Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2015

Dystans całkowity:315.48 km (w terenie 25.00 km; 7.92%)
Czas w ruchu:15:01
Średnia prędkość:21.01 km/h
Maksymalna prędkość:58.95 km/h
Suma podjazdów:1525 m
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:63.10 km i 3h 00m
Więcej statystyk

Toszek

Sobota, 28 lutego 2015 · Komentarze(2)
Kategoria 01. Wycieczki
Od dłuższego czasu planując kolejne wycieczki rowerem po okolicy myślałem o Toszku, jednak jakoś tak dziwnie się układało, że do tej pory tam nie dojechałem. Teraz inspirowany wpisem djk71 postanawiam za cel podróży na szosie obrać właśnie to miasteczko.
Początkowo jak zwykle z górki w stronę Zbrosławic, więc można rozgrzać nogi nie naciskając za mocno, a i tak prędkość w okolicach 30 km/h. Potem w kierunku Księżego Lasu i Kopienicy. Mimo prognozy na meteo o słabym wietrze na tej otwartej przestrzeni dawał się we znaki. Następnie Zacharzowice, Wilkowiczki - w sumie kilka wzniesień i melduję się na rynku w Toszku. Większość trasy pod wiatr. Średnia na żenującym poziomie.



10 min przerwy. Duża wilgotność i od razu czuć temperaturę na ciele. Małe co nieco w postaci chałwy, herbata z cytryną i ruszam w stronę zamku, gdzie znajduję kaczki ;).
Potem kieruję się w stronę Wielowsi i od razu nabieram tempa. Nogi zaczynają pracować oraz w końcu nie walczę z wiatrem, który jeszcze nie pomaga (wieje z zachodu, a kieruję się na północ). Z Wielowsi w stronę Wojski, szkoda, że droga ta jest w fatalnym stanie. Ale i tak notuję szybki przejazd. Potem Połomia i segment leśny - notuję drugi osobisty wynik i awans na 27 pozycję na 40 klasyfikowanych (patrząc na wyniki latem zakładam atak na "20"). Wcześniej po drodze pokonałem już kilka segmentów, jednak nie miałem jeszcze wiedzy, że tam się znajdują.
W miarę gładko mijam Miedary i skręcam w stronę Laryszowa, aby zmierzyć się z założonym segmentem. Osiągam PR i pozycja 9/16.
Potem już prosto do domu wymijając debila wyprzedzającego na mojej wysokości inny samochód.
Szczęśliwie dojeżdżam do domu notuję rekord śr. pr. na dyst. 50-100 km, który wynosi od dzisiaj 24,45 km/h.

Niedzielne rajzowanie do Celiny

Niedziela, 22 lutego 2015 · Komentarze(4)
Kategoria 01. Wycieczki
Jacek w piątek na FB zaproponował rajzowanie do Celiny, więc po krótkiej wymianie wiadomości zapadła decyzja jedziemy.
Ja Wojtek, DJK oraz Adam spotykamy się na Grzybowej. Ja trochę spóźniony (ostatnio to niestety tradycja) przyjeżdżam na miejsce zbiórki i razem ruszamy w stronę Mikołeski. Wpierw mieliśmy jechać "autobaną" z Pniowca, jednak po pokonaniu kilkuset metrów po błocie a następnie lodzie decydujemy się zawrócić i jechać szosą. Aby dotrzeć do Tworoga i tak musieliśmy pokonać jakieś 2 km drogi przez las do Boruszowic. W zasadzie większość po lodzie. Dalej jedziemy już bocznymi drogami równoległymi do krajowej "11". Następnie z Tworoga na Brusiek prostą, która ma niemal 10 km.
W Bruśku spotykamy się z drugą ekipą, dojeżdżamy tam w odstępie dosłownie kilku sekund (wow!). Krótkie przywitanie i Jacek kieruje nas na leśne szlaki. Pokrótce: lód, śnieg lub błoto, które było najlepszą możliwą opcją. Docieramy do dawnej osady Krywałt.


Niestety moje opony znowu dały o sobie znać, dosłownie nie byłem w stanie utrzymać prostego toru jazdy. Dodatkowo jakieś 500 m przed Pustą Kuźnicą gleba. Na szczęście bez konsekwencji dla mnie i roweru.
Potem krótko asfaltem i podjeżdżamy pod OW Siliesiana.

Fot. Jacek

Od razu przypominają się lata młodzieńcze :), spędzało się tutaj większość upalnych dni wakacji. Teraz to niemal zapomniane miejsce. Część z ekipy również ma wspomnienia z tym miejscem i wspomina okres jego świetności za PRLu.
Teraz prosto już do naszego głównego celu wyprawy - Celiny.
Tam przerwa na posiłek, regenerację i powrót do domu. Większość ekipy ma w planach dalsze harce po lasach, jednak nasza czwórka z racji już późnej godziny decyduje się na powrót do domu. Wyjeżdżamy z Piłki w stronę Koszęcina i ponownie lód. Mam wrażenie, że opony z każdym km trzymają coraz mniej, może to po prostu zmęczenie? I gleba - na szczęście ponownie bez konsekwencji oprócz mokrych rękawiczek.
Docieramy do asfaltu (uff) i prosto z Koszęcina na Brusiek. W Bruśku za moją namową decydujemy wracać już tylko asfaltem (była jeszcze propozycja jazdy do Kalet i dalej już lasem przez Głęboki Dół do TG). Szybki odcinek do Tworoga, prędkość praktycznie nie spada poniżej 30 km/h, a to za sprawą pociągu tworzonego głównie przez DJK oraz Adama. Potem tą samą trasą, w kierunku Pniowca, gdzie łapię gumę :(. Opona tylna ewidentnie do wymiany, powodem całego ambarasu był 1 mm kawałek szkiełka.. Na szczęście Adam, który był świetnie zaopatrzony na trasę użycza mi łatki (mój zestaw ratunkowy włożyłem do schowka chyba z 2 lata temu - do tej pory nieużywany i jak się okazało moje łatki wymagają dodatkowego kleju :(  ) Adam , dzięki!
Po zaopatrzeniu tylnej dętki w niezbędny poziom ciśnienia jedziemy w kierunku Strzybnicy, gdzie żegnamy z Wojtkiem DJK i Adama.
Potem już powrót do domu.
Po wyprawie przednie przerzutki wyglądały tak:


Fajna wycieczka, super towarzystwo. Jedynie szkoda tych odcinków leśnych..

Załączam fotorelację Adama.

Cel lotnisko

Sobota, 21 lutego 2015 · Komentarze(1)
Kategoria 00. Treningowo
Dzisiaj samotne pokonywanie kilometrów, więc wybieram szosę, mimo dużego wiatru wg prognozy. 10-11 st. C w lutym! W tym względzie efekt cieplarniany ma u mnie Like'a !
Początkowo spokojnie, a jednak prędkości zadowalają. Mijam szybko Tarnowskie Góry i prosto do Świerklańca. Tam jakość powietrza z racji palenia w piecu byle czym okropna - szkoda, że jadąc rowerem nie mam opcji zamkniętego obiegu powietrza, jak w samochodzie.
Następnie szybko drogą 78 do skrzyżowania na Żyglin, gdzie dalej odbijam już w kierunku Zendka. Wiatr w plecy, równa szosa, czego chcieć więcej.. Docieram do lotniska.
Po jego okrążeniu robię krótką przerwę na regenerację - za mną 30 km.
Kręcę dalej, teraz już pod wiatr i dodatkowo zaczynają się podjazdy. Średnie prędkości od razu spadają z niemal 30 km/h do niecałych 20 km/h. Dodatkowo natrafiam na remont sieci wod-kan (to już któryś w ostatnim czasie), który ciągnie się przez niemal 2 km.
Wkrótce zdobywam najwyższy szczyt dzisiejszej trasy i kieruję się w stronę Dobieszowic, gdzie przecinam A1


Krótki odpoczynek i decyzja którędy pojadę do domu. W głowie mam dwie opcje: 1. przez Piekary i Radzionków oraz 2. Kozłowa Góra i Świerklaniec (czyli podobnie, jak początek trasy). Wybieram drugą opcję, gdyż pagórki oraz jazda pod wiatr zrobiły swoje a na jutro zaplanowane niedzielne rajzowanie na Piłkę.
W Nowym Chechle krótka przerwa przy spożywczaku - zakup czekolady. Następnie prosto do TG.

Dzisiaj było trochę podjazdów w środkowej części trasy - poniżej profil trasy:

Niedzielne rajzowanie

Niedziela, 15 lutego 2015 · Komentarze(2)
Kategoria 01. Wycieczki
Drugi dzień weekendu i nadal zaje....a pogoda. Już w piątek ustawiłem się z Wojtkiem na rajzowanie. Myśleliśmy oczywiście o kręceniu po lesie, jednak stopiony wczoraj w ciągu dnia i zamarznięty nocą śnieg uniemożliwiał przemieszczanie się nimi - przynajmniej za pomocą roweru.



Pozostały więc szosy dzisiaj dla odmiany na MTB. Prognoza pogody na "meteo" wskazywała temperaturę w trakcie wycieczki ok 1-2 st.C i tak też się ubrałem. Termometr w liczniku wskazywał 7 a miejscami nawet 10 st. C :-o. Tego po "meteo" się nie spodziewałem. Z jednej strony fajnie, ale z drugiej ... hmmm, przy większej prędkości i kadencji miałem wrażenie, że się rozpłynę (muszę zainwestować w bieliznę termoaktywną).
Dzisiaj zdecydowanie nie miałem "nogi", ciężko było na podjazdach (których przecież nie było wiele i niebyły to nawet "trójki") i w końcówce jadąc już sam do domu bez "motywatora" było to jeszcze bardziej widoczne. Zdecydowanie słabszy dzień, a może po prostu to jeszcze nie pełnia sezonu ;).



Rozjazd - Pyskowice Rynek

Sobota, 14 lutego 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Po prawie miesięcznej przerwie najwyższy czas trochę pokręcić korbą. Ostatnio złapało mnie przeziębienie, z którego mozolnie wychodzę (wtorkowy basen przed pracą nie pomógł ;) ) jednak głód roweru, endorfiny i świeżego powietrza bierze górę.
Od początku zakładam raczej spokojną jazdę szosą po szosie :), tak żeby ponownie nie zaliczyć nawrotu kataru, kaszlu i w ogóle. I tak za cel obieram rynek w Pyskowicach. Prawie bezwietrznie, 6-7 st. C w słońcu. Idealne warunki jak na tą porę roku. 
Prędkości oscylują głównie 25-30 km/h przy kadencji nie większej niż 80.
Na rynku krótki odpoczynek, ciepła herbata z cytryną i imbirem i w drogę. Tylko gdzie? Do wyboru droga w stronę Brynka lub dłuższy wariant w stronę Wielowsi. Jako że czuję się dobrze i czasu mam jeszcze co nieco wybieram drugą opcję, jednak nie jadąc do samej Wielowsi, ale po kilku km skręcam w stronę Kopienicy i przez Księży Las do domu.
Rozochocony w drodze powrotnej naciskam trochę mocniej i jak się okazuje notuję PR na segmencie Zbrosławice-Repty.