Liswarta
Sobota, 21 października 2017
· Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo, 01. Wycieczki
Sobotnie śniadanie, kawa. Następnie ładuję węgiel, czyli mleko, wraz z kaszką kukurydziana oraz kaszą manną razową, z delikatną nutką wanilii. Wsuwam wszystko, jak leci. Na rowerze siedzę tuż po 11-tej.
Do Tworoga jadę 11-tką jedynie odcinek, którego nie sposób minąć jadąc szosą. Następnie bokiem przez Nową Wieś i dalej długa prosta do Bruśka i następnie Koszęcin.
Asfalt na tym odcinku jest rewelacyjny, jedzie się wyśmienicie. Jedynie czasami na 7 km odcinku prostej minie nas motocyklista z prędkością ok. 200 km/h. Ciągnik siodłowy z naczepą wyprzedzający w odległości 1 m i jadący 30-40 km/h szybciej to pikuś w porównaniu do pryszczatego nastolatka jadącego na 200 kg ścigaczu z prędkością o 170 km/h większą.
Niebo w połowie zajęte chmurami, w połowie niebieskie. Niestety chmury są na południowej części nieboskłonu, więc jadę jedynie z wyciągniętym językiem za promieniami słońca, których do końca nie uda mi się dogonić.
W końcu dojeżdżam - Park Krajobrazowy Lasy nad Górną Liswartą. Uwielbiam ten region.
Po krótkiej rundzie, byłem przygotowany na nieco wyższą temperaturę (ech... amatorszczyzna), wracam do domu tą samą trasą.
Do Tworoga jadę 11-tką jedynie odcinek, którego nie sposób minąć jadąc szosą. Następnie bokiem przez Nową Wieś i dalej długa prosta do Bruśka i następnie Koszęcin.
Asfalt na tym odcinku jest rewelacyjny, jedzie się wyśmienicie. Jedynie czasami na 7 km odcinku prostej minie nas motocyklista z prędkością ok. 200 km/h. Ciągnik siodłowy z naczepą wyprzedzający w odległości 1 m i jadący 30-40 km/h szybciej to pikuś w porównaniu do pryszczatego nastolatka jadącego na 200 kg ścigaczu z prędkością o 170 km/h większą.
Niebo w połowie zajęte chmurami, w połowie niebieskie. Niestety chmury są na południowej części nieboskłonu, więc jadę jedynie z wyciągniętym językiem za promieniami słońca, których do końca nie uda mi się dogonić.
W końcu dojeżdżam - Park Krajobrazowy Lasy nad Górną Liswartą. Uwielbiam ten region.
Po krótkiej rundzie, byłem przygotowany na nieco wyższą temperaturę (ech... amatorszczyzna), wracam do domu tą samą trasą.