Dzisiaj samotne pokonywanie kilometrów, więc wybieram szosę, mimo dużego wiatru wg prognozy. 10-11 st. C w lutym! W tym względzie efekt cieplarniany ma u mnie Like'a ! Początkowo spokojnie, a jednak prędkości zadowalają. Mijam szybko Tarnowskie Góry i prosto do Świerklańca. Tam jakość powietrza z racji palenia w piecu byle czym okropna - szkoda, że jadąc rowerem nie mam opcji zamkniętego obiegu powietrza, jak w samochodzie. Następnie szybko drogą 78 do skrzyżowania na Żyglin, gdzie dalej odbijam już w kierunku Zendka. Wiatr w plecy, równa szosa, czego chcieć więcej.. Docieram do lotniska. Po jego okrążeniu robię krótką przerwę na regenerację - za mną 30 km. Kręcę dalej, teraz już pod wiatr i dodatkowo zaczynają się podjazdy. Średnie prędkości od razu spadają z niemal 30 km/h do niecałych 20 km/h. Dodatkowo natrafiam na remont sieci wod-kan (to już któryś w ostatnim czasie), który ciągnie się przez niemal 2 km. Wkrótce zdobywam najwyższy szczyt dzisiejszej trasy i kieruję się w stronę Dobieszowic, gdzie przecinam A1
Krótki odpoczynek i decyzja którędy pojadę do domu. W głowie mam dwie opcje: 1. przez Piekary i Radzionków oraz 2. Kozłowa Góra i Świerklaniec (czyli podobnie, jak początek trasy). Wybieram drugą opcję, gdyż pagórki oraz jazda pod wiatr zrobiły swoje a na jutro zaplanowane niedzielne rajzowanie na Piłkę. W Nowym Chechle krótka przerwa przy spożywczaku - zakup czekolady. Następnie prosto do TG.
Dzisiaj było trochę podjazdów w środkowej części trasy - poniżej profil trasy:
Drugi dzień weekendu i nadal zaje....a pogoda. Już w piątek ustawiłem się z Wojtkiem na rajzowanie. Myśleliśmy oczywiście o kręceniu po lesie, jednak stopiony wczoraj w ciągu dnia i zamarznięty nocą śnieg uniemożliwiał przemieszczanie się nimi - przynajmniej za pomocą roweru.
Pozostały więc szosy dzisiaj dla odmiany na MTB. Prognoza pogody na "meteo" wskazywała temperaturę w trakcie wycieczki ok 1-2 st.C i tak też się ubrałem. Termometr w liczniku wskazywał 7 a miejscami nawet 10 st. C :-o. Tego po "meteo" się nie spodziewałem. Z jednej strony fajnie, ale z drugiej ... hmmm, przy większej prędkości i kadencji miałem wrażenie, że się rozpłynę (muszę zainwestować w bieliznę termoaktywną). Dzisiaj zdecydowanie nie miałem "nogi", ciężko było na podjazdach (których przecież nie było wiele i niebyły to nawet "trójki") i w końcówce jadąc już sam do domu bez "motywatora" było to jeszcze bardziej widoczne. Zdecydowanie słabszy dzień, a może po prostu to jeszcze nie pełnia sezonu ;).
Po prawie miesięcznej przerwie najwyższy czas trochę pokręcić korbą. Ostatnio złapało mnie przeziębienie, z którego mozolnie wychodzę (wtorkowy basen przed pracą nie pomógł ;) ) jednak głód roweru, endorfiny i świeżego powietrza bierze górę. Od początku zakładam raczej spokojną jazdę szosą po szosie :), tak żeby ponownie nie zaliczyć nawrotu kataru, kaszlu i w ogóle. I tak za cel obieram rynek w Pyskowicach. Prawie bezwietrznie, 6-7 st. C w słońcu. Idealne warunki jak na tą porę roku. Prędkości oscylują głównie 25-30 km/h przy kadencji nie większej niż 80. Na rynku krótki odpoczynek, ciepła herbata z cytryną i imbirem i w drogę. Tylko gdzie? Do wyboru droga w stronę Brynka lub dłuższy wariant w stronę Wielowsi. Jako że czuję się dobrze i czasu mam jeszcze co nieco wybieram drugą opcję, jednak nie jadąc do samej Wielowsi, ale po kilku km skręcam w stronę Kopienicy i przez Księży Las do domu. Rozochocony w drodze powrotnej naciskam trochę mocniej i jak się okazuje notuję PR na segmencie Zbrosławice-Repty.
Pogoda nadal dopisuje więc kontynuuję wiosenne wycieczki rowerowe w miesiącu styczniu ;) Czego chcieć więcej.. Dzisiaj postanowiłem pojechać do Gliwic zerknąć na remontowaną śluzę w Łabędach. Podobną kojarzę z Opola. Pamiętam wycieczkę wiosną zeszłego roku, kiedy akurat miałem okazję zobaczyć przeprawę motorówki.
