Rozochocony wczorajszą jazdą, ponownie wsiadam na MTB. Dzisiaj czasu nieco mniej, zatem i dystans krótszy. Warunki pogodowe idealne, jak na obecną porę.
Zaczynamy nawijanie km w kolejnym roku, który mam nadzieje, będzie co najmniej tak dobry jak poprzedni.
Pogoda jest rewelacyjna. Przynajmniej przed południem niebo praktycznie bezchmurne, a delikatny wiaterek nie przeszkadzał, raczej potęgował doznania z przejażdżki lasem. Tak, w końcu wyciągnąłem MTB, po uprzednim przystosowaniu do sezonu - zmiana opon Schwalbe Maraton Cross 26 x 1,75 (świetnie spisywały się w trakcie wyprawy Ściany wschodniej oraz okresie letnim)na Schwalbe Rocket Ron 26 x 2,1 (przód) oraz Schwalbe Smart Sam 26 2,1 (tył). Przy okazji polecam taką kombinację - Rocktet Ron to opona charakteryzująca się świetną przyczepnością. Niestety nic za darmo - szybko się zużywa i są dosyć duże opory toczenia. Dlatego na tył wrzucam Smart Sam, która zapewnia przyczepność tylnego koła, ale jednocześnie nie stawia takich oporów oraz przejedzie zdecydowanie więcej km.
Czas najwyższy przygotować do zimy górala - błotniki oraz wymiana opon na nieco szersze. Zabrałem się za to z samego rana, mając dobrego pomocnika - Miki ;). Zeszło nam z 1,5h, ale zabawa przednia :).
Po krótkim odpoczynku ruszam w trasę. Jest rześko, ale bardzo fajnie. Wieje delikatny południowy wiaterek, który z racji wybranej trasy, jedynie momentami utrudnia jazdę.
Dzisiaj za cel postawiłem sobie trening typowo aerobowy - a więc cały czas utrzymuję tętno w strefie tlenowej.
Po ok. 34 km krótki odpoczynek.
Super wycieczka, jednak spodziewałem się nieco wyższej temperatury :/.
Drugi dzień świąt i pogoda zachęca do pokręcenia na szosie - mam już ochotę odkurzyć górala, jednak warunki skłaniają mnie do jazdy szosą. Swoją drogą góral w najmniejszym stopniu nie jest jeszcze przygotowany do zimy.
Początek trasy nieco trudniejszy - przeszkadza wiatr, a oczywiście wybrałem się w kierunku Wielowsi - a więc pola i otwarta przestrzeń. Na szczęście od Wielowsi do Tworoga warunki są sprzyjające :).
Zimno i wietrznie. Wychodzę na szybkie kółeczko. Nie mam pomysłu, więc postanawiam dla odmiany przekręcić trasę treningową, jednak w odwrotnym kierunku. Po drodze postanawiam dołożyć jakieś 2 km, jadąc przez Łubie.
Kolejny dzień na szosie. Chociaż warunki jakie zastałem dzisiaj były nieco gorsze od wczorajszych (pochmurno, zimno i w ogóle nieprzyjemnie), to i tak kręciłem z wielką przyjemnością.
Czasami kręcąc przy lotnisku trafiają się takie smaczki..
Jazda z nieco większym tempem niż wczoraj, jednak również bez zbytniego zagięcia.
Dzisiejszy trening to ustawka z Krzysztofem. W planie mamy podjechać pod kilka wzniesień Garbu Tarnogórskiego, a następnie pętla wokół lotniska.
Pierwsze słowa wypowiedziane przez Krzysztofa to: "spokojna jazda"... na peeewnooo. :) W oczach widziałem już wyciskanie wszystkich dostępnych watów na podjazdach. A jednak nie, całość trasy przejechana, powiedziałbym spokojnie.
W pierwszej części treningu cały czas towarzyszy nam słońce, całość uzupełnia delikatny pomagający wiatr.
W trakcie jazdy dyskutujemy na temat przyszłorocznych zawodów, w których chcemy razem wystartować. Póki co są to ogólne spostrzeżenia, wnioski. Od czegoś jednak należy zacząć. Zeszłoroczną wyprawę również rozpoczynaliśmy ogólnym planem, by później schodzić do kolejnych szczególików, czasami nie mniej istotnych.
Zajeżdżamy też do Parku w Świerklańcu, gdzie żona trenuje na rolkach z Mikim, który zalicza z pewnością ostatnie kilometry na biegówce - przyszły sezon to już ewidentnie przesiadka na Cube'a.
Krzysztof towarzyszy mi jeszcze przez kilka km, następnie rozjeżdżamy się. Niebo jest już całe pokryte chmurami, zaczyna się robić chłodno. Czas wrócić do domu.
Dzisiaj nieco gorsze warunki, aniżeli wczoraj. Jednak nie ma narzekania.
Na rower wskakuję później niż planowałem - żona rozkręciła się na dobre i w zasadzie wyminęliśmy się w drzwiach. Ubierania w chol...e, więc zanim wepnę bloki w pedały mija kilka minut. Ostatecznie ruszam o 13:55. Wiatr dzisiaj nieco silniejszy z kierunku SW. Dlatego wybieram tą samą trasę co wczoraj, jednak w przeciwnym kierunku.
W samej końcówce zaczyna robić się szaro. Wszystko przez ciężkie chmury, które przyniosły delikatny opad deszczu ze śniegiem. Na dodatek nie zabrałem tylnej lampki (sh.t!). Na szczęście mam kamizelkę, dzięki której (mam nadzieję) widać mnie z daleka. Spokojnie dojeżdżam do domu o 15:30. Jest jeszcze widno, jednak dla bezpieczeństwa lampka byłaby wskazana.
Wychodzę tuż po południu na szosę z zamiarem objechania paru kilometrów w strefie tlenowej. A więc przyjemna jesienna przejażdżka. Jadąc, moje myśli skupiają się na przyszłym sezonie.. Chociaż mamy jeszcze listopad, to w głowie powoli zaczynają się pojawiać cele na kolejny rok. Pomysłów jest wiele, jednak trzeba realnie patrzeć na możliwości. Jeszcze kilka tygodni temu planowaliśmy wspólnie z Krzysztofem kontynuację jazdy po granicy PL, którą ja rozpocząłem w tym roku Ścianą wschodnią, a Krzysztof kontynuował rajzę z poprzedniego roku wzdłuż Nysy, Odry i następnie wybrzeżem do Gdańska. Jednak w międzyczasie pojawiły się inne pomysły, które kusiły. Niestety na ten moment one również nie są pewne.. się okaże.
Niemal przez całą trasę towarzyszyło mi słońce, które jedynie na krótkie chwile chowało się zza chmurami.
Rekordy:
Najdłuższy dystans w ciągu dnia 233,52 km 10.06.2018
Najdłuższy dystans w ciągu m-ca 1 629,23 km 07.2018
Najdłuższy dystans w ciągu roku 7 816,04 km 2017
Największe przewyższenie/wycieczka 1 911 m 2.05.2019
Największa śr, pręd. Pow.100 km 27,84 km/h 26.08.2017
Największa śr, pręd. 50-100 km 28,31 km/h 13.06.2015
Największa śr, pręd. 30-50 km 30,92 km/h 07.08.2018
Prędkość max 71,2 km/h 18.08.2018