Pierwsza setka Anyroad'a
Sobota, 7 kwietnia 2018
· Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Wsiadam na Anyroad'a, celem wypróbowania dłuższej jazdy. Co prawda niedawno zaliczyłem nieco ponad 90 km, ale warunki były okrutne. Teraz chciałbym zweryfikować jak sprawuje się w typowych warunkach, w jakich najczęściej poruszam się po szutrowych leśnych autobanach.
Już od pierwszych kilometrów widzę, że to jest to. Rower po utwardzonych szutrach połyka kolejne kilometry. Geometria roweru oraz wąska kierownica wymuszają mocniejszy chwyt (w zasadzie to muszę sprawdzić jej szerokość - na pewno jest szersza niż w szosie, gdzie mam 42 cm).
Po drodze zajeżdżam do Babci, która dochodzi do siebie po zabiegu. Po pewnym czasie ruszam dalej w trasę.
Od jakiegoś czasu denerwują mnie stuku dochodzące nie wiadomo skąd - sprawdzałem ostatnio podczas czyszczenia roweru i wszystko się trzyma.. Po kilku kilometrach odnajduje winowajce - wewnętrznie prowadzony przewód tylnego hamulca obija sie w środku ramy.. Muszę coś z tym zrobić, chociaż zdaje się, że nie będzie to łatwe.
W każdym razie teraz jak już wiem, że źródłem stukania nie jest nic poważnego, śmiało kręcę korbą.
Całość dystansu pokonuję w tlenie - w zasadzie zauważyłem, że ostatnio najwięcej uwagi poświęcam tętnu, następnie kadencji i w dalszej kolejności dopiero uzyskiwanej prędkości. Polecam w tym miejscu książkę "Trening z pulsometrem" Joe Friel, którą studiuję od pewnego czasu - wiedza w niej zawarta pozwala spojrzeć na aktywność z całkiem innej perspektywy.
Bikerów na trasie nie spotkałem wielu, znalazł się jeden skoczek.
Już od pierwszych kilometrów widzę, że to jest to. Rower po utwardzonych szutrach połyka kolejne kilometry. Geometria roweru oraz wąska kierownica wymuszają mocniejszy chwyt (w zasadzie to muszę sprawdzić jej szerokość - na pewno jest szersza niż w szosie, gdzie mam 42 cm).
Po drodze zajeżdżam do Babci, która dochodzi do siebie po zabiegu. Po pewnym czasie ruszam dalej w trasę.
Od jakiegoś czasu denerwują mnie stuku dochodzące nie wiadomo skąd - sprawdzałem ostatnio podczas czyszczenia roweru i wszystko się trzyma.. Po kilku kilometrach odnajduje winowajce - wewnętrznie prowadzony przewód tylnego hamulca obija sie w środku ramy.. Muszę coś z tym zrobić, chociaż zdaje się, że nie będzie to łatwe.
W każdym razie teraz jak już wiem, że źródłem stukania nie jest nic poważnego, śmiało kręcę korbą.
Całość dystansu pokonuję w tlenie - w zasadzie zauważyłem, że ostatnio najwięcej uwagi poświęcam tętnu, następnie kadencji i w dalszej kolejności dopiero uzyskiwanej prędkości. Polecam w tym miejscu książkę "Trening z pulsometrem" Joe Friel, którą studiuję od pewnego czasu - wiedza w niej zawarta pozwala spojrzeć na aktywność z całkiem innej perspektywy.
Bikerów na trasie nie spotkałem wielu, znalazł się jeden skoczek.