Sobotnie rajzowanie
Sobota, 24 września 2016
· Komentarze(2)
Kategoria 01. Wycieczki
Kolejny raz postanawiamy z Wojtkiem skorzystać z polskich kolei (a co, wspomóżmy ten deficytowy biznes) i planujemy rozpoczęcie trasy w Kluczborku. Oczywiście najpierw zbiórka na dworcu w Tarnowskich Górach, jedziemy do Lublińca, razem za 8 zł :) Jest OK.
W Lublińcu przesiadka, mamy kilkanaście minut.
Następny odcinek, podobnej odległości, pokonujemy za... 36 zł! :( To mniej nam się podoba. Chyba w przyszłości poprzestaniemy na Lublińcu.
Wysiadamy w Kluczborku i od razu kierujemy się do centrum - bardzo urokliwe miejsce.
Ruszamy w trasę, kierujemy się na południe, chwilowo korzystając z krajowej 45-tki,by po kilku kilometrach wjechać na mało uczęszczane drogi.
Przekraczamy krajową 11-tkę i odpoczynek w przepięknym miejscu
Pokonując kolejne kilometry, natrafiamy na kopalnię odkrywkową
Następnie Zborowskie, Kochcice - to okolice dobrze już nam znane m.in. z wyprawy sprzed dwóch tygodni. Zaczyna padać, na szczęście po chwili ustaje. Jednak dalej zbliżając się do Lublińca widzimy, że musiało padać zdecydowanie mocniej.
Zajeżdżamy do Piłki, tam posilamy się przed ostatnim odcinkiem :) Przez moment pada drobny deszcz. Postanawiamy ruszać dalej.
Niestety, prace nad autobaną przeciągają się w nieskończoność.
Dojeżdżamy do Mikołeski. Temperatura szybko spada, pojawia się mgła.
120 mamy w nogach, odpoczywamy w Mikołesce, gdzie dowiadujemy się, że w Kaletach miało miejsce oberwanie chmury i deszcz padał przez dwie godziny - dobrze, że nie trafiliśmy na takie warunki.
Wyjeżdżamy z Mikołeski lasem w stronę Pniowca i Tarnowskich Gór, widoczność jest coraz mniejsza.
Temperatura spada do 11 st. C.
W końcu dojeżdżamy do domów. Dużo ciekawych miejsc mieliśmy okazje dzisiaj zobaczyć, pewnie jeszcze wrócimy w te okolice. Trudna wyprawa, której końcówka zaowocowała przeziębieniem :(.
W Lublińcu przesiadka, mamy kilkanaście minut.
Następny odcinek, podobnej odległości, pokonujemy za... 36 zł! :( To mniej nam się podoba. Chyba w przyszłości poprzestaniemy na Lublińcu.
Wysiadamy w Kluczborku i od razu kierujemy się do centrum - bardzo urokliwe miejsce.
Ruszamy w trasę, kierujemy się na południe, chwilowo korzystając z krajowej 45-tki,by po kilku kilometrach wjechać na mało uczęszczane drogi.
Przekraczamy krajową 11-tkę i odpoczynek w przepięknym miejscu
Pokonując kolejne kilometry, natrafiamy na kopalnię odkrywkową
Następnie Zborowskie, Kochcice - to okolice dobrze już nam znane m.in. z wyprawy sprzed dwóch tygodni. Zaczyna padać, na szczęście po chwili ustaje. Jednak dalej zbliżając się do Lublińca widzimy, że musiało padać zdecydowanie mocniej.
Zajeżdżamy do Piłki, tam posilamy się przed ostatnim odcinkiem :) Przez moment pada drobny deszcz. Postanawiamy ruszać dalej.
Niestety, prace nad autobaną przeciągają się w nieskończoność.
Dojeżdżamy do Mikołeski. Temperatura szybko spada, pojawia się mgła.
120 mamy w nogach, odpoczywamy w Mikołesce, gdzie dowiadujemy się, że w Kaletach miało miejsce oberwanie chmury i deszcz padał przez dwie godziny - dobrze, że nie trafiliśmy na takie warunki.
Wyjeżdżamy z Mikołeski lasem w stronę Pniowca i Tarnowskich Gór, widoczność jest coraz mniejsza.
Temperatura spada do 11 st. C.
W końcu dojeżdżamy do domów. Dużo ciekawych miejsc mieliśmy okazje dzisiaj zobaczyć, pewnie jeszcze wrócimy w te okolice. Trudna wyprawa, której końcówka zaowocowała przeziębieniem :(.