Po pracy z Mikim

Środa, 22 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Prawie najdłuższy dzień w tym roku, pogoda odpowiednia, więc wybieramy się z Mikołajem na wyprawę rowerową. Jedziemy do leśnymi duktami do Mikołeski, wracając wybieramy asfalt jeżeli to możliwe.

Po meczu PL-UKR

Wtorek, 21 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Szybkie wyjście po meczu piłkarzy z Ukrainą, przy okazji testuję nowe buty SPD, które zastępują stare wysłużone Shimano SPD m076. Nowe M089 mają miękką podeszwę - nie do końca mi to pasuje. Szosowe do SPD-SL mam twarde, jakby za podeszwę robił stalowy płaskownik o grubości 1 cm.
Nie obyło się też bez dodatkowej regulacji i dokręcania.

Tak, czy inaczej mają swój urok również takie krótkie wypady.

Dwieście solo - drugie w życiu

Niedziela, 19 czerwca 2016 · Komentarze(3)
Kategoria 01. Wycieczki
Po raz drugi w życiu staję przed wyzwaniem przejechania w jeden dzień dystansu powyżej 200 km. Wycieczkę planuję od 1,5 tygodnia. Plan: wyjazd do Cioci i Wujka do Krzywanic, nieopodal Kleszczowa, gdzie w zeszłym roku brałem udział w 
Bike Orient - Góra Kamieńsk.

Planuję wyjazd o 5:00, jednak już na wstępie przy budziku mam ogromne problemy już z wstaniem z łóżka... Wyjazd opóźnia się o dobre 45 min.

A więc jadę. Za ok. 3 godziny wyjechać ma żona z Mikim oraz Babcią, mamy spotkać się u Cioci. Początkowe kilometry są wręcz okrutne. motywacja w skali 0-10 oceniam na 2, siły w nogach 1. Po prostu tragedia. Dodatkowo wczoraj wieczorem wszedł w prawą łydkę ból, który nie ustępuje. Po niemal 30 km przejechanych ze śr. prędkością 23 km/h odpoczywam na ławce. Momentami głowa opada, niemal zasypiam.

Tak mija dobre 30 minut. Mam już myśli o tym, żeby z Krzywanic, w połowie zaplanowanego dystansu zapakować się do auta i wrócić drzemiąc na tylnej kanapie. Ruszam dalej. Nagle dojeżdża do mnie dwóch kolarzy, którzy jadą z Rudy Śl. do Częstochowy. Jedziemy razem przez ok 25 km wymieniając się doświadczeniami oraz zmianami prowadzenia. To było dla mnie zbawienne. Motywacja oraz siły momentalnie poszybowały do góry. Ani się nie obejrzę, a jestem w Częstochowie:


Kolejne dziesiątki km są tylko lepsze. W zasadzie po wyjechaniu z Częstochowy widzę efekty pracy elektrowni w Bełchatowie



Do Krzywanic dojeżdżam ok 15 min przed pozostałą ekipą podążającą samochodem.

U Cioci pyszny rosół (dwie porcje), oraz kotleciki stawiają mnie na nogi. Ciasto i kawa też robią dobrą robotę.

Ruszam w drogę powrotną.

O dziwo nogi pracują rewelacyjnie. Co prawda mięsień prawej łydki nadal pobolewa, jedna sam ból nie nasila się, jedna cały czas występuje. Od początku jazdy zwracam na to uwagę, starając się nie dociskać zbyt mocno.

W drodze powrotnej zajeżdżam do Folwarku, aby kupić kawę. Miałem w planie zjeść dobre ciasto i napić się kawy, jednak kolejna była ogromna. Kupuję jedynie kawę w ziarnach i jadę dalej.

Po kolejnych kilometrach robię przerwę zjeżdżając w boczną drogę leśną, gdzie natrafiam na grób nieznanego żołnierza:



zabity przez hitlerowców 2.09.1939r....

Jadę dalej, kolejne kilometry mijają nadzwyczaj łagodnie. Oczywiście pamiętając ostatnią dwusetkę, kiedy to doczołgałem się do domu.
Na liczniku wybija 200 km, nogi dalej pracują przyzwoicie. Nie jest to może taka praca, jak na dystansie 30 km, ale i tak jest lepiej, niż na pierwszych 30 km tej wycieczki.

Dojeżdżam do domu i ostatecznie na liczniku widnieje 219.16 km, co jest nowym rekordem w ilości pokonany przeze mnie km w ciągu dnia.

Jestem zadowolony, gdyż mimo początkowych trudności udało się. Widzę, że nogi pracują dużo lepiej niż w zeszłym roku, chociaż na pewno dużą rolę odegrał ponad 3 godzinny odpoczynek. Co dalej, jeszcze zobaczymy ;)


Kontynuujemy zabawę w geocaching

Sobota, 18 czerwca 2016 · Komentarze(2)
Teraz czas na mnie, aby schować drobny upominek.
Jest sobota, pogoda dopisuje, wybieramy się zatem całą rodzinką w wytypowane miejsce. Po drodze natknęliśmy się na transport całkiem przyzwoitych 8-mio i 10-cio cylindrówek:


W końcu po kilku kilometrach pokonanych leśnymi duktami docieramy do miejsca o współrzędnych :


gdzie chowamy:


Szczęśliwy odkrywca zostanie właścicielem dwóch map: Puszcza Białowieska oraz Poznaj Krainę Św. Anny. Dwie różne lokalizacje, zatem będzie można zaplanować dwie niezależne rajzy. Jestem pewien, że w planowaniu trasy pomocny będzie Bojan Toporek ;)

Całość ukryta w tym miejscu:

Po wykonanej misji kierujemy się do Jędryska, gdzie Miki będzie mógł poszaleć na placu zabaw. Następnie wracamy do domu przez Mikołeskę.


