuje całe 7 kliknięć (nawet nie jestem pewien, czy zegar jest dobrze ustawiony, gdyż rzadko zaglądam w to odległe miejsce). Jest 8:05. No tak, spóźniony.. jak zwykle. Nie nękam nikogo telefonami, po prostu ruszam w drogę do trzeciego miejsca zbiórki, a więc Świerklaniec. Tam na miejscu spotykam Wojtka i Waldemara, a po chwili nadjeżdża cała ekipa. Minuta powitań i ruszamy.
Jazda przyjemnym dla wszystkich tempem - ok. 18 km/h - jest okazja do rozmowy ze znajomymi (tu akurat u boku Waldemara).
Pierwszy większy postój przy Garbatym Mostku i opowieści o historii oraz kilka dowcipów z Garbatym w tle. Rajzuje łącznie 30 bikerów.
Jedziemy dalej przez Zieloną, gdzie Krzysztof funduje wszystkim atrakcje - kto był wie co mam na myśli ;). Następnie Kalety i kierunek Piłka, gdzie dłuższa przerwa na posiłek w Barze u Celiny pozwala uzupełnić braki węglowodanów ;) (zdaje się nie spodziewali się takiego nawału gości - chociaż Wojciech wspominał, że dzień wcześniej wieczorem uprzedzał). Ma to swoje plusy -> kolejna okazja do wymiany doświadczeń, żartów.. :)
W wyprawie udział biorą członkowie Bytomskiego Turystycznego Klubu Kolarskiego CATENA, a wśród nich spotykam Pana Tadeusza, którego znam od kilku dobrych od całkiem innej strony. Jak widać na rower i wyprawy po 100 i więcej kilometrów nigdy nie jest za późno. Tak trzymać!
Wracamy przez Krywałt, Brusiek.
Nieopodal Mikołeski żegnam się z ekipą, która kieruje się w stronę Głębokiego Dołu, Tarnowskich Gór.. Ja z kolei przez Mikołeskę wracam prosto do domu.