Nieudany atak na Twierdzę Klis
Czwartek, 21 czerwca 2018
· Komentarze(0)
Kategoria 01. Wycieczki, 04. Chorwacja
Czas na dłuższy przejazd. Wydaje się, że już się zaaklimatyzowałem, więc można próbować czegoś więcej. Za cel obieram Twierdzę Klis. Tuż po śniadaniu siedzę na rowerze, trasa przygotowana jeszcze w domu w oparciu o Sigma Data Center oraz Google.
W początkowej fazie skutecznie omijam główne drogi.
Objeżdżam lotnisko Split, na którym co chwilę można zaobserwować lądujące, bądź wzbijające się samoloty.
Aplikacja nadzwyczaj skutecznie starała się omijać główne drogi, że trasę wytyczyła peronem lokalnego dworca ;)
Dalej jest już lepiej. Zaczynam 5 km podjazd.
Wysokość to ponad 500 m.n.p.m, widoki są epickie.
Opuszczam mało uczęszczaną drogę i wjeżdżam na szutrówkę ciągnącą się wzdłuż niewielkiego pasma górskiego Gór Dynarskich
Upał straszny, jednak widoki go rekompensują. Mam ochotę wspinać się wyżej i wyżej...!
Trasa prowadzi po szutrowej drodze, po której dawno chyba nikt nie jechał.. wpadam w pajęczyny rozciągnięte na szerokość całej drogi!
Komputerek wskazuje 38 st. C, zawartość bidonów wypijam w ekspresowym tempie.
Na szczęście wytyczona trasa przebiega nieopodal schroniska Planinarski dom Putalj. W myślach mam ogrom schłodzonych napojów jakie tam na pewno się znajdują i które za chwilę będę mógł skosztować.
Sprawdzam mapę, to już niedaleko... ufff nie padnę ;)
Bidony puste, jestem okropnie zgrzany. Postanawiam zjechać do Splitu poszukać sklepu.
Patrzę na zegarek, jest już późno. Chcę jeszcze z Mikim pokąpać się w morzu. Górski odcinek zajął mi więcej czasu, niż zakładałem. Wracam zatem asfaltem do kampingu. Przy okazji przekonuję się ponownie, że kultura jazdy jest tutaj na o wiele wyższym poziomie niż w Polsce. Już obmyślam kolejny atak na Twierdzę Klis.
W początkowej fazie skutecznie omijam główne drogi.
Objeżdżam lotnisko Split, na którym co chwilę można zaobserwować lądujące, bądź wzbijające się samoloty.
Aplikacja nadzwyczaj skutecznie starała się omijać główne drogi, że trasę wytyczyła peronem lokalnego dworca ;)
Dalej jest już lepiej. Zaczynam 5 km podjazd.
Wysokość to ponad 500 m.n.p.m, widoki są epickie.
Opuszczam mało uczęszczaną drogę i wjeżdżam na szutrówkę ciągnącą się wzdłuż niewielkiego pasma górskiego Gór Dynarskich
Upał straszny, jednak widoki go rekompensują. Mam ochotę wspinać się wyżej i wyżej...!
Trasa prowadzi po szutrowej drodze, po której dawno chyba nikt nie jechał.. wpadam w pajęczyny rozciągnięte na szerokość całej drogi!
Komputerek wskazuje 38 st. C, zawartość bidonów wypijam w ekspresowym tempie.
Na szczęście wytyczona trasa przebiega nieopodal schroniska Planinarski dom Putalj. W myślach mam ogrom schłodzonych napojów jakie tam na pewno się znajdują i które za chwilę będę mógł skosztować.
Sprawdzam mapę, to już niedaleko... ufff nie padnę ;)
Jeszcze tylko fota.
No i stało się. nieczynne.. kurka!Bidony puste, jestem okropnie zgrzany. Postanawiam zjechać do Splitu poszukać sklepu.
Patrzę na zegarek, jest już późno. Chcę jeszcze z Mikim pokąpać się w morzu. Górski odcinek zajął mi więcej czasu, niż zakładałem. Wracam zatem asfaltem do kampingu. Przy okazji przekonuję się ponownie, że kultura jazdy jest tutaj na o wiele wyższym poziomie niż w Polsce. Już obmyślam kolejny atak na Twierdzę Klis.