4 etap Tour de Pologne - Zawiercie-Zabrze
Wtorek, 1 sierpnia 2017
· Komentarze(0)
Kategoria 01. Wycieczki
Decyduję się na wolne w tym dniu, by kibicować kolarzom na trasie kolejnego etapu tegorocznego Tour de Pologne. Po krótkiej analizie trasy etapu, wybieram delikatne wzniesienie, jakie pokonają kolarze po wyjeździe z Ogrodzieńca.
Rano spokojne śniadanie, kawa... wyjeżdżam o 10:00. Termometr o tej porze wskazuje już 31 st. C - oj będzie ciepło.
Na dodatek prognoza jezeli chodzi o wiatr jest taka, że w pierwszej części dnia ma być wiatr SE, by po południu zmienić kierunek na SW. Póki co sprawdza się w 100%, zatem jazda po otwartym terenie głównie pod wiatr (wiejący od prawej) i samym słońcu. Jest masakra.
Po ok 50 km zauważam, że mogłem wyjechać nieco wcześniej. Nawet te 15 min zrobiłoby różnicę. Wiatr, stale rosnąca temperatura oraz pagórkowaty teren dają o sobie znać. Prędkości nie są największe, a na dodatek czuję coraz większą presję czasu, aby zdążyć przed peletonem.
Na domiar złego przy wjeździe na trasę 790 (jakieś 3 km przed Ogrodzieńcem i trasą przejazdu TdP) policja urządziła sobie blokadę i jeden z funkcjonariuszy próbował mnie zatrzymać na niej :) Po chwili rozmysłu dodał jednak: "rowerem może Pan jechać..)
Pierwszy spożywczak w Ogrodzieńcu jest "mój". Kupuję zapas napoi i szybko udaję się na wybrane miejsce. Dojeżdżam w końcu do miejsca w centrum Ogrodzieńca, gdzie przebiega trasa etapu - mam jeszcze chwilę. Co poniektórzy kibice żartem oklaskują mnie, kibicują, dodają otuchy... Niektórym bardziej zabawnym odwzajemniam się jakimś żartem :). W końcu po kilku minutach jestem na miejscu. Zdążyłem w ostatnim momencie, pierwsze samochody (jadące chwilę przed całą kawalkadą) wyprzedzają mnie dosłownie 100 m przed wybranym miejscem.
Upał niemiłosierny, w tym momencie w cieniu licznik wskazuje 36 st. C.. Mimo stałego nawadniania w trakcie jazdy, kupiony chwilę wcześniej napój 750 ml wypijam ciągiem. Stoję i się pocę.. przynajmniej sprawia odczucie chłodu.
Po kilku minutach jedzie ucieczka.. profesjonaliści w zasadzie nie zauważają wzniesienia. Na pewno jadą jednak kilka km/h wolniej, co umożliwia mi dłuższą ich obserwację.
Po kolejnych zdaje się 2 min jedzie peleton. Koledzy przejeżdżają tuż obok, cały peleton zaangażowany bardziej w rozmowy, niż pościg za ucieczką - to raptem początek najdłuższego, liczącego 238 km etapu tegorocznego TdP.
Zaraz za samochodem policyjnym wiozącego zieloną flagę (otwierający drogę) ruszam za kolarzami. Przejeżdżając kilkanaście km trafiam na kolejne 3 fajne bidony (BORA, BMC, Reprezentacji Polski), które uzupełnią moją kolekcję.
Wracam do Ogrodzieńca, gdzie robię krótką przerwę, aby dostarczyć organizmowi trochę "węgla" na drogę powrotną.
Wracam tą samą trasą. Jest ciężko. Temperatura w cieniu to 36-37 st. C, w słońcu, które dominuje na trasie (mało odcinków leśnych) licznik pokazuje nawet 42 st. C. Na dodatek wiatr zgodnie z prognozą zmienił kierunek, czyli ponownie jadę po wiatr.. W trakcie drogi powrotnej wylałem na głowę i za koszulkę ok 1 litra wody... Nie pamiętam, żeby w takim upale było dane mi pokonywać tak długi dystans. Ale cóż począć, kolejny TdP dopiero za rok. Na szczęście udało się przyjechać do domu w jednym kawałku :)
Rano spokojne śniadanie, kawa... wyjeżdżam o 10:00. Termometr o tej porze wskazuje już 31 st. C - oj będzie ciepło.
