Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2015

Dystans całkowity:343.38 km (w terenie 66.00 km; 19.22%)
Czas w ruchu:15:23
Średnia prędkość:22.32 km/h
Maksymalna prędkość:51.28 km/h
Suma podjazdów:1810 m
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:42.92 km i 1h 55m
Więcej statystyk

Krupski Młyn

Sobota, 25 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 01. Wycieczki
Na dzisiaj miałem bardzo nepięty plan: szosą do Krupskiego Młyna, następnie wymiana opon na letnie w Lublińcu, potem spacerek z Mikim na rowerku trójkołowym, oraz powrót rowerem do TG.
Z rana od razu zająłem się łóżkiem Mikuli, które składam od czwartku (pozostała szuflada). Co za badziewie, już nie kupię żadnego mebla w tym sklepie: instrukcja niejasna, całość wykonania tragiczna! W końcu po wykonaniu rzeczy, o których nie do końca miałem pojęcie (jakieś łożyska, prowadnice itd.) zostałem bohaterem w swoim domu ! :) To nic, że po .... trzech dniach. Zawsze wychodzę z założenia, że piekarz powinien piec chleb, a nie reperować samochody.

Następnie po śniadaniu napompowałem wszelkie dostępne kółka (w szosie oraz w trójkołowcu Mikołaja), trójkołowiec załadowałem do bagażnika samochodu, a sam na szosie udałem się w drogę (nie najkrótszą, ale bardzo przyjemną) w stronę "Krupy".
Trochę zaskakuje mnie kierunek wiatru, który cały dzień miał wiać z SW, a tutaj okazuje się NW :(. Trudno. 
Cały czas walczę z przeziębieniem, więc delikatnie naciskam, aby nie przegrzać. Do Wielowsi raczej walka z wiatrem (ale nie narzekamy na wiatr, liczy się tylko siła w nogach :)., później było już bardziej sympatycznie. Nawet pozwalam sobie na spontaniczną fotę:



Jadąc z Kielczy w stronę "Krupy" czuję nadchodzące lato


Na miejsce przyjeżdżam przed Lucyną i Mikim. Wypakowanie letnich kół z piwnicy i za chwilę zjawiają się. Wyjmuję z bagażnika trójkołowca i okazuje się, że uszkodzeniu uległo jedno z tylnych kół. Czy to efekt zbyt dużego ciśnienia, czy może w trakcie transportu nastąpiło mechaniczne uszkodzenie? Nie wiadomo. Tak czy inaczej, spacer zarzucamy.

Po kilkugodzinnym odpoczynku wracam do TG dodając do kaszlu jeszcze katar :(. Wybieram zatem najkrótszą możliwą drogę, czyli od Tworoga "11". Na szczęście pewnie w związku z remontem  ruchem wahadłowym w Tworogu ruch jest mały. Mimo wszystko natrafiam na kolejnego debila, który w Brynku jadąc z naprzeciwka wyprzedza na trzeciego. Dobitnie pokazałem mu co o nim myślę, jednak mam wrażenie, że cała ta sytuacja nie obeszła go w ogóle.
Przysięgam sobie przy okazji następnej takiej akcji zapamiętać numery i zgłosić to na Policję!

Szczęśliwie docieram do domu przed Lucyną i Mikim :)

Oznaki wiosny

Środa, 22 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 01. Wycieczki
Dzisiaj po raz kolejny w trakcie tygodnia udaje się wyjść trochę pokręcić po okolicy. Od rana jednak drapie mnie w gardle, więc postanawiam delikatnie przekręcać korbą. Ostatnim razem w te rejony wybrałem tydzień temu i od tego czasu wyraźnie zmienił się krajobraz.



Drzewa zaczynają  obrastać w liście (jak wyraźniej się przyjrzeć, to można zauważyć je na powyższym zdjęciu;) ), lada moment ta roślinność dosłownie eksploduje :)

Mimo jak się wydawało delikatnego kręcenia, śr. prędkość wyszła i tak dobra. Jakieś pół godziny przed zmrokiem wracam do domu - gdyby nie gardło pewnie byłoby dzisiaj prawie 50 km, jednak od 19 temperatura zaczęła szybko spadać.

