Góra Św. Anny

Niedziela, 30 sierpnia 2015 · Komentarze(1)
Kategoria 01. Wycieczki
Pobudka o 3:50. Dzisiaj od dawna planowana z Wojtkiem wyprawa na mekkę kolarzy z okolicy, czyli Góra Św. Anny, gdzie wjeżdżaliśmy nieco ponad rok temu. Dzisiaj jednak w odchudzonym składzie, gdyż rok temu jechał z nami jeszcze syn Wojtka, Konrad. Wstępnie towarzystwa miał nam dotrzymać jeszcze Krzysztof (i znając Go pewnie nadawać astronomiczne tempo ;) ) , jednak w sobotę wieczorem oznajmił, że nie da rady.

Więc spotykamy się zgodnie z planem na rynku o 5:00. Tzn. ja ponownie spóźniony - zapomniałem tylnej lampki :/ Melduję się 5:05.

Szybkie przywitanie i jedziemy.

Jest bardzo przyjemnie, w mieście wśród zabudowań ok 17 st., poaz miastem 13-14 st. C. Wilgotno, miejscami nawet jadąc na okularach pojawia się skroplona woda. Ruch na drodze znikomy, mimo że jedziemy głównymi trasami - od Pyskowic krajową 40-stką.

Jadę szosą, więc nadaję tempo, Wojtek schowany za mną. W okolicach Niewiesza spotykamy aktywną drogówkę - brawo Panowie.

W Ujeździe skręcamy z drogi kierując się w stronę Zalesia Śląskiego, gdzie przy rondzie znajdujemy miłą miejscówkę. Korzystamy z okazji na drobny posiłek i uzupełnienie elektrolitów. Mamy za sobą 50 km.



W trakcie odpoczynku podjeżdża dwóch bikerów z Częstochowy, którzy za cel dzisiejszej wyprawy wybrali Mosznę (ponad 300 km w dwie strony - szacun)! Chłopak góralem i dziewczyna szosą. Kierujemy ich wg nas na najlepszą drogę.

Wsiadamy na rowery. Zaczyna się podjazd, który w zeszłym roku wydawał się znacznie dłuższy. Wybraliśmy ten od strony Leśnicy.
Mimo moich obaw co do podjazdu, gdyż: po pierwsze nadal jestem kiepskim góralem, a po drugie mogło mi braknąć przełożenia, wjeżdżam ku mojemu zaskoczeniu przed Wojtkiem! A to niespodzianka!
Podjazd zawiera segment Św Anna od Leśnicy do kościoła, który dobre 4 min szybciej. Mój wynik to 11:46.

Tam spędzamy ok 1h posilając się rosołem w okolicznej restauracji oraz kiełbasą i bułką ze spożywczaka. Siedząc i konsumując spotykamy ponownie bikerów, których kierowaliśmy w... przeciwną stronę w Zalesiu Śląskim ;/ nie mam pojęcia jak się tu dostali..

Ładuję się na rower, pora na zjazd. Nie jest trudny. Przecinamy A4


Potem Strzelce Opolskie, Jemielnica oraz Wielowieś, w której odbywały się dożynki


Ekspedienta ze sklepu stwierdziła, że mój rower idealnie pasuje do dekoracji.

Powrót jest ciężki. Owszem, złej baletnicy itd., jednak cały czas walczymy z wiatrem. Podjazd na Górę Św. Anny oraz poprzedni dzień, który miał być przejechany luźno, a wyszedł na endo rekord na 50 km dają się we znaki. Dodatkowo temperatura, która dochodzi do 36 st. C w cieniu. Szkoda tej końcówki, bo mogliśmy wykręcić fajną średnią.

W Tarnowskich Górach żegnamy się. Po kilku minutach dzwoni Wojtek z informacją, że ok 2 km po rozstaniu zaliczył "przyłożenie". Na szczęście skończyło się tylko na obtarciach, chociaż prędkość była duża.

Profil trasy:


Wypad rewelacyjny, już planujemy powtórkę ... w przyszłym roku w sierpniu..

Cieszę się, że udało się po tym groźnym upadku sprzed dwóch tygodni wrócić do przyjemnego "nawijania kilometrów", chociaż nadal odczuwam drobne skutki upadku.

Komentarze (1)

Marcin dzięki za mile spędzoną niedzielę a Św. Anna pozostaje już tradycyjnym co rocznym wyjazdem.

Wojciech 19:10 poniedziałek, 31 sierpnia 2015
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa glebo

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]