Sobotnie rajzowanie we mgle
Sobota, 31 października 2015
· Komentarze(2)
Kategoria 01. Wycieczki
Ostatnio nie było za wiele jeżdżenia. W poprzedni weekend infekcja gardła uniemożliwiła mi wyjazd.
Organizm jednak domaga się aktywności, więc w czwartek sprawiłem sobie pierwszy w tym sezonie jesienno-zimowym trening siłowy. Wieczorkiem ćwicząc dołącza do mnie Mikołaj. Więc trenując na maksa dorobiłem się mega zakwasów.
Dzisiaj pogoda była delikatnie mówiąc zniechęcająca do jazdy. 3 st. C, mgła, wilgotno. Ale motywacja duża, nadzieja że rozjeżdżę zakwasy również. Niestety już pierwsze km pokazują jaka tragiczna jest sytuacja. Nie ma siły, mięśnie zmęczone, każda dziura sprawia ból.
Dojeżdżamy z Wojtkiem do Mikołeski, gdzie robimy krótką przerwę. Niestety w trakcie w/w dochodzi jeszcze mocne odczucie zimna. Rezygnuję... postanawiam wracać do domu. mImo, że motywacja duża, to jazda musi sprawiać frajdę. A to była po prostu mordęga.
Wojtek początkowo obmyśla plan dalszej trasy, jednak moja rezygnacja odciska się na morale Wojtka, ktory równiez postanawia ze mną wracać. Tak ze spuszczonymi głowami wracamy do domu. Udaje mi się jednak zauważyć po drodze Pawła spacerującego z psem. Chwila rozmowy i kontynuujemy zjazd do bazy..
Organizm jednak domaga się aktywności, więc w czwartek sprawiłem sobie pierwszy w tym sezonie jesienno-zimowym trening siłowy. Wieczorkiem ćwicząc dołącza do mnie Mikołaj. Więc trenując na maksa dorobiłem się mega zakwasów.
Dzisiaj pogoda była delikatnie mówiąc zniechęcająca do jazdy. 3 st. C, mgła, wilgotno. Ale motywacja duża, nadzieja że rozjeżdżę zakwasy również. Niestety już pierwsze km pokazują jaka tragiczna jest sytuacja. Nie ma siły, mięśnie zmęczone, każda dziura sprawia ból.
Dojeżdżamy z Wojtkiem do Mikołeski, gdzie robimy krótką przerwę. Niestety w trakcie w/w dochodzi jeszcze mocne odczucie zimna. Rezygnuję... postanawiam wracać do domu. mImo, że motywacja duża, to jazda musi sprawiać frajdę. A to była po prostu mordęga.
Wojtek początkowo obmyśla plan dalszej trasy, jednak moja rezygnacja odciska się na morale Wojtka, ktory równiez postanawia ze mną wracać. Tak ze spuszczonymi głowami wracamy do domu. Udaje mi się jednak zauważyć po drodze Pawła spacerującego z psem. Chwila rozmowy i kontynuujemy zjazd do bazy..