Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2017

Dystans całkowity:367.72 km (w terenie 31.00 km; 8.43%)
Czas w ruchu:16:12
Średnia prędkość:22.70 km/h
Maksymalna prędkość:63.90 km/h
Suma podjazdów:2168 m
Maks. tętno średnie:141 (74 %)
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:61.29 km i 2h 42m
Więcej statystyk

Szosą do Opola

Sobota, 30 września 2017 · Komentarze(3)
Kategoria 01. Wycieczki
Od pewnego czasu miałem w głowie dłuższy dystans. W planach była wycieczka do Cioci w okolice Radomska, jednak marna pogoda i przeziębienie pokrzyżowały plany. Dlatego na ten weekend planuję wyjazd do Opola. W głowie miałem trzy warianty trasy: krótki, średni oraz długi - do decyzji na ok 150 km. Odczuwam jeszcze drobne skutki przeziębienia, więc pozostawiam sobie pewien bezpiecznik na wypadek gorszego samopoczucia.

Wyjazd oczywiście z samego rana. Zastanawiałem się co na siebie przywdziać, gdyż w ciągu dnia ma być całkiem przyjemnie, a rano termometr zewnętrzny (wskazuje) wskazuje 10 st. C.
Ostatecznie wkładam trzy warstwy + ostatnio nabytą kamizelkę, a jeżeli chodzi o dół spodenki uzupełniam ocieplaczami. W ostatenij chwili zabieram jeszcze czapkę i komin.

Siedzę na rowerze, na drogach pustki :). Już po kilometrze cieszę się z każdej rzeczy zabranej w ostatniej minucie. Tuż po wyjeździe z miasta temperatura szybko spada do 6 st. C.



Na szczęście wystarczy parę minut pokręcić korbą i jest przyjemnie - w takie dni należy się ubierać na tzw. cebulkę oraz w taki sposób, aby tuż po wejściu na rower było nam chłodno. Po chwili organizm zacznie produkować więcej ciepła i będzie idealnie.



Mijają mnie pojedyncze samochody, słońce dłuższą chwilę walczy z chmurami i nocną rosą, tak będzie przez cały poranek.



Szybko dojeżdżam do Zdzieszowic, pomaga mi w tym delikatny wschodni wiaterek.



Zauważam piękny kościółek ewangelicko-augsburski z 1888 roku w Rozwadzy. Szkoda, że teren wokół kościoła był zamknięty i nie można podejść bliżej.

Kościół ewangelicko-augsburski z 1888 roku w Rozwadzy

Do Opola dojeżdżam w bardzo dobrym czasie, szybko ląduję w przyjemnej kafejce w rynku.



Z Opola kieruję się w stronę Turawy. Zmieniam kierunek jazdy, a więc teraz delikatny wiatr nieco przeszkadza. Nie jest on jednak na tyle mocny, aby był uciążliwy.
Natrafiam na odcinek ścieżki rowerowej biegnącej przy drodze na której obowiązywał zakaz poruszania się rowerami Jadę zatem na oponach 700x25c z ciśnieniem 8 bar po "ścieżce rowerowej", która w zasadzie jest pomalowanym chodnikiem. Po krótkiej chwili już niebezpieczna sytuacja - samochód skręcający z drogi głównej w lewo wykonując śmiało manewr, zatrzymuje się jakieś 1,5 m ode mnie :(. Ja zacząłem już wypinać prawego buta... Na szczęście zakończyło się na wielkich oczach moich i kierowcy samochodu.
Nie neguję w żadnym wypadku ścieżek rowerowych, a jedynie brak wiedzy oraz wyobraźni niektórych kierowców.

Po chwili "ścieżka rowerowa" kończy się, a ja mam przyjemność zjechania z drogi krajowej nr 45. W tym momencie słońce ostatecznie wygrało z ciężkimi chmurami - czas zrzucić kilka warstw ubrania :).

Kolejne kilometry mijają bardzo przyjemnie, jadę przyglądając się nowym terenom, zaliczając nowe gminy.

Po ok 130 km nagle odcina "prąd". Jest masakra. Nie wiem, czy jest to skutek jedzenia, a może przebytego niedawno przeziębienia. Jest to dziwne, bo do tej pory jechało się nadzwyczaj luźno, teraz nie jestem w stanie wykręcić prędkości na poziomie 30 km/h na płaskim terenie.



