Treningowo, po pracy

Czwartek, 7 lipca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Pogoda dopisuje, korzystam z okazji i  kolejny dzień z rzędu wychodzę pokręcić tuż przez zachodem Słońca. Tym razem szosa i jazda przez Świerklaniec, Piekary Śląskie i Radzionków. Było też kilka wzniesień.

Kadencja 76

Treningowo, po pracy

Środa, 6 lipca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Ponowne szybkie wyjście późnym wieczorem na rower. W zasadzie idealnie wcelowałem w okienko w miarę spokojnych warunków atmosferycznych. Jechało się tak dobrze, że aż postanowiłem wydłużyć drogę powrotną do domu, co praktycznie mi się nie zdarza.

Kadencja 79

Treningowo, po pracy

Wtorek, 5 lipca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Szybkie wyjście przed zmrokiem na szosę. Trasa ta sama, co przedwczoraj.

Nogi odczuwają czwarty dzień z rzędu kręcenia, jednak jest dobrze. Nawet udało się szybciej przejechać trasę, tym bardziej że nie zaginałem się zbyt mocno.

Kadencja: 77.

Po pracy, z Mikim

Poniedziałek, 4 lipca 2016 · Komentarze(0)
Po pracy szybki obiad i wypad na rower, gdyż ok 20 przewidywane jest szybkie ochłodzenie.
Jedziemy całą ferajną sprawdzoną trasą do Mikołeski i z powrotem.

Treningowo, niedzielny wieczór

Niedziela, 3 lipca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Wyjście późnym wieczorem na treningową, którą w trakcie postanowiłem nieco wydłużyć. A to z tego powodu, że nogi pomimo wczorajszej rajzy po lesie i dzisiejszego porannego pływania, pracowały zadziwiająco dobrze.

Kadencja 77

Sobotnie rajzowanie

Sobota, 2 lipca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria 01. Wycieczki
Pobudka o 4:15. Szybkie śniadanko wstępne (te właściwe planowane już na trasie) i wyruszam na spotkanie z Wojtkiem. Przyjeżdżam na miejsce, jestem pierwszy. Po krótkiej chwili postanawiam ruszyć mu na spotkanie, wtedy po przejecheniu kilkuset metrów zaczynam się zastanawiać, czy czasem Wojtek nie czeka w innym miejscu.. W końcu się spotykamy (to jednak ja popełniłem błąd) i po chwili ruszamy w trasę.

Jest ciepło (18 st. C), jedziemy na krótko.


Dojeżdżamy do 3 stawów niedaleko Połomii, gdzie magazynujemy bagaż kalorii na kolejne kilometry.



Dalej kierujemy się w stronę Krupskiego Młyna. Z asfaltu korzystamy jedynie wtedy, kiedy jest to konieczne. W Krupskim Młynie krótki postój przy sklepie i dalej w kierunku Żędowic leśnym duktem. Poznajemy tą nową autobanę, jedzie się wyśmienicie - na pewno częściej będziemy tu gościć. Szybko dojeżdżamy do Doliny Małej Panwi - Natura 2000.


Następnie nie mniej szybką trasą udajemy się do Solarni. Tak krótka przerwa w sklepie i uzupełnienie cukrów. Robi się naprawdę ciepło - termometr pokazuje 28 st. C.

W lesie spotykamy bardzo urokliwe miejsce odpoczynku



Ach, gdyby tylko okoliczne drzewa mocniej przysłoniły słońce..

Jedziemy dalej w stronę Lublińca, gdzie Wojtek pokazuje mi, chyba nieco zapomniany cmentarz żydowski:



U Celiny ładujemy akumulatory i udajemy się przez Mikołeskę do domu. Jest okropnie gorąco. Mam wrażenie, że kask ma ze 100 st. C. Zaczynam się gotować, postanawiam od razu najkrótszą drogą udać się do domu.

Kolejna fajna wyprawa, kolejne ciekawe miejsca.



Po pracy, z Mikim

Wtorek, 28 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Szybki wypad z Mikim nad Zalew Chechło, gdzie mógł pobawić się na plaży.
Ewidentnie wracają upały.. będzie okazja do większego kręcenia ;)

Niedzielne rajzowanie solo

Niedziela, 26 czerwca 2016 · Komentarze(1)
Kategoria 00. Treningowo
Po wczorajszej wspinaczce na Pradziada, dzisiaj nieco równiny :) Od wczoraj zastawiałem się, na który rower wsiąść. Wygrał MTB. Z uwagi na wiatr oraz niepewne warunki pogodowe - ok 14 ma padać przez 1,5-2 h.

Jadę zatem leśnymi duktami w stronę Krupskiego Młyna. Oczywiście nie najkrótsżą drogą ;p.

W Bruśku msza i tuż obok lejące się z kraników.... piwo.



Niesamowite.

Jadę dalej, staram się jechać wyłącznie lasem, zostawiając sobie szosę na wyprawy szosą.


Jest gorąco, może nie tak jak wczoraj, bo raptem 28 st. C, ale strasznie duszno. Pojawiają się coraz cięższe chmury. Jadę do Celiny na pierogi, gdzie zastaje mnie deszcz.