Rozjazd - Park w Świerklańcu

Wtorek, 21 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Dzisiaj krótkie wyjście na szosę i tak naprawdę rozjazd. A więc bez stresu kręcę z wolna (śr. kadencja na całej trasie to 74). Szukam dróg, na których byłbym w miarę schowany przed wiatrem.
Wracam Grzybową i postanawiam zaatakować mój segment TG - Towarowa. Udaje się poprawić PR o 7 sek. :)

Krótki wypad

Niedziela, 19 kwietnia 2015 · Komentarze(1)
Kategoria 00. Treningowo
Dzisiaj króciutko - czasu nie ma za wiele, a jeszcze przy okazji wycieczki udało się pomóc rodzinie.
A więc kręcę po miejscu przez zachodem słońca, tak naprawdę ścigając się z nim. 
Wracając do domu postanowiłem z Grzybowej zaatakować segment na Towarowej i udało się - umocniłem mojego KOMa. Mam nadzieję utrzymać go jak najdłużej :) Chociaż nadal póki co mało osób jest klasyfikowanych.
Dobrze, że na sam koniec niebo zaczęło się rozjaśniać, skutecznie przeciągając w czasie moment nastania mroku. Wykorzystałem to na małą rundkę wokół osiedla.

Treningowo - krótko

Środa, 15 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Dzisiaj po raz pierwszy w tym roku udaje się pokręcić w tygodniu, po pracy. Czyli standardowo szybka pętla treningowa (nieznacznie zmodyfikowana w stosunku do zeszłych dwóch sezonów , kiedy to jeździłem tylko MTB).
Trasa do w kierunku Zbrosławic tradycyjnie rozgrzewkowo. Czuję, że dzisiaj nogi dobrze pracują - wraca forma.
Wjeżdżam na jeden z ulubionych segmentów Księży Las - Jasiona. Niestety warunki nie pozwalają na walkę z czasem. Nie, nie mam a myśli wiatru, a nieprzyjemny zapach z okolicznych pól, który skutecznie demotywuje do wysiłku i ... szybszego oddechu. Czyli spokojnie, z elegancją dojeżdżam do Jesiony, z której dalej wykonuję szybki przelot do Połomii.

Nogi nadal sprawują się dobrze, jak w szczycie zeszłego sezonu. A więc postanawiam zaatakować kolejny segment Połomia do lasu+las+do końca. Dojeżdżam do lasu i ogień. Jak się okazało analizując wyniki nazwa jest trochę myląca i segment zaczyna się nieco wcześniej i kończy trochę za lasem. Na wykresie prędkości widać wyraźnie, że za późno przycisnąłem i a wcześnie odpuściłem. Muszę to w przyszłości uwzględnić. Tak, czy inaczej udało się ustanowić nowy PR poprawiając poprzedni o 19 sek. i awansując tym samym na 25 pozycję.
Następnie przez Miedary spokojnie, aby zaatakować znowu segment Miedary - Laryszów by zapi. Poprawiam wynik również o 19 sek i plasuję się aktualnie na 8 pozycji :).

Po segmencie na chwilę zwolniłem i widzę, jak dogania mnie inny kolarz. Czym prędzej wkładam bidon do koszyka i naciskam na pedał, drugi jednocześnie podciągając. Kilkaset metrów prowadzę nas przez Laryszów, następnie przez kolejne kilkaset jadąc w tunelu. Tym sposobem szybko mijamy miejscowość z prędkościami 32-39 km/h

Następnie wracając do domu podjeżdżam po świeże mleko do mlekomatu, na pyszne poranne kakao :)

Nogi całą trasę dobrze pracowały, jak za najlepszych dni zesżłego sezonu. Dzisiaj odnotowałem nowy rekord śr. pr. na dyst. 30-50 km, który wynosi od dzisiaj 26,93 km/h.

Familijnie - Kalety Park w Jędrysku

Niedziela, 12 kwietnia 2015 · Komentarze(2)
Pierwszy w tym roku wyjazd z Mikulem. W zeszłym roku pierwsza rajza przypadła dokładnie na 31.03, więc w bieżącym roku mamy wyraźne opóźnienie. OK, spowodowane warunkami atmosferycznymi, ale zawsze.

Ruszamy zatem całą familią w stronę Pniowca. Trochę wieje, wczoraj było zdecydowanie cieplej, dzisiaj północny wiatr daje się we znaki. Z Pniowca przez Głęboki Dół i autobaną prosto w stronę Jędryska, gdzie w parku jest fajny plac zabaw. Miki był tam w zeszłym roku, więc pewnie będzie to dla niego nowość.
Po ponad godzinnym bieganiu pakujemy Mikule z powrotem w fotelik i ruszamy w drogę powrotną. Tym razem przez Mikołeskę. Nogi wyraźnie odczuwają wczorajszą potyczkę z Górą Kamieńsk. Ale w zwartym szeregu jedziemy dalej.
Od Mikołeski autobaną prosto do Pniowca. Wyprzedza nas jeden samochód, który po jakiś 10 min wymija nas wracając do Mikołeski. Chwilę później przez głowę przechodzi mi myśl, że jakiś mały ruch samochodowy jest dzisiaj na tym odcinku. Po kilku km wiemy już dlaczego.



