Treningowo - walka z wiatrem

Sobota, 14 listopada 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Dobrze pamiętam ostatni wypad, kiedy to wiatr chciał mnie dosłownie wyrzucić z asfaltu. Szczególnie na odcinkach, gdzie teren był otwarty i drzewa nie osłaniały. Mamy niemal połowę listopada i dzień jest już bardzo krótki (jedynie ponad godzinę dłuższy o najkrótszego w roku), więc pracując codziennie pozostają już jedynie weekendy. Dlatego nie można wybrzydzać i trzeba brać otwartymi garściami każdy dzień weekendu umożliwiający w miarę dogodnych warunkach poruszanie się na dwóch kółkach.

Standard - poniedziałku do piątku pogoda była rewelacyjna. Wyglądałem z utęsknieniem przez okno czekając na weekend. Jest zatem sobota i co?



WIEJE.
Zdaje się, że nawet mocniej, niż w zeszłym tygodniu. Zmagając sie z wiatrem (pierwsz część trasy pod wiatr) przypomniałem sobie, jak liczni "znawcy" uzasadniali jakiś czas temu brak elektrowni wiatrowych w Polsce niekorzystnymi warunkami (czyt. słabymi wiatrami) i tym samym podważali ekonomiczny sens tej inwestycji. Czytając i słuchając tych wywodów zawsze dziwiło mnie to, że tuż za naszą zachodnią granicą jadąc A4 były całe farmy elektrowni wiatrowych.. ?????

Minęło kilka lat i u nas w coraz to szybszym tempie stawiane są kolejne wiatraki. Pewne swoją rolę odgrywają tutaj dotacje, które zachęcają inwestorów do stawiania kolejnych turbin. Z drugiej strony tak sobie myślę (wałcząc dalej z wiatrem), że zapewne zniesienie kontroli na granicy z UE miało niemały wpływ. W końcu po naszej stronie miedzy zaczęło wiać podobnie, jak 10 km od granicy.

W każdym razie jeżeli ktoś jest zainteresowany inwestycją, to chętnie wskażę miejsca w okolicy, gdzie wiatr wieje najmocniej. :)

Tak walcząc z wiatrem i pokonując drobne wzniesienie zerkam na pulsometr, a tam 170.

Przeszkadzanek było więciej



OK, Chłopaki wykonują kawał dobrej roboty.

Po ostatnim rajzowaniu dźwięki wydobywające się z tylnej piasty powodowały u mnie ból głowy. Jakby kamienie wrzucić. Już przyglądałem się potencjalnym zakupom, jednak w serwisie mechanik wykonał kawał dobrej roboty i udało się zachować dotychczasową piastę i bębenek, a cała naprawa była w miarę tania. Uszczęśliwiony zakupiłem do szosy nowy zacisk koła, który zdecydowanie lepiej kolorystycznie komponuje się z całością. Co ważne, zaoszczędziłem całe 2 gramy (to pewnie bród ;P ).

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa yznie

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]