Miało zacząć padać ok 14-tej, a jest raptem po 12-tej. Plany trafiają w łeb.

Czekam racząc się pierogami ruskimi do póki opad osłabnie. Rozmawiam z Wojtkiem, w Świerklańcu burza :/ No cóż zobaczymy co dalej będzie.

W końcu decyduję się wyjechać, teraz jedynie pojedyncze krople spadają na mnie z nieba, zdecydowana większość z otaczających mnie drzew, poruszanych wiatrem. Po kilku kilometrach przestaje padać (z nieba), przekraczam krajową 11-stkę i docieram do miejsca, gdzie wczoraj było naprawdę gorąco. Wiedziałem, że w okolicach Krupskiego Młyna miała miejsce burza, ale takiego widoku nie spodziewałem się.








U Babci spędzam jakiś czas, następnie kieruję się asfaltem w stronę Kotów, aby dalej skręcić w stronę Mikołeski. Mimo ciężkich chmur nie pada. Temperatura oscyluje wokół 18 st. C (rano było 28), więc decyduję się przejechać nieco na około. Przed 18-tą melduję sie w domu. Czekam na przyjazd Mikuli i żony z "wakacji".






Pradziad

Sobota, 25 czerwca 2016 · Komentarze(5)
Kategoria 01. Wycieczki
Na dzisiaj zaplanowaliśmy z Wojtkiem niecodzienną jazdę - podjazd na Pradziada, czyli najwyższy szczyt w Sudetach Wschodnich.

Zaczynamy w Karlovej Studance , bardzo malowniczej uzdrodwiskowej miejscowości, gdzie mamy okazję rozgrzać nieco mięśnie przed wyprawą.








Zauważamy też uroczy wodospad.


OK, czas na podjazd. Planując wyjazd, miałem wpierw na myśli podjazd szosą. Jednak ostatnia wyprawa na Górę Św. Anny zrewidowała moje plany. Jadę na MTB, gdzie mam do dyspozycji zdecydowanie lżejsze przełożenia. A więc zrzucam od razu na najniższą tarczę przednią zaczynając niżej z tyłu. Wzniesienie nie odpuszcza nawet na moment, cały czas 6-7%. Krople potu spadają na ramę roweru, Wojtek zaczyna odjeżdżać, jednak cały czas jest w zasięgu wzroku. Po  prawie trzech kilometrach wspinaczki, Wojtek odpuszcza. Widzę, że zatrzymuje samochód, rozmawia.. Okazuje się, że to nie ten podjazd ;)

Po zdobyciu ponad 300 m przewyższenia, zjeżdżamy i po krótkiej chwili ponownie jesteśmy w Karlovej Studance. Teraz już na pewno mamy odpowiednio rozgrzane mięśnie ;p

No to zaczynamy właściwy podjazd - profil:


Jest jeszcze ciekawiej. Na liczniku przez pierwsze 6 km ani przez chwilę nie zanotowałem wzniesienia mniejszego niż 6%. Wyprzedzają mnie kolejni kolarze Dario Team jadący na szosówkach. Wojtka już wcześniej straciłem z oczu.

Czytałem o tym podjeździe i wiem, że niedługo powinno być wypłaszczenie, jednak muszę zatrzymać się na przynajmniej 30 sek., żeby rozprostować plecy. Ruszam dalej i jest wypłaszczenie, gdzie można chwilę odpocząć i jednocześnie zobaczyć ile jeszcze pracy przed nami:


Zaczyna się kolejny podjazd. Momentami jest ponad 10%. Na tym odcinku w końcu udaje mi się kogoś wyprzedzić ;) Wyprzedzam kolejno 4 bikerów jadących na MTB. Jest również krótka ścianka, którą pokonuję na stójce, jeszcze kilaset metrów i jestem.


Cały podjazd w 3D


Na górze chwilę odpoczywamy. Czas na zjazd.

Poza krótkim wypłaszczeniem, cały zjazd pokonany bez kręcenia korbą. Wracamy do Karlovej Studanki, gdzie odpoczywamy przy pijalni wody.



Raczymy się zimną wodą. Tutaj nie ma żądnych kubków plastikowych za 1 zł i tym podobne. Wchodzisz, nalewasz, pijesz. Tyle.

Kolejna super wyprawa w tym roku. Co prawda wjazd może nie był najszybszy (chociaż w kategorii MTB 4:1 - wyprzedził mnie jedynie Wojtek), o segmencie na Stravie mogę powiedzieć jedynie - przejechany, to przeżycia pierwszorzędne.
Sam podjazd jest genialny, niemal do ostatnich 100 m nie widać ile jeszcze trzeba pokonać :). Jeżeli wcześniej nie zapoznałbym się z nim, na pewno nie jeden raz poważnie zaskoczyłby podczas wjazdu. To mój pierwszy podjazd drugiej kategorii.







Po pracy, rajzowanie z Mikim

Czwartek, 23 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Kolejna wycieczka całą ekipą. Jedziemy na Mikołeskę, gdzie Miki miał okazję dokarmić rybki.
Trasa identyczna, jak ostatnim razem.