W końcu. Od jeżdżenia samochodem jest asfalt.

Przez Strzybnicę jedziemy Grzybową do domu po drodze wjeżdżając na segment na Towarowej. Nie mam dzisiaj siły już na targanie podjazdów, spokojnie pokonuję wzniesienie.

Debiut tegoroczny wyprawy z Mikulem był jednocześnie wycieczką, w której zdobywam pierwszy tysiąc w 2015 roku.

Bike Orient - Góra Kamieńsk

Sobota, 11 kwietnia 2015 · Komentarze(5)
Inauguracja sezonu w rajdach na orientację, czyli Bike Orient na Górze Kamieńsk. Udział planowany od pewnego czasu, wstępnie jazda w zespole z Wojtkiem i Konradem, jednak w ostatnich dniach zrezygnowali z udziału. W międzyczasie rozmawiając o innych zawodach wspominam Szymonowi o BO. Ostateczną decyzję o udziale pozostawia na piątek, sobotę rano.

Pobudka 6:00. Śniadanie, pakowanie i jadę spokojnie w kierunku bazy rajdu. W Częstochowie krótki postój, potrzebna kawa. Ruszam dalej i nagle wyprzedza mnie Szymon :) Naciskam na gaz i tak razem dojeżdżamy do bazy rajdu. Po krótkiej rozmowie postanawiamy jechać razem. Wybór trasy (MEGA/GIGA) pozostawiamy sobie na godziny popołudniowe.

Przygotowanie rowerów i stawiamy się o czasie na starcie.


Po zgarnięciu map planujemy trasę.

Odrzucamy najbardziej na zachód oddalone punkty 13, 19, 14 oraz 11 i postanawiamy na początek skupić się na PK rozmieszczonych w NE części mapy.

Ruszamy w kierunku PK 5 - skraj lasu. Jak zawsze na początku jedziemy liczną grupką. Początkowo asfaltem, następnie odpijając już w teren gdzie wydaje się, że powinniśmy niemal najechać na PK. Okazuje się, że odnalezienie wymaga krótkiej chwili, ale po kilku min. odbijamy PK na karcie.
Dalej wg wytyczonego planu PK 20 - skrzyżowanie ścieżki z rowem, czyli przebijamy się przez las do głównej drogi, gdzie następnie mamy dwie opcje - asfaltem nadrabiając ok 1 km, bądź skrót pomarańczowym szlakiem. Zobaczywszy jego stan postanawiamy skrócić. Po dojechaniu ponownie do drogi pozostaje pokonać krótki odcinek i znowu odbijamy w las. Ścieżka po kilkuset metrach przechodzi w asfalt i po krótkim odcinku odbijamy w lewo, bezbłędnie trafiając na punkt.
Szybki powrót na asfalt i następnie nie kombinując za wiele asfaltami jedziemy prosto do PK 17 - szczyt góry. Wg mapy nie powinna być wysoka. Dojazd prosty, przy pomniku skręcamy w las. Teraz już w mniejszym gronie osób towarzyszących, ale w dalszym ciągu stale spotykamy innych uczestników. I dobrze, bo wpierw wpadłem na pomysł, żeby zostawić rower i wejść na Górę Borowską, jak część pozostałych osób sądząc po zostawionych rowerach. Jednak po kilkunastu metrach postanawiam zawrócić i jednak wziąć go ze sobą (zawsze szybciej zjedzie się z powrotem). Prosty punkt, do którego nie można było nie trafić.
Robi się coraz cieplej, zdejmuję kurtkę i tym samym pokonuję pierwsze w tym roku kilometry na krótko :). Od razu lepiej, nieskrępowane ubraniami nogi, ręce.
Dalej szosą w stronę PK 12 - przy drodze. Nie jesteśmy tego zbyt pewni patrząc na odległość od głównej drogi. Zjeżdżając z niej w las pomocne w nawigacji są linie energetyczne zaznaczone na mapie. Szybko trafiamy na punkt zlokalizowany blisko przyjemnej ścieżki.


