Pierwsza "setka" AD 2015

Sobota, 21 marca 2015 · Komentarze(2)
Kategoria 01. Wycieczki
Dzisiaj mam do dyspozycji nieco więcej czasu, więc atak na pierwszą setkę w tym roku i tym samym pierwszą setkę ever na szosie.
Okienko czasowe to pierwsza część dnia, więc przed 8 po wczesnym śniadaniu wychodzę z domu. Na początku rześko, obieram najpierw kierunek na Księży Las, dalej Toszek. W zasadzie cały czas pod wiatr, temperatura 7 st. Mimo kalendarzowej wiosny nadal czuć jeszcze zimę. Średnia nie powala, ale nie jest źle.

W Toszku obieram kierunek południowy na Niewiesze. I to była masakra. Cały czas pod wiatr na otwartej przestrzeni, do tego pagórki. Na szczęście to tylko parę kilometrów. W przydrożnym sklepie zatrzymuję się, kupuję banana i batona  (dopiero co po śniadaniu, a już czuję potrzebę przyswojenia posiłku - niecałe 40 km za mną i do tego pod wiatr, to pewnie jest przyczyna). Chwila przerwy jadę dalej. W WIdowie wpadam na kostkę brukową. Od razu przypomina mi się słynny etap Paris-Roubaix. Jak oni są w stanie tam jechać z takimi prędkościami?!? Miałem wrażenie, że jadąc po niej dłuższy odcinek stracę wszystkie zęby (opony 700x23c i nabite niemal 9 bar). Wolałem przejechać ten odcinek utwardzonym poboczem z prędkością ok 15 km/h.

Następnie kieruję się na Kotulin. Wszystko byłoby fajnie, gdyż teraz jadę w kierunku północnym i watr jest moim sprzymierzeńcem, gdyby nie fatalny stan nawierzchni :(. No cóż i tak niecałe 30 km/h jedynie miejscami przyspieszam do 40-tki.

Wjeżdżam do woj. opolskiego

Woj. opolskie (moje obawy wzbudził drugi znak, ale obyło się bez niespodzianek)

Temperatura szybko rośnie, zrzucam z siebie kolejne akcesoria zimowego sezonu, w tym zamieniając rękawiczki na letnie. Szybko dobijam do Centawy, z której wstępnie planowałem udać się w stronę Dąbrówki. Droga, w którą skręciłem niestety kończyła się po kilkuset metrach. Tzn. kończył się asfalt, czyli możliwość mojej dalszej jazdy. Dziwne, bo mapa wyraźnie wskazywała na drogę z przeznaczeniem roweru szosowego. Będąc na MTB nawet bym się nie zatrzymał. Kluczę kilkanaście minut po mieścinie przy okazji fotografując piękny kościół pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny:


No cóż, nie znalazłem drogi asfaltowej, pozostaje zatem kierunek Żędowice. Asfalt równiutki, więc można przycisnąć (tym bardziej, że wiatr pomagał). Szybko dojeżdżam do Żędowic.
Następnie licząc, że zgodnie z prognozą wiatr zmieni kierunek na zachodni jadę najkrótszą możliwą drogą do domu. Niestety głównie pod wiatr..
Przejeżdżam Wielowieś, Wojskę i mając na liczniku pokonane 88 km robię 10 min  przerwę na ostatnie kilkanaście km - setka pewna :).
Za Połomią jeden z moich ulubionych segmentów Połomia do lasu+las+do końca. Mając już w nogach ponad 90 km i zaczynające palić nogi zamierzam przejechać go łagodnie. Nagle gdzieś po środku segmentu bez wyraźnej przyczyny oglądam się za siebie i zauważam doganiającego mnie kolarza. Siadam mu na koło i tak do Miedar pokonujemy parę km przyzwoitą prędkością (niestety nie byłem już w stanie wyjść na zmianę). Dalej ja jadę już sam w kierunku Laryszowa.

Podsumowując, pierwsza setka w tym roku i rekord śr. pr. na dyst. pow. 100 km, który wynosi od dzisiaj 24,36 km/h. Na trzech segmentach zaliczyłem PR :).

Komentarze (2)

djk71 wydaje się, że przy jeździe po części lasem i odcinkami szosą na ten wiatr nie zwracamy takiej uwagi. W przypadku całej wycieczki po szosie i mając po drodze tylko krótkie odcinki przez las wiatr staje się bardziej dokuczliwy.
Takie oto moje spostrzeżenie. Obiecuję nie rozprawiać już tyle o nim ;) Nie ma tłumaczenia, albo jest noga, albo jej nie ma.

zapala 12:52 niedziela, 22 marca 2015

Wiatr potrafi dać w kość... Ostatnio też to przerabiałem jak jechałem na Ankę...

djk71 11:00 niedziela, 22 marca 2015
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa botek

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]