Na dodatek coraz większa liczba chmur na dłuższe chwile zasłania słońce. Na dodatek mam wrażenie, że ten jak dotąd delikatny wiaterek przeobraził się w huragan. Oczywiście są to moje subiektywne odczucia. Jazda pod wiatr, podjazdy szybko ukazują słabości kolarza. Jak widać ja dzisiaj jestem na tyle słaby, aby drażnił mnie wiaterek wiejący z siłą 3-4 m/s.

I tak wybieram (na szczęście, że miałem taką możliwość) możliwie najkrótszy wariant trasy powrotnej. Mam wrażenie, że z każdym kilometrem jadę coraz wolniej. Na dodatek pojawia się ból w lewym kolanie. 



Robię przerwy co kilkanaście kilometrów, po prostu nie idzie. Nogi całkowicie odmawiają posłuszeństwa, tętno wysokie a mocy nie ma. Dodatkowo ból kolana, który po chwili przerwy ustaje, by na nowo pojawić się po kilku kilometrach.

Na szczęście udaje się (po dłuższej chwili) dojechać do domu.

Czym spowodowane było to odcięcie "prądu"? Jedzenie, niedawne przeziębienie, a może po prostu koniec sezonu rowerowego?


Treningowo, po dłuższej przerwie

Wtorek, 26 września 2017 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Po ponad dwóch tygodniach przerwy od roweru wsiadam na szosę, aby wieczorem spokojnie przekręcić trasę treningową. Przerwa spowodowana przede wszystkim przeziębieniem (którego ostatnie widoczne skutki nadal odczuwam) oraz beznadziejną pogodą (w sumie dobrze, że akurat taka trafiła się na okres przeziębienia).



Staram się jechać spokojnie, pilnując tętna. Jazda, dla jazdy - tyle i aż tyle.



Kończąc rundę słońce chowa się za horyzontem.



Pogórze Rożnowskie, Dolina Dunajca

Niedziela, 10 września 2017 · Komentarze(0)
Kategoria 01. Wycieczki
W ten weekend długo wyczekiwane wesele cioci, nocleg mamy zaplanowany w Tęgoborzy. Prognoza na weekend idealna! Kilka dni przed wyjazdem wytyczam trasę, montuję bagażnik na samochód. Oprócz strojów galowych, kwiatów do bagażnika  wrzucam MTB na dach samochodu. :)
Plan jest taki, że powinienem mieć "okienko" w niedzielny poranek przed planowanym na 14-tą godzinę obiadem. Zaplanowana trasa liczy nieco ponad 60 km. Aby w tym terenie, uwzględniając "okoliczności" oraz wzniesienia dojechać do hotelu na powiedzmy 13-tą, muszę wyjechać "wcześnie" rano.

Na śniadaniu melduję się jako jeden z pierwszych gości hotelu, a już na pewno jako pierwszy z weselników. Po spożyciu maksymalnej jaką mój organizm mógł wchłonąć porcji węgla, proszę recepcjonistkę o otwarcie garażu z rowerem. Zaskoczenie i wyraz jej twarzy bezcenny :) - ta sama recepcjonistka dzień wcześniej wskazywała mi miejsce przechowania roweru, wiedziała że przyjechaliśmy na wesele ;).

Po chwili jestem już na rowerze. Już na samym początku drogą z Tęgoborzy do Chomranic czeka mnie solidny podjazd, który dosyć szybko stawia mnie na nogi.



Bardzo fajna funkcja w Sigmie Rox profilu trasy, która w przypadku włączonej nawigacji pokazuje profil dla kolejnego kilometra, a w przypadku treningu bez nawigacji ostatniego kilometra.
Jak widać, przede mną trochę deptania :)



Jadę dalej, jest przed 9-tą rano, na drogach spotykam pojedyncze samochody. Pogoda idealna, tereny również.



Pokonanie podjazdu zajęło mi chwilę, tym bardziej że nie chciałem w pierwszej części trasy mocno naciskać. Czeka mnie niemal 1 000 m przewyższeń, a po wczorajszym dniu jestem pełen pokory dla każdego najmniejszego wzniesienia.

Niebo w zasadzie bezchmurne, wilgotność niewielka, zatem widoczność rewelacja.