Odjeżdżamy kilkaset metrów i ciesząc się z promieni słonecznych robimy krótki odpoczynek regeneracyjny.
Nadal bezbłędnie kierujemy się w stronę PK 18 - bunkier. Pokonując kilkaset metrów asfaltem skręcamy w las trafiając w punkt, ponownie pomocne przy nawigacji były linie energetyczne. Punkt i perforator w samym środku bunkra :)


Szybko wróciwszy na asfalt jedziemy dalej w stronę PK 6 - zbocze doliny. Nadal realizujemy nasz plan. Tutaj mamy z Szymonem dwie opcje dotarcia do punktu. Trochę  martwi mnie Widawka, przez którą w pierwszym wariancie możemy się nie przeprawić i będzie konieczność nadrobienia trasy. Ale  trudno ryzykujemy. Niestety tracimy trochę czasu, ale do punktu trafiamy i tak w miarę szybko.

Zasoby płynów na wyczerpaniu, a sklepu nie spotkaliśmy ani jednego. Kierujemy się w stronę PK 1 - wiata (bufet). Dojazd prosty, lokalizacja przepiękna. Uzupełniamy płyny i zapasy.


Dalej jadąc czerwonym szlakiem wzdłuż Widawki szybko docieramy do PK 9 - szczyt wzniesienia. Na samo wzniesienie postanawiam udać się pieszo. Szymon wjeżdża, niestety przy powrocie gałąź wplątuje się w łańcuch i przerzutkę rozkuwając pierwsze i krzywiąc drugie.


Na szczęście Kolega ma ze sobą mobilny warsztat i po kilku minutach udaje się opanować sytuację. Jedziemy dalej. Zaliczone 8 punktów i podejmujemy decyzję o ataku kolejnych - czyli wybieramy  trasę GIGA. Dłuższy przejazd na PK 8 - dno wyrobiska. Przejazd asfaltem, trudny. Zaczyna mocno wiać. W pobliżu punktu zaczynamy poszukiwania. Wydaje nam się, że jesteśmy za daleko od drogi, jednak w ostatnim momencie podkusiło mnie sprawdzić jeszcze jedno miejsce. Podjeżdżam i po chwili zauważam w oddali lampion.
Krótka narada, który PK obieramy za kolejny cel i jedziemy w kierunki PK 16 - granica rezerwatu. Bezbłędnie trafiamy w punkt na granicy rezerwatu. Po wyjechaniu z lasu postanawiamy zrobić odpoczynek, w trakcie rozmawiamy o punktach zlokalizowanych na Górze Kamieńsk. Kilka spotkanych po drodze zawodników opowiadało nam o długim podjeździe, piachach
Ruszamy dalej w kierunku PK 10  - punkt widokowy. Tym razem z wiatrem, więc nie schodząc poniżej 30 km/h szybko zbliżamy się do punktu.


Jesteśmy w najbogatszej gminie w Polsce - Kleszczów. Bezbłędnie trafiamy w punkt:


W końcu przyszedł czas na zmierzenie się z punktami zlokalizowanymi na górze. Pierw PK 3 - domek myśliwski. Dojeżdzamy nowiutkimi asfaltami następnie końcówka to już płyty betonowe i podjazd - jakieś 200 m,  średnie nachylenie 9% i max 10%. Podbijamy kartę i narada. Jest 16:15. Na pewno PK 2, ale zastanawiamy się nad PK 7. Atakujemy.
Okazało się, że poprzedni podjazd to tylko rozgrzewka. Podjazd na górę to prawie 3 km i ponownie średnio 9% przy 10% max. Zrzucam na najwolniejsze przełożenie i staram się  nie odpuścić kadencji poniżej 80. Po drodze mijam kilku bikerów, mimo że nie jestem dobrym góralem udaje się wjechać wyprzedzając kilku jadących i prowadzących swoje rowery. Nadal kierujemy się w stronę PK 7 - szczyt góry mijając wiatraki. Po krótkim odpoczynku (czyt. podjazd 1-3%) dojeżdząmy do miejsca, które powoduje chwilę zwątpienia. Szymonowi skronie pulsują, pojawia się ból głowy. Mnie na razie nic nie dolega, jednak widok był przerażający (z tego wszystkiego nie zrobiłem zdjęcia :P). Po tym podjeździe ukazała nam się kolejna stromizna, ale tam rowerem nie można było wjechać. Wchodzimy pod górę, nachylenie myślę, że przynajmniej 25%. W końcu jesteśmy na szczycie i zaliczamy PK.


I jeszcze jedna fota (widać na niej punkt, w którym przez chwilę zwątpiliśmy.


