Dzisiaj wyjście na szybki trening. Jeden banan, jeden bidon i jadę. Wcześniej muszę się zameldować w domu, gdyż dzisiaj po 5-cio miesięcznej przerwie żona zaplanowała kręcenie na powietrzu. A więc musiałem szybciej wrócić, aby zdążyć jeszcze wykonać podstawowy serwis jej roweru. Fajnie znowu widzieć na rowerze :).Jedynie Miki nie miał dzisiaj okazji przejechać na rowerze :(. Ale z tym musimy poczekać do wiosny.
Warunki były bardzo fajne, a w związku z tym, że trasa krótka i nogi podawały, postanawiam mocniej pokręcić. Ostatecznie wyszło śr. tętno 156, a kadencja 81. A co najważniejsze, to nie było śladu bólu w kolanie, jaki pojawił się podczas ostatnich jazd.
Pogoda w ten weekend jest rewelacyjna. Jeszcze przedwczoraj prognozy wskazywały co prawda na silny, jednak z każdą kolejną aktualizacją przewidywania co do jego siły napawały coraz to większym optymizmem. Nogi są już w lepszym stanie niż wczoraj, dlatego postanawiam co najmniej poprawić wczorajszą trasę.
Wyruszam z drobnymi obawami, gdyż wczoraj pod koniec treningu zacząłem odczuwać lekki ból w kolanie (a dokładnie zewnętrznej jego części, jakby więzadło poboczne strzałkowe?). Jednak już wczoraj wieczorem, a tym bardziej dzisiaj rano było w porządku, nic nie czułem. Niestety po 20 km ból wrócił... :( Mało tego nasilał się z każdym kilometrem. Decyzja mogła być tylko jedna - powrót.
Jadę bez większego zagięcia i co odrzuciło znaczną część moich obaw, ból na ostatnich kilometrach był w zasadzie niewyczuwalny. Jednak i tak