Ściana wschodnia #7 - królewski etap Kleszczele - Suszno

Czwartek, 8 czerwca 2017 · Komentarze(0)
14.06.2017r.

Na dzisiaj zaplanowany mamy królewski etap tej wyprawy i kolejne ciekawe miejsca do zobaczenia. Pierwsze 30 km to ponownie walka z wiatrem.



Następnie skręcamy nieznacznie w lewo, ale to wystarcza. Tym bardziej, że w ciągu dnia kierunek wiatru a się powoli zmieniać z W na NW.

Po 33 km docieramy do Grabarki.





Wierni od lat przynoszą tutaj krzyże w podziękowaniu, z modlitwą, prośbami..



To epickie miejsce wprawia nas w zamyślenie.



Jedziemy dalej, wiatr rozgonił chmury, jest coraz cieplej.



W dniu dzisiejszym czeka nas przeprawa przez Bug. Nie jest to prosta sprawa. Z informacji, jakie przed wyjazdem udało nam się uzyskać, prom, który idealnie nam pasował (z resztą jest na szlaku Green Velo), kursuje w dni nieparzyste. Więc niektórzy turyści mogą się zdziwić.

Dojeżdżamy do innego promu, oddalonego o może kilkanaście km, który kursuje bez rozkładu - po prostu jeżeli jest potrzeba :).



Na szczęście szybko zbiera się grupa bikerów, a po drugiej stronie samochody. Jest okazja do wymiany doświadczeń, każdy wspomina z uśmiechem wczorajszy dzień i walkę z wiatrem. Chłopaki w pełni korzystali z Green Velo i również z uśmiechami opowiadali o trudach szlaku - Green Velo ssie! Ale jest OK! Jest super.

Wsuwam kanapkę z sałatką warzywną. W trakcie wypraw, gdzie codziennie pokonywana jest większa liczba km, bardzo ważną sprawą jest dyscyplina. Trzeba mieć odpowiednią ilość czasu na regenerację. Aby to było możliwe, warto a nawet należy optymalnie wykorzystać każdą chwilę.



Cały czas podróżujemy po terenach, gdzie można podziwiać piękno przyrody.



Dodatkowo nadal sukcesywnie delikatnie skręcamy, podobnie wiatr (chociaż on akurat skręca w przeciwnym kierunku), który od ok. 50 km zaczyna pomagać. Chciałoby się powiedzieć: "W końcu.."

Docieramy do Janowa Podlaskiego - 80 km w nogach.



Oczywiście zajeżdżamy do słynnej stadniny.






Fot. @ekokrzychu

Na kolejnym MORze przerwa regeneracyjna.


Fot. @ekokrzychu
Rozkoszujemy się jazdą. Słońce, pomagający wiaterek.. jest bomba!









Po kilku dniach jazdy w różnych warunkach rower wygląda genialnie :). Oczywiście czysty i nasmarowany napęd to podstawa.



Modyfikacje MTB pod wyprawę
1. Opony Schwalbe Maraton Cross 26 x 1,75 - podstawowa modyfikacja. Na balonach, jakie normalnie mam założone w MTB nie dałbym rady. Założyłem je nieco wcześniej przed wyjazdem, aby już przetestować. Po przejechaniu w momencie pisania relacji niemal 2 tys. km mogę w zupełności polecić te opony. Oczywiście żadnej gumy nie złapałem, opory toczenia są niskie, no i dodatkowo bardzo wolno się zużywają. Na bezdrożach na pewno nie trzymają tak, jak dedykowane do tych warunków opony, ale jako pewien kompromis są wg mnie idealne.
2. Bagażnik Krossa - ładowność do 25 kg. Generalnie nie mam zastrzeżeń. Fajny, lekki, stabilny. Jedynie w pierwszym dniu konieczne było dokręcenie śrubek.
3. Sakwy Crosso - genialne. Szybki montaż/demontaż na bagażniku. Jest to ważne, bo jak przyjedzie się do umówionego noclegu, każdy chce się szybko wykąpać. Dosłownie 5 sek i obydwie sakwy są zdemontowane. Ważne również przy transporcie pociągiem. do tego w miarę wygodnie przenosi się je załadowane. Jedyny w zasadzie minus to fakt, że są to worki, czyli w sakwie jest wszystko po prostu wrzucone.
4. Błotniki, które używałem już zimą. Są OK.
5. Torebka Kross na ramie. Fajna, chociaż musiałem dodatkowo trytytką usztywnić, żeby się nie przekrzywiała. Po tej drobnej modyfikacji jest OK. Trzymałem w niej telefon, powerbanka oraz portfel. Fajny dostęp do telefonu, możliwość jego obsługi (i nawigacji, o czym dalej) w każdym momencie bez wyjmowania.
6. Drugi koszyk na bidon, z którego poza wyprawą nie korzystam, jednak na takich dystansach nieodzowny.
7. Linki do przymocowania czegokolwiek.

Koledzy, oprócz większych kół :/, mieli również lemondki. Ja jednak nie zdecydowałem się na zakup. Jeżeli już bym kupował to pewnie 500'tkę z Deca. Jednak uznałem że poza wyprawą nie jej wykorzystam w szosie, a tym bardziej w MTB. Jak pokazało życie, w trakcie wyprawy z racji wspomnianego bólu w karku i tak wiele by nie pomogła.
Ale wybierając się na taki wyjazd, warto rozważyć. Koledzy polecali :).

Oczywiście rower przed wyjazdem trafił do serwisu na ogólny przegląd.

Wracając do ciekawostek z trasy - pionowa elektrownia wiatrowa.



Jedziemy dalej drogą powiatową 816. Ruch jak w Rzymie - nawet ścieżki rowerowe nie są potrzebne, gdyż w zasadzie ta droga nią jest :).



Ale jak są, chętnie z nich korzystamy.


Fot. @ekokrzychu



Kościół i cerkiew w Sławatyczach
W Hannie jemy pyszny obiad w restauracyjce, którą w tej malutkiej miejscowości szukaliśmy dłuższą chwilę :). Pozostaje jedynie 20 km dojazdu do noclegu w Susznie, nieopodal Włodawy.



W samym Susznie meldujemy się przed 19-tą w Agroturystyce u Ewy, bardzo fajne miejsce położone przy Bugu.
 - polecamy.




Fot. @ekokrzychu



Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa potka

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]