Sobotnie rajzowanie

Sobota, 23 lipca 2016 · Komentarze(1)
Kategoria 01. Wycieczki
Jestem umówiony z Wojtkiem na godz. 5:00. Budzik nastawiony na 4:05...

Dzwoni telefon. Odbieram, Wojtek
- Zaspałeś?

Patrzę na zegarek.. f**k! 5:15. Umawiamy się na Mikołesce.

Szybko wstaję, cały czas zastanawiając się czemu budzik nie zadzwonił. Do tej pory nie wiem, pewnie wyłączyłem go w półśnie, myśląc o drzemce 10 min. Śniadanko: jogurt naturalny, granola miód, do tego kakao.

Ruszam żwawo, szybko rozgrzewając nogi. Jest chłodno - 10 st. C. Spotykamy się na leśnym parkingu, przed Mikołeską. Jest wczesny ranek, panuje cisza. Wojtek stwierdza, że słyszał jak nadjeżdżam od przynajmniej 40 sek.

Krótka wymiana zdań, na szczęście nie zebrało mi się za zaspanie i ruszamy już razem dalej. Kierunek Koty. Następnie Krupski Młyn, skąd nową autobaną kierujemy się do Żędowic.



Do Żędowic nawet nie wjeżdżamy, od razu skręcamy w stronę Solarni. Aczkolwiek robimy chwilowy postój przy mapie i znakach wskazujących szlaki. "Turawa 50,2  km" hmmm. Pojawia się wstępnie plan rajzy za dwa tygodnie, jak otrzymamy stosowne pozwolenia oraz pogoda dopisze.
W samej Solarni w sklepiku uzupełniamy zapasy, by na kolejnym parkingu odpocząć i uzupełnić płyny.


W międzyczasie temperatura sięga prawie 30 st. C, a więc amplituda w trakcie dzisiejszego wypadu to niemal 20 st.!

Odwiedzamy Lubliniec, skąd kierujemy się okrężną drogą (tutaj wychodzi brak przygotowania) do Kochcic. Tam oglądamy Pałac Ludwika Karola von Ballestrema z początku XX wieku. Chociaż wydaje nam się, że stan zarówno samego pałacu, jak i parku pozostawia wiele do życzenia.. :(



Następnie kierujemy się już powoli w stronę domu, oczywiście zajeżdżając do Celiny. A więc pierogi :)

Po odpoczynku ruszamy dalej. Odcinek, na którym wg mnie powstaje autobana (wykarczowane drzewa w pasie o szerokości ok 3 m) nie się nie zmienia. Wydaje się, że nic nie zrobiono od 2 tygodni. Miejmy nadzieję, że powstanie tu autobana, która przyspieszyłaby trasę do Celiny - myślę, że o przynajmniej 5-10 min.

Po kilkuset metrach Wojtek łapie gumę. Grubsza sprawa.



Lepiej nie mógł wybrać. Zatrzymaliśmy się jakieś 500 m od cywilizacji. Postanawiam .. nie przeszkadzać w naprawie i jadę w kierunku Bruśka, gdzie nabywam dwa chłodne "izotoniki".

Dalej przez Mikołeskę jedziemy w kierunku domu.

Kolejny udany wypad, chociaż tym razem nie obyło się bez awarii. Fajnie, że pojawiły się w głowach kolejne wyzwania.

Komentarze (1)

zmarzłem nad ranem strasznie ale było warto.

Wojciech 19:58 poniedziałek, 1 sierpnia 2016
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ludzi

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]