Generalnie ten weekend to najlepsze jak dotąd we wrześniu dni do jazdy rowerem.



Po prostu bajka.





Mam za sobą już ok. 10 i zdążyłem już doskonale sobie przypomnieć, na czym polega jazda w górach - nawet wtedy gdy nie mamy do czynienia najwyższymi szczytami w Polsce. A więc generalnie większość czasu się podjeżdża.



Przeprawa przez Dunajec mostem Piłsudskiego w Nowym Sączu.



Po chwili zaczyna podjazd pod Klimkówkę od strony Nowego Sącza. Podjazd to jedna z wyższych partii Pogórza Rożnowskiego.


Fota przez ramię.
Bardzo przyjemny podjazd z fajnymi widokami, jedzie się po dobrym asfalcie i na dodatek ruch znikomy. Czego chcieć więcej :).




Górka nie odpuszcza nawet na chwilę, jedynie w pewnym momencie mamy chwilę "wytchnienia" na 200 metrowym odcinku z nachyleniem średnim 4,5%.







Po ponad 5 km zjeździe moim oczom ukazuje się Jezioro Rożnowskie.



Jadę dłuższy odcinek wzdłuż linii brzegowej, następnie docieram do Zapory przy Elektrowni Rożnów.



Po krótkiej przerwie jadę dalej, tereny są malownicze - zastanawiam się nad co najmniej jakimś dłuższym weekendem w tych okolicach...


Przeprawa przez Dunajec

Po zachodniej stronie Dunajca i Jeziora Rożnowskiego trasa jest wprost epicka..



.. jest również krótki odcinek lokalnymi szutrami, a z prawej strony rzeczka Łososina.



Chwilę później wyjeżdżam na asfalt i tu mała niespodzianka - podjazd do Rąbkowej. Solidne nachylenia na ok 300 metrach, na szczęście nie trzymało dłużej... Nogi cały dzień pracowały wyśmienicie, zatem podjazd na stójce.



Następnie szybki zjazd, widoki genialne :)



Ostatni odcinek i dojazd do hotelu to już kręcenie po równym terenie. Do hotelu dojeżdżam tuż przed 13-tą.

Przyznam, że przed wyjazdem na ten jakże napięty pod względem kalendarza weekend, miałem poważne wątpliwości, czy brać rower. Jednak dosłownie po kilku kilometrach wiedziałem, że było warto. A po przejechaniu całej zaplanowanej trasy jestem już pewny. Gdybym nie wziął mojego MTB, być może nigdy nie przejechałbym tej pętli i nie odkrył uroków Pogórza Rożnowskiego, Doliny Dunajca.

Przy okazji zaliczyłem  7 nowych gmin ;).




Mikołeska

Piątek, 8 września 2017 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Szybkie wyjście wieczorem na MTB. Jadę do Mikołeski dobrze znanymi leśnymi autobanami. Po powrocie szybki serwis roweru - w weekend ma być świetna pogoda, a okazja do przejażdżki będzie :)

Mikołeska

Poniedziałek, 4 września 2017 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Kolejny trening tuż przed zachodem słońca. Jesień pełną gębą!



Miał być Garb Tarnogórski - pozostała krótka pętla

Sobota, 2 września 2017 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Od początku prognoza na dzisiejszy dzień nie napawała optymizmem. O poranku sprawdzam meteo i okazuje się, że w godzinach popołudniowych będzie 3-godzinne okienko bez deszczu.
Ciężkie chmury przewalają się tuż nad dachami, aż chciałoby się je rozgonić. Słońce jedynie na krótkie chwile pojawia się, znajdując wyrwy między chmurami.

OK, czas wsiadać na rower. Pierwsze kilka km nie jest złe. Jednak po ok 8 km zaczynają się schody. Mokro, wilgotno i zimno... Mój strój przewidywał (zgodnie z prognozą) ok 15-20 st. C, tymczasem zerkam na licznik i jest... 11 st. st. C (najniższa zanotowana temperatura dzisiaj to 10,5 st. C). Góra OK, jednak nogi "na krótko"... O nie, nie chcę się nabawić infekcji, zmiana planów i w Piekarach Śląskich postanawiam odbijać w kierunku domu.,,

Tyle wyszło z pierwotnych planów...