Wieczorne rajzowanie

Piątek, 17 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Po pracy szybki obiad, tradycyjne tygodniowe zakupy (od pewnego czasu z Mikim) i dzięki niemal najdłuższych dni w roku, jeszcze znalazł się czas na rajzowanie.

Wieczorne rajzowanie

Czwartek, 16 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Późne zachody słońca kuszą aby porajzować w godzinach wieczornych.
Dzisiejsze rajzowanie na MTB z wysoką kadencją i śr. prędk.
Kadencja: 80

Góra Św. Anny po raz drugi w tym roku

Niedziela, 12 czerwca 2016 · Komentarze(1)
Kategoria 01. Wycieczki
To już druga wyprawa w tym roku na Górę Św. Anny, a to raptem połowa czerwca. Tym razem jadę z Wojtkiem, który wsiada na swojego Gianta, na którym 1,5 miesiąca temu przejechał szlak od źródła Nysy, Odrę, następnie do Trójmiasta szlakiem R10, która ja również niedawno miałem okazję pokonywać.

Większość czasu skupiamy się na jeździe, tempo jest przyzwoite, wiatr nieodczuwalny.


Po wjechaniu na szczyt robimy krótki odpoczynek. Profil podjazdu:


Opis podjazdu w serwisie Altimetr.pl



Ruszamy dalej. Pętla identyczna do tej pokonanej w kwietniu.
Wydaje mi się, że to była ostatnia wyprawa do tej okolicznej mekki kolarstwa w tym roku.

Poszukiwacze

Sobota, 11 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Już 1,5 tygodnia minęło od dnia, kiedy Wojtek schował w lesie pewną niespodziankę, podając jedynie współrzędne geograficzne oraz zdjęcie okolicy.



Pierwszą nieudaną próbę miał Krzysztof. Nie było żadnych informacji o znalezieniu ukrytej niespodzianki, więc ruszyliśmy całą rodzinką na rowerach w poszukiwania.
Wycieczka od początku zapewniała atrakcje. Objeżdżając Zalew Chechło, natrafiliśmy na finał wyścigu smoczych łodzi.



Po krótkim odpoczynku ruszamy dalej. Przejeżdżamy obok domu iglo, który odkryłem na ostatniej rajzie z Wojtkiem. Jedziemy w zasadzie cały czas lasem.


Przeprawa - Garbaty Mostek

Następnie dojeżdżamy w okolice ukrytej niespodzianki. Wyciągam telefon, szukamy. Szybko orientuję się, że trzeba odejść kilkaset metrów od drogi leśnej. Lucyna z Mikim zostają, ja podążam dalej przez las. Trafiam ze współrzędnymi, teraz czas na zdjęcie poglądowe:



Szybko je znajduję, pozostaje przeskoczyć leśny strumyk i jestem na miejscu. Po chwili mam:


Udajemy się na obiad, dalej w planie mamy Jędrysek i tamtejszy plac zabaw. Miki jednak szybko je modyfikuje zasypiając w drodze. Czas jednak szybko biegnie i po krótkiej przerwie na drzemkę jedziemy prosto już do domu.
Super wycieczka z odrobinką orientingu :)
Mam już wstępnie wytypowane miejsce na moją niespodziankę, jaką planuję ukryć. Zatem niebawem my rozpoczniemy zabawę.



Treningowo, po pracy

Środa, 8 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Ponownie wyjście późnym wieczorem na trasę treningową. Chociaż nie do końca, bo musiałem podjechać do FreSZa po napój do bidona.
Nogi w lepszym stanie niż wczoraj, jednak z kolei nie pracowały tak, jakbym sobie tego życzył.

Dzisiaj dopięliśmy termin wyprawy, aby wjechać na Pradziada. Chętnych do wyprawy przybywa :).
I właśnie teraz jadąc zastanawiałem się, czy podejmować wyzwanie z zestawem p: 52/39; t: 11-25....????

Treningowo, po pracy

Wtorek, 7 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Uwielbiam tą porę roku. O godzinie 19:45 wsiadam na szosę i spokojnie pokonuję trasę treningową tuż po zachodzie słońca, ale jeszcze przed zmrokiem.

Dzisiaj, w porównaniu do wczorajszego objazdu, tempo zdecydowanie słabsze. Od razu na starcie czułem lekkie zakwaszenie po wczorajszym (i pewnie niedzielnym) kręceniu. Nic na siłę, dlatego od początku nie narzucałem tempa. Nawet wracając na Rybnej po wyprzedzeniu bikera jadącego na MTB zerknąłem do tyłu, czy czasem nie ma ochoty się podciągnąć. Miał :).
Delikatnie zwolniłem pozwalając mu schować się za mną. Nie holowałem jednak zbyt długo, po jakimś kilometrze zjechał w boczną uliczkę.