Szybko zjeżdżamy w kierunku PK 2 - skraj stoku narciarskiego. Ponownie krótki podjazd i ponownie 10%.
Bezproblemowo  lokalizujemy punkt. pozostaje zjazd do mety.



Szymon mknie w dół, ja trochę bardziej asekuracyjnie i tak osiągając wysokie prędkości. Jestem ciekaw temperatury tarcz hamulcowych :).

Udało się, 14 punktów zaliczonych, satysfakcja z jazdy oraz ulga, że dzisiaj nie będę już podjeżdżał pod żadną górę.

Z niecierpliwością czekam na drugi rajd cyklu.

Profil trasy:



Treningowo - krótko

Sobota, 4 kwietnia 2015 · Komentarze(2)
Kategoria 00. Treningowo
Od rana z pogodą było różnie. ICM nie napawał optymizmem, zapowiedzi przelotnych opadów deszczu i śniegu od 13-tej. Ja dysponowałem krótkim okienkiem po obiedzie. Jednak jak się okazało nie było tak źle, słońce wychodziło zza chmur coraz to śmielej. Około 14-tej poprószyło lekko, jednak po 5 min nie było widać żadnych oznak opadu.
Wychodzę ok 15-tej. Temp. 9 st. C. Jadę z zamiarem krótkiej trasy, tak aby przekręcić trochę korbą przed przyszłotygodniowym BikeOrient na Górze Kamieńsk. Planuję w tym roku ukończyć każdy rajdy cyklu na trasie Giga (taki target postawiłem sobie na początku roku). Jak będzie, zobaczymy. Wcześniej jak tylko dotarła do mnie informacja o pierwszym cyklu pucharu KoRNO, postawiłem na te imprezę. Niestety nie mogłem udać się na pierwszy rajd, dlatego pozostaję przy BO (na KoRNO i tak postaram się w tym roku wybrać).

Ruszam w miarę delikatnie w stronę Księżego Lasu, jak zwykle zjazd w kierunku Zbrosławic przeznaczam na rozgrzanie mięśni. Wymijam dwóch kolarzy. Potem już podjazd do Wilkowic i kawałek w stronę Księżego Lasu. Jedzie się dobrze, chociaż czuję, że nogi nie pracują tak, jak powinny. Zauważam dużą czarną chmurę przede mną, na szczęście przeszła bokiem. W Księżym Lesie skręcając w prawo wjeżdżam na jeden z ulubionych moich segmentów Księży Las - Jasiona. Nogi dalej nie ma, więc odpuszczam walkę delektując się pustą drogą i cały czas towarzyszącym słońcem, mimo licznych chmur na niebie.
Jadąc w stronę Połomi nogi zaczynają lepiej pracować.Nie zmieniam jednak wcześniej zaplanowanej trasy.
W Połomi na mostku krótka przerwa na uzupełnienie płynów. Spotykam kolejnego kolarza, tym razem na ostrym kole - szacun. Ruszam dalej. Jest noga! Postanawiam więc podkręcić tempo na kolejnym moim ulubionym segmencie Połomia do lasu+las+do końca . Zaliczam PRa :) poprawiajać najlepszy czas o 5 sek i umacniam się na 28 pozycji (jeszcze tu wrócę..).
W Miedarach obieram kierunek na Rybną, gdzie wciąż nie wyremontowali nawierzchni po instalacji nowej sieci wod-kan, na dodatek dorzucili światła i ruch wahadłowy - wwrrr. Potem w Strzybnicy widząc ruch jaki panuje na '11' postanawiam do TG dojechać Grzybową. Co mnie pojkusiło?!?! Grzybowa jest w znacznie gorszym stanie niż droga na Rybna! Zapomniałem, że na Grzybowej też remontowali instalacje wod-kan. No ale trudno, po 1,5 km męczarni i jeździe szosą po kamieniach wyjechałem na w miarę równy asfalt, do jakiego ten rower został stworzony.
Następnie na lustrach skręcam w stronę Towarowej uświadamiając sobie, że pierwszy raz jadę tam szosą. A przecież na końcu jest podjazd 5%. Atakuję w nadziei na walkę na segmencie. Następnie prosto do domu.
Jak się okazało, nikt nie utworzył jeszcze segmentu na Towarowej, co też uczyniłem, więc póki co mam KOMa :) (ciekawe jak długo). Mimo znacznego zachmurzenia, przez całą trasę ani na moment nie zaszło słońce, a po powrocie do domu za ok 10 min zaczął padać śnieg i zrobiło się mokro. Miałem szczęście, że udało się w tą świąteczną sobotę trochę popedałować, oby tak dalej.