Na dodatek prognoza jezeli chodzi o wiatr jest taka, że w pierwszej części dnia ma być wiatr SE, by po południu zmienić kierunek na SW. Póki co sprawdza się w 100%, zatem jazda po otwartym terenie głównie pod wiatr (wiejący od prawej) i samym słońcu. Jest masakra.
Po ok 50 km zauważam, że mogłem wyjechać nieco wcześniej. Nawet te 15 min zrobiłoby różnicę. Wiatr, stale rosnąca temperatura oraz pagórkowaty teren dają o sobie znać. Prędkości nie są największe, a na dodatek czuję coraz większą presję czasu, aby zdążyć przed peletonem.
Na domiar złego przy wjeździe na trasę 790 (jakieś 3 km przed Ogrodzieńcem i trasą przejazdu TdP) policja urządziła sobie blokadę i jeden z funkcjonariuszy próbował mnie zatrzymać na niej :) Po chwili rozmysłu dodał jednak: "rowerem może Pan jechać..)
Pierwszy spożywczak w Ogrodzieńcu jest "mój". Kupuję zapas napoi i szybko udaję się na wybrane miejsce. Dojeżdżam w końcu do miejsca w centrum Ogrodzieńca, gdzie przebiega trasa etapu - mam jeszcze chwilę. Co poniektórzy kibice żartem oklaskują mnie, kibicują, dodają otuchy... Niektórym bardziej zabawnym odwzajemniam się jakimś żartem :). W końcu po kilku minutach jestem na miejscu. Zdążyłem w ostatnim momencie, pierwsze samochody (jadące chwilę przed całą kawalkadą) wyprzedzają mnie dosłownie 100 m przed wybranym miejscem.
Upał niemiłosierny, w tym momencie w cieniu licznik wskazuje 36 st. C.. Mimo stałego nawadniania w trakcie jazdy, kupiony chwilę wcześniej napój 750 ml wypijam ciągiem. Stoję i się pocę.. przynajmniej sprawia odczucie chłodu.
Po kilku minutach jedzie ucieczka.. profesjonaliści w zasadzie nie zauważają wzniesienia. Na pewno jadą jednak kilka km/h wolniej, co umożliwia mi dłuższą ich obserwację.
Po kolejnych zdaje się 2 min jedzie peleton. Koledzy przejeżdżają tuż obok, cały peleton zaangażowany bardziej w rozmowy, niż pościg za ucieczką - to raptem początek najdłuższego, liczącego 238 km etapu tegorocznego TdP.
Ponownie Tomasz Marczyński (czerwona koszulka)
Zaraz za samochodem policyjnym wiozącego zieloną flagę (otwierający drogę) ruszam za kolarzami. Przejeżdżając kilkanaście km trafiam na kolejne 3 fajne bidony (BORA, BMC, Reprezentacji Polski), które uzupełnią moją kolekcję.
Wracam do Ogrodzieńca, gdzie robię krótką przerwę, aby dostarczyć organizmowi trochę "węgla" na drogę powrotną.
Wracam tą samą trasą. Jest ciężko. Temperatura w cieniu to 36-37 st. C, w słońcu, które dominuje na trasie (mało odcinków leśnych) licznik pokazuje nawet 42 st. C. Na dodatek wiatr zgodnie z prognozą zmienił kierunek, czyli ponownie jadę po wiatr.. W trakcie drogi powrotnej wylałem na głowę i za koszulkę ok 1 litra wody... Nie pamiętam, żeby w takim upale było dane mi pokonywać tak długi dystans. Ale cóż począć, kolejny TdP dopiero za rok. Na szczęście udało się przyjechać do domu w jednym kawałku :)