Dzień 5 - ekipa

Piątek, 6 lipca 2018 · Komentarze(0)
Dzień 5 10.07.2018

Wszyscy meldujemy się punktualnie o 5 w piwnicy motelu by zapakować sakwy na rowery - ekipa Giant'ów też :). Zapowiada się konkretna jazda.

Początkowo teren nie należy do łatwych, jedziemy dosyć zachowawczo, dużo rozmawiając. Z rana mieliśmy szybki posiłek, a ekipa Giant'a w ogóle wyruszyła na czczo. Dlatego po niespełna 30 km zatrzymujemy się w Wyszogrodzie w pobliskim sklepie. Ekspedientka otwiera nową paczkę kiełbasy, kupuję dwa kawałki, do tego bułka. Potem dodatkowo smaruję bułkę masłem... wszystko w połączeniu z kiełbasą wprost rozpływa się w ustach.

Posileni ruszamy dalej. Stanisław - doświadczony kolarz - ustawia naszą ósemkę w szyku. Jak tylko jest kawałek asfaltu od razu na komendę dobieramy się parami i pędzimy w pociągu. Co chwilę następują zmiany prowadzących.


Niestety, do czego już przyzwyczailiśmy się na tym maratonie, odcinki szosowe nie są dominujące - przeważa teren. Na takich odcinkach poruszamy się raczej asekuracyjnie. Chociaż widzę jak prędkości na nich mimo wszystko wzrastają - każdy coraz bardziej odczuwa codzienne zmagania i chyba podświadomie akceptuje nieco większe ryzyko na rzecz szybszego pokonania trasy.

Fot. Barbara (Natan Team)

Na trasie coraz częściej zaczynają się pojawiać piaszczyste odcinki. Niby szlaki rowerowe, a dominuje piach. Zastanawiam się, czy wytyczający szlaki mieli w głowach propagowanie kręcenia korbą? Wyobrażam sobie osoby, które po raz pierwszy - no może któryś raz z kolei, wsiadają na rower i wybierają się na urokliwy szlak rowerowy, na którym napotkają powiedzmy 5 km odcinek drogi, po którym nie da się jechać. Czy to będzie zachęcające do kolejnych wycieczek.. nie sądzę. Z resztą na tych odcinkach oprócz uczestników maratonu, których na tym etapie zawodów spotykało się coraz rzadziej (stawka rozciągnięta wzdłuż Wisły), innych bikerów było jak na lekarstwo. Na LR w zimie częściej spotka się w lesie innego bikera, niż w tej części PL.


Kolejne małe awarie - Fot. Barbara (Natan Team)

W ósemkę jedzie się rewelacyjnie. Dołącza do nas Darek, którego trzyosobowy team rozdzielił się na pojedynczych bikerów.
Trasa na przemian wiedzie nas po asfaltowych odcinkach, by za chwilę skręcić w dzicz okalającą Wisłę.

Fot. Barbara (Natan Team)
Na trasie znajdujemy odcinki... yyy, techniczne.

Mariusz pomaga Krzysztofowi  w pokonaniu stromych schodów - w tle Darek. Fot. Barbara (Natan Team)


Jak nie w górę, to w dół - Fot. Bartek

To jeszcze raz w górę - Fot. Barbara (Natan Team)

Po przekroczeniu 100 km wjeżdżamy do Dobrzynia nad Wisłą - w końcu większy sklep - decydujemy się na krótki odpoczynek. Co poniektórzy wiedzą jak najlepiej wykorzystać ten moment.


Przemek - popołudniowa drzemka. Fot. Barbara (Natan Team)

Na każdym tego typu postoju staramy się planować kolejne kilometry - gdzie większy posiłek, nocleg.. padają hasła: "dobra, teraz 40 km robimy na raz". Jednak niemal za każdym razem trasa szybko to weryfikuje i grzęźniemy w bezdrożach. Czas leci, kilometry wydaje się, że stoją w miejscu.


Fot. Bartek


Fot. Bartek
Staram się zabezpieczać przed insektami na tego typu odcinkach - wilgotne, porośnięte i zacienione miejsca. Tutaj jest największe prawdopodobieństwo spotkania np. kleszczy. Jeżeli chodzi o trawy, pokrzywy, czy rośliny z kolcami - nie robią już żadnego wrażenia. Każdy jest cały podrapany, poparzony. Na tym etapie nie zwraca się już na nie uwagi. Jedyne co się liczy, to minimalne zużycie energii. Zawsze jednak przed wejście w takie chaszcze spryskuję się środkiem na owady - do końca maratonu nie znalazłem u siebie żadnego kleszcza.



Teren jest trudny, w pewnym momencie wjeżdżam tylnym kołem w duży, ostry kamień, który zauważyłem może 1 m przede mną. Nie było szansy na ucieczkę. Mocne uderzenie powoduje przycięcie opony (jadę na tubeless) przez obręcz. Już po chwili tracę ciśnienie. Wpierw postanawiamy wykazać się mleczku, które krąży w oponie i pompujemy koło. Jest OK  - ciśnienie jest stabilne - jedziemy dalej.


Fot. Bartek

Dzisiaj nocleg wypada w Toruniu :). Nocleg mamy w centrum, na 3-cim pietru w kamienicy, na które po tych 190 km jesteśmy zmuszeni wnieść nasze rowery. Zadanie nie należy do najłatwiejszych..



Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa sudoc

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]