Wypad do Darłowa - nowe gminy
Wtorek, 23 maja 2017
· Komentarze(0)
Kategoria 01. Wycieczki
Czas na pierwszy z dwóch zaplanowanych wypadów solo podczas urlopu w Sarbinowie. Za cel pierwszego wypadu obieram Darłowo, jednak tym razem z założeniem zaliczenia kilku nowych gmin w pierwszej fazie wycieczki - powrót znaną już z zeszłorocznej wyprawy trasą.
Całą trasę planuję za pomocą ViewRanger poprzez www, następnie po wykonaniu synchronizacji na smartfonie można rozpoczynać eksplorację nowych terenów. Aplikacja posiada funkcjonalność informowania dźwiękiem o zboczeniu z trasy, czasami jedynie przed niektórymi skrzyżowaniami wspomagam się wyświetlaną trasą na ekranie - poza tymi momentami ekran jest wyłączony, co znacznie zmniejsza zużycie baterii telefonu. Dodam, że podczas nawigowania aplikacja nie wymaga aktywnej transmisji danych, gdyż ślad importujemy wcześniej w trakcie synchronizacji.
Trasa początkowo wiedzie utwardzonymi drogami szutrowymi przez lokalne wioski.
Krajobraz zdominowany jest przez pola uprawne, drzewa.. dopiero po 17 km w miejscowości Cieszyn :) dostrzegam przykuwający moją uwagę kościół gotycki, a w zasadzie pozostała po nim wieża.
XIX wieczna Kaplica w Cieszynie.Nieopodal znajduje się dosyć osobliwe wełniane zoo.
Po ok. 25 km czas na pierwszy posiłek (banan). Kreśląc trasę, preferowałem poboczne drogi/szutry, starałem się unikać zatłoczonych dróg.
No OK, czasami trzeba podjechać do miasta - Koszalin. Nie wjeżdżam do centrum, które mijam od strony południowej, gdzie trafiam na zajezdnię kolejki wąskotorowej.
Dalej krótki odcinek po krajowej 11-stce i ponownie zjeżdżam w rejony, gdzie rzadko spotkać można samochód, rowerzystę.
Po kilku kilometrach trafiam na istne skupisko szlaków rowerowych. Mimo to nie spotykam ani jednego bikera :(
Po drodze spotykam coraz to dziwniejsze, przydomowe aranżacje..
94 km na liczniku i jestem w Darłowie - głównym punkcie na dzisiejszej trasie. Krótki przejazd przez centrum, znajduję fajną knajpkę, zamawiam posiłek regeneracyjny.
Wracając z Darłowa w końcu spotykam innych bikerów i to na dodatek bardzo liczną grupę. Wymieniamy krótkie pozdrowienia i uprzejmości.
Wracam znaną mi trasą. Sporo jest tutaj ścieżek rowerowych - dodam, że w bardzo dobrym stanie.
Bikerów na szlakach mało, trafiają się za to inni turyści.
Uda się?
Tak jest.
Ostatni już odpoczynek dzisiejszego dnia - Jezioro Jamno.
Dzięki pierwszej części trasy, zaliczam 5 nowych gmin do kolekcji :).
Tego dnia udało się pokonać trochę kilometrów w fajnym terenie. Może szkoda jedynie, że w tym okresie region jest tak rzadko odwiedzany przez rowerzystów. Nogi pracują bardzo dobrze, czuć wyraźny trend wzrostowy. Z punktu widzenia zbliżającej się wyprawy Ściana wschodnia to dobry znak. Niestety skutki trasy odczuł rower - pojawił się luz w przedniej piaście.
Całą trasę planuję za pomocą ViewRanger poprzez www, następnie po wykonaniu synchronizacji na smartfonie można rozpoczynać eksplorację nowych terenów. Aplikacja posiada funkcjonalność informowania dźwiękiem o zboczeniu z trasy, czasami jedynie przed niektórymi skrzyżowaniami wspomagam się wyświetlaną trasą na ekranie - poza tymi momentami ekran jest wyłączony, co znacznie zmniejsza zużycie baterii telefonu. Dodam, że podczas nawigowania aplikacja nie wymaga aktywnej transmisji danych, gdyż ślad importujemy wcześniej w trakcie synchronizacji.
Trasa początkowo wiedzie utwardzonymi drogami szutrowymi przez lokalne wioski.
Krajobraz zdominowany jest przez pola uprawne, drzewa.. dopiero po 17 km w miejscowości Cieszyn :) dostrzegam przykuwający moją uwagę kościół gotycki, a w zasadzie pozostała po nim wieża.
XIX wieczna Kaplica w Cieszynie.
Po ok. 25 km czas na pierwszy posiłek (banan). Kreśląc trasę, preferowałem poboczne drogi/szutry, starałem się unikać zatłoczonych dróg.
No OK, czasami trzeba podjechać do miasta - Koszalin. Nie wjeżdżam do centrum, które mijam od strony południowej, gdzie trafiam na zajezdnię kolejki wąskotorowej.
Dalej krótki odcinek po krajowej 11-stce i ponownie zjeżdżam w rejony, gdzie rzadko spotkać można samochód, rowerzystę.
Po kilku kilometrach trafiam na istne skupisko szlaków rowerowych. Mimo to nie spotykam ani jednego bikera :(
Po drodze spotykam coraz to dziwniejsze, przydomowe aranżacje..
94 km na liczniku i jestem w Darłowie - głównym punkcie na dzisiejszej trasie. Krótki przejazd przez centrum, znajduję fajną knajpkę, zamawiam posiłek regeneracyjny.
Wracając z Darłowa w końcu spotykam innych bikerów i to na dodatek bardzo liczną grupę. Wymieniamy krótkie pozdrowienia i uprzejmości.
Wracam znaną mi trasą. Sporo jest tutaj ścieżek rowerowych - dodam, że w bardzo dobrym stanie.
Bikerów na szlakach mało, trafiają się za to inni turyści.
Uda się?
Tak jest.
Ostatni już odpoczynek dzisiejszego dnia - Jezioro Jamno.
Dzięki pierwszej części trasy, zaliczam 5 nowych gmin do kolekcji :).
Tego dnia udało się pokonać trochę kilometrów w fajnym terenie. Może szkoda jedynie, że w tym okresie region jest tak rzadko odwiedzany przez rowerzystów. Nogi pracują bardzo dobrze, czuć wyraźny trend wzrostowy. Z punktu widzenia zbliżającej się wyprawy Ściana wschodnia to dobry znak. Niestety skutki trasy odczuł rower - pojawił się luz w przedniej piaście.