Niestety nie było dobrych warunków do focenia, a mój telefon dobrze radzi sobie z tą funkcjonalnością jedynie w pełnym słońcu. Porażka. Wrzucam zatem zdjęcie śluzy z wycieczki z 2014r. Dzisiaj jadę bardziej rekreacyjnie, nie patrząc na segmenty, śr. prd. itp. Po drodze do Gliwic mijam kilku bikerów na szosach korzystających ze sprzyjających warunków.
Piątek - urlop.
Mapa drogowa na dziś to nauka - przerwa i odpoczynek, czyli rower :) - i nauka. Wszystko pod przyszłotygodniowy test z pierwszego semestru. Nie będę ukrywał, że w całym planie istotną rolę odegrała prognoza pogody na dziś.
Więc niemal po 3 godzinach nauki czas na dotlenienie szarych komórek. Pogoda zgodnie z prognozą genialna jak na tą porę roku - słońce i temperatura dochodząca do 11 st. C. To trzeba wykorzystać!
Wsiadam na szosę i pędzę w kierunku Zbrosławic. Wiatr trochę przeszkadza, jednak jest z górki, więc spokojnie śmigam 30-35 km/h. Następnie Hopka w Kamieńcu. Do tej pory używałem Endo.., jednak od pewnego czasu zainteresowała mnie Strava. Teraz uświadamiam sobie, co mnie minęło. No i od razu adrenalina poszybowała w górę. Mamy segment "Hopka w Kamieńcu" :). Może nie jechałem na maksa, jednak ta usługa dodaje element rywalizacji.
Potem gównie z wiatrem na Księży Las, Wielowieś. Warunki genialne.
Powrót przez Połomię i kolejny segment lasem. Jednak na nim dzisiaj mi nie zależało, z powodu jazdy pod wiatr. Dalej Rybna.. Okazało się, że wciąż droga nie została wyremontowana po inwestycji w sieć wod-kan. Czyli interwały 30 km/h -> 15 km/h - 30 km/h -> 15 km/h i tak ze dwadzieścia razy...masakra. Potem "spokojny" powrót do domu "11".
W sumie pobiłem dzisiaj rekord w śr, pr. na odcinku 30-50 km, który od dzisiaj wynosi 25,81 km/h. To pierwszy rekord w tym roku :)
Kontuzja kolana okazała się niegroźna, więc przyjąłem ochoczo zaproszenie Wojtka na wycieczkę po lesie. Mając na uwadze ostatnie przygody jechałem zachowawczo. Opony Continental Double Fighter II nie są stworzone do takich warunków. Po kilku km zaliczyłem drobną wywrotkę - kurcze coś nie tak, druga wycieczka w tym roku i druga gleba :(. W poprzedni roku nie pamiętam żebym zaliczył jakąkolwiek ;/
Plany były ambitne, jednak z racji niskiej śr.prd. byliśmy zmuszeni skrócić zaplanowaną trasę.
Prognoza pogody obiecująca, więc od dwóch dni planowałem ten wypad rowerowy. Gdzie jechać? Z razcji ostatnich wypadów szosowych celuję w leśne dukty.Warunki trochę mnie zaskoczyły i miejscami bardziej wskazane były łyżwy, niż rower
Zdjęcie na ok 33 km.
Chwilę później stało się nieuniknione - gleba. W takich warunkach to igranie z losem.
A więc siedzę ze stłuczonym kolanem pisząc ten wpis. Mam nadzieję, że tylko stłuczonym..
Wyjazd z Wojtkiem - powrót na MTB po dłuższej przerwie. W trakcie wycieczki przeważała temperatura -5 st., (czasami -6 st.). Dlatego widząc wczoraj prognozę pogody na dzisiejszy dzień kupiłem ochraniacze na buty, bez nich dzisiejsza wycieczka byłaby niemożliwa. W zasadzie skupiliśmy się na leśnych duktach - jakikolwiek wijazd na drogę mniej uczęszczaną wiązał się z jazdą 5-10 km/h i obroną przed wywrotką - lód.
Rekordy:
Najdłuższy dystans w ciągu dnia 233,52 km 10.06.2018
Najdłuższy dystans w ciągu m-ca 1 629,23 km 07.2018
Najdłuższy dystans w ciągu roku 7 816,04 km 2017
Największe przewyższenie/wycieczka 1 911 m 2.05.2019
Największa śr, pręd. Pow.100 km 27,84 km/h 26.08.2017
Największa śr, pręd. 50-100 km 28,31 km/h 13.06.2015
Największa śr, pręd. 30-50 km 30,92 km/h 07.08.2018
Prędkość max 71,2 km/h 18.08.2018