Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2015

Dystans całkowity:374.79 km (w terenie 25.50 km; 6.80%)
Czas w ruchu:15:42
Średnia prędkość:23.87 km/h
Maksymalna prędkość:58.95 km/h
Suma podjazdów:1918 m
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:62.47 km i 2h 37m
Więcej statystyk

Poszukiwacze..

Niedziela, 29 marca 2015 · Komentarze(5)
Kategoria 01. Wycieczki
Od tygodnia walczę z infekcją gardła, której nabawiłem się przy okazji ochłodzenia w zeszły weekend. Wstępne założenia przewidywały brak aktywności rowerowej przez najbliższe dni, jednak całkiem ładna pogoda w sobotę pomimo nieciekawych prognoz skusiła mnie do rozważenia krótkiej rajzy. Do tego Wojtek zaproponował próbę odnalezienia ukrytego "coś", co na grupie Leśnej Rajzy na FB opublikował Sławomir, pozostawiając jakiś przedmiot dla poszukiwacza, który go odnajdzie.


Mając ze sobą wszystkie dane (tzn. powyższe współrzędne) postanawiamy spróbować :

Umawiamy się na Jeziorze Chechło-Nakło. Jestem parę min. przed czasem, więc korzystając z okazji robię fotę nowym oponom:


Już po tych 8 km widzę różnicę w poruszaniu się w terenie. Przyczepność, komfort jazdy, kontrola oraz masa to plusy nowych Schwalbe Rocket Ron 26x2,1. Poza tym są znacznie większe od poprzednich Continental Double Fighter II 26x1,9. Wsiadając na rower miałem wrażenie, że jadę 10 cm wyżej :). Wrażenia mega pozytywne. Poprzednie nie były złe, idealne do rekreacyjnej jazdy. Jednak w cięższych warunkach, co pokazała ostatnia wyprawa na MTB do Celiny nie były w stanie zapewnić odpowiedniej  przyczepności.

Dokładnie o czasie przyjeżdża Wojtek:


Teraz już we dwójkę kierujemy się leśnymi ścieżkami w stronę skarbu. Po drodze zastanawiamy się co może być ukryte.
 W miarę szybko, nawet wydłużając trasę, żeby pokonać kilka km docieramy na miejsce - jest bajeczne:




Zostawiając rowery szukamy w pobliskim terenie. Poddajemy się po 45 min poszukiwań. Niestety nie jesteśmy w stanie znaleźć schowanego "coś" mimo zlokalizowanego obszaru. Zadania nie ułatwiał minimalny zasięg paraliżujący mega komputery kieszonkowe - smartphony.
Udajemy się prosto do zatopionej kopalni rud żelaza w Bibieli:



Od kopalni kierujemy się już prosto do domu, która to droga pozwala mi przetestować w różnych warunkach nowo założone oponki.


Pierwsza "setka" AD 2015

Sobota, 21 marca 2015 · Komentarze(2)
Kategoria 01. Wycieczki
Dzisiaj mam do dyspozycji nieco więcej czasu, więc atak na pierwszą setkę w tym roku i tym samym pierwszą setkę ever na szosie.
Okienko czasowe to pierwsza część dnia, więc przed 8 po wczesnym śniadaniu wychodzę z domu. Na początku rześko, obieram najpierw kierunek na Księży Las, dalej Toszek. W zasadzie cały czas pod wiatr, temperatura 7 st. Mimo kalendarzowej wiosny nadal czuć jeszcze zimę. Średnia nie powala, ale nie jest źle.

W Toszku obieram kierunek południowy na Niewiesze. I to była masakra. Cały czas pod wiatr na otwartej przestrzeni, do tego pagórki. Na szczęście to tylko parę kilometrów. W przydrożnym sklepie zatrzymuję się, kupuję banana i batona  (dopiero co po śniadaniu, a już czuję potrzebę przyswojenia posiłku - niecałe 40 km za mną i do tego pod wiatr, to pewnie jest przyczyna). Chwila przerwy jadę dalej. W WIdowie wpadam na kostkę brukową. Od razu przypomina mi się słynny etap Paris-Roubaix. Jak oni są w stanie tam jechać z takimi prędkościami?!? Miałem wrażenie, że jadąc po niej dłuższy odcinek stracę wszystkie zęby (opony 700x23c i nabite niemal 9 bar). Wolałem przejechać ten odcinek utwardzonym poboczem z prędkością ok 15 km/h.

Następnie kieruję się na Kotulin. Wszystko byłoby fajnie, gdyż teraz jadę w kierunku północnym i watr jest moim sprzymierzeńcem, gdyby nie fatalny stan nawierzchni :(. No cóż i tak niecałe 30 km/h jedynie miejscami przyspieszam do 40-tki.

Wjeżdżam do woj. opolskiego

Woj. opolskie (moje obawy wzbudził drugi znak, ale obyło się bez niespodzianek)

Temperatura szybko rośnie, zrzucam z siebie kolejne akcesoria zimowego sezonu, w tym zamieniając rękawiczki na letnie. Szybko dobijam do Centawy, z której wstępnie planowałem udać się w stronę Dąbrówki. Droga, w którą skręciłem niestety kończyła się po kilkuset metrach. Tzn. kończył się asfalt, czyli możliwość mojej dalszej jazdy. Dziwne, bo mapa wyraźnie wskazywała na drogę z przeznaczeniem roweru szosowego. Będąc na MTB nawet bym się nie zatrzymał. Kluczę kilkanaście minut po mieścinie przy okazji fotografując piękny kościół pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny:


No cóż, nie znalazłem drogi asfaltowej, pozostaje zatem kierunek Żędowice. Asfalt równiutki, więc można przycisnąć (tym bardziej, że wiatr pomagał). Szybko dojeżdżam do Żędowic.
Następnie licząc, że zgodnie z prognozą wiatr zmieni kierunek na zachodni jadę najkrótszą możliwą drogą do domu. Niestety głównie pod wiatr..
Przejeżdżam Wielowieś, Wojskę i mając na liczniku pokonane 88 km robię 10 min  przerwę na ostatnie kilkanaście km - setka pewna :).
Za Połomią jeden z moich ulubionych segmentów Połomia do lasu+las+do końca. Mając już w nogach ponad 90 km i zaczynające palić nogi zamierzam przejechać go łagodnie. Nagle gdzieś po środku segmentu bez wyraźnej przyczyny oglądam się za siebie i zauważam doganiającego mnie kolarza. Siadam mu na koło i tak do Miedar pokonujemy parę km przyzwoitą prędkością (niestety nie byłem już w stanie wyjść na zmianę). Dalej ja jadę już sam w kierunku Laryszowa.

Podsumowując, pierwsza setka w tym roku i rekord śr. pr. na dyst. pow. 100 km, który wynosi od dzisiaj 24,36 km/h. Na trzech segmentach zaliczyłem PR :).

Garb Tarnogórski

Niedziela, 15 marca 2015 · Komentarze(3)
Kategoria 01. Wycieczki
Wiosna nadchodzi na całego, przynajmniej tak mówią prognozy oraz dzisiejsza temperatura za oknem.
Wychodzę po 11-tej. Wiatr ma być południowo-wschodni i z racji tego, że nie mam pomysłu na podróż N-S kieruję się wpierw na wschód - cel Garb Tarnogórski, czyli trochę wzniesień. Najpierw delikatnie przez Bobrowniki, nieopodal zabytkowej kopalni w kierunku Radzionkowa. Tam krótki postój przy Centrum Deportacji Górnoślązaków do ZSSR w 45.

Dalej szybka wizyta w Piekarach Śląskich i kieruję się w stronę Rogoźnika. Tam wstępnie po przybiciu pieczątki nad zalewem zamierzałem odbić na północ w kierunku lotniska.



Niestety "wewnętrzna nawigacja" zaszwankowała i znalazłem się w Wojkowicach :/. OK postanawiam nadrobić kilka km i dalej trzymać się planu, czyli podjechać na lotnisko. Krótka analiza mapy (zdjęcie mapy Wyżyna Śląska w telefonie :) ) i ustalam trasę. Przy kościele Św. Antoniego Padewskiego


skręcam w stronę Strzyżowic, gdzie ostatecznie popełniam błąd i za wcześnie skręcając w lewo trafiam z powrotem do Rogoźnika - k...wa! No trudno. OK, jadę w stronę lotniska, nic mnie nie zatrzyma :) . Mijam ponownie zalew Rogoźnik (tym razem  jadąc  pomiędzy dwoma zbiornikami, gdzie niemal wpadam na chłopaka wyskakującego mi pod koła roweru).
Potem w kierunku Zendka, jednak z racji dłuższej trasy postanawiam nie jechać już do samego lotniska i skręcam w Ożarowicach stronę Brynicy.

Powrót najkrótszą i najszybszą drogą przez Nakło Śląskie i Nakielską w TG.

Trochę podjazdów było, w sumie ponad 500 metrów w pionie, więc zamieszczam profil trasy:

Może trudno będzie się nim "uczesać", ale zawsze ;)

Dzisiaj na trasie spotkałem wielu kolarzy, widać że wraz z poprawiającą się aurą coraz więcej amatorów kolarstwa postanawia przewietrzyć swoje szosy :).

Krupski Młyn - replay

Niedziela, 8 marca 2015 · Komentarze(2)
Kategoria 01. Wycieczki
Dzisiaj ponownie za cel obieram Krupski Młyn. Czasem dysponuję podobnym, więc powtórka z rozrywki. Jak się okazuje nie tylko jeżeli chodzi o trasę, ale kierunek i siłę wiatru.

Ruszam podobnie jak ostatnio walcząc z wiatrem aż do Księżego Lasu, gdzie skręcam w prawo i zaczynam jeden z moich ulubionych lokalnych segmentów Księży Las - Jasiona o długości 3,1 km. Ok, warunki nie przeszkadzają, a czasami wręcz odrobinę pomagają (lepsze były tydzień temu). Postanawiam powalczyć z czasem, a więc ogień! Od razu zaczynam mocno naciskać i starać się nawet na krótkim podjeździe nie schodzić poniżej 30 km/h, mijam zakręty i prosta aż do Jasiony. Cały segment pokonany w czasie 5:30 przy śr. pr. 33,8 km/h i miejsce 15 na 49 klasyfikowanych. Do TOP 10 brakuje aktualnie 12 sek, jestem pewien, że w sezonie będę w "dziesiątce".

Potem trochę spokojnie przez Wojskę i prosto do Wielowsi. Do Kielczy ponownie postanawiam trochę przyspieszyć na wojewódzkiej.Następnie wjeżdżam do Krupskiego Młyna, gdzie trochę kręcę po lokalnych uliczkachi robię zdjęcie Mostu Przyjaźni (Wiszącego), które nie wiedzieć czemu nie wyszło w zeszłym tygodniu.


Most Przyjaźni (Wiszący) w Krupskim Młynie

Powrót to podobnie jak tydzień temu walka z wiatrem. Jednak kierunek był nieco inny, więc nie jestem aż tak blokowany. Wracam najprostszą z możliwych dróg mimo większego nieco ruchu. Dzisiaj ponownie ustanowiłem rekord śr. pr. na dyst. 50-100 km, który wynosi od dzisiaj 25,89 km/h. Nie mogę się doczekać pełni sezonu ;) - będzie się działo.

PS. przekroczone 12k km na BS ;)

Pyrzowice

Sobota, 7 marca 2015 · Komentarze(2)
Kategoria 00. Treningowo
Dzisiaj na szybko i krótko. Więc nawet nie było czasu zrobić jakiejkolwiek foty.
Wychodzę z domu po 15-tej. Gdzie tu jechać? Wybieram za cel lotnisko. Bez rozmyślania najkrótszą możliwą dla szosy trasą. Po drodze na obwodnicy Tarnowskich Gór spotykam kolarza kręcącego jakieś 20 sek przede mną. Postanawiam delikatnie przyspieszyć, a nóż go dopadnę. W pewnym momencie dystans był myślę na poziomie 10 sek, jednak przez Nowe Chechło ponownie mi odjechał. W Świerklańcu widziałem jak spotkał się ze znajomym i praktycznie bez postoju ruszyli we dwójkę. Jechałem tak za nimi do skrzyżowania na Żyglin, gdzie oni wybrali drogę w stronę Siewierza, a ja w stronę Brynicy.
Przy lotnisku krótka przerwa, odprawa jednego Wizzair'a i z powrotem, bo Słońce już nisko. Spotykam kilku kolarzy.
Powrót praktycznie tą samą trasą, za wyjątkiem drobnych odcinków.

Krupski Młyn

Niedziela, 1 marca 2015 · Komentarze(2)
Kategoria 01. Wycieczki
Dzisiaj jadę do Krupskiego Młyna. Wiem z prognozy, że będzie wiało i wiem doskonale, jaki będzie kierunek wiatru. Powrót zapowiada się ciężki (mam jednak w zapasie warianty trasy).

Wpierw postanawiam dłuższą drogą przez Wielowieś i Kielczę wjechać do Krupskiego Młyna od strony osiedla W-70. Jak zwykle odcinek w kierunku Zbrosławic traktuję jako rozgrzewkę. Jak się okazuje wiatr zamiast południowego jest południowo-zachodni (a może nawet zachodni) i droga przez Wilkowice aż do Księżego Lasu to walka z wiatrem. Następnie skręcam w prawo w kierunku Wojski, teraz wiatr trochę pomaga :). To jest to! 35 km/h, 40 km/h na prostej - bez problemu. Na segmencie Księży Las- Jasiona notuję śr. 31,8 km/h i miejsce 21/47. Dalej od Wojski do Wielowsi droga jest już nierówna (przynajmniej jak na opony 700x23) więc jadę ostrożnie. Od Wielowsi kieruję się na wojewódzką w stronę Kielczy, gdzie popełniam krótki odpoczynek. Uzupełnienie płynów, cukrów i ruszam dalej.
Wjeżdżam do Krupskiego Młyna, przejeżdżam przez "Oczko" i robię fotę Mostowi Wiszącemu (w 2014 nazwanemu Mostem Przyjaźni). Niestety w domu zauważam, że mój super telefon go nie zapisał lub po prostu nacisnąłem "Wstecz" zanim on 'zaczaił', że ma zrobić fotę. Krótka wizyta na ul. Powstańców Śląskich i kieruję się w stronę ronda, gdzie focę Dwór Prawdzica (dawne Kasyno)
Dwór Prawdzica (dawne Kasyno)
Od razu wracają wspomnienia z sekcji szachowej, rozgrywek w tenisa stołowego i bilarda w GOK ;)
Dalej w kierunku Ziętka, zajeżdżam na cmentarz.

Kaplica cmentarna w Krupskim Młynie
Kaplica cmentarna w Krupskim Młynie

Zbieram się do drogi powrotnej. W miarę upływu dnia wiatr miał być coraz mocniejszy. I był. Pozostało mi zmierzyć się z nim. Zaczynam spokojnie, gdyż wiem, że czekają mnie otwarte fragmenty. Do Tworoga nie było najgorzej. Krótka przerwa na banana i herbatkę. Postanawiam, że do Brynka podejmę decyzję, czy jechać '11', czy też w Brynku skręcić na Połomię. Ruch jest jednak stosunkowo niewielki, wybieram więc '11'. Zrywy wiatru wyhamowywały mnie z 30 do 20 km/h. Po kilkunastu km walki z wiatrem docieram do domu. Jak się okazuje ponownie w ten weekend notując rekord na śr. pr. na dyst. 50-100 km, który wynosi od dzisiaj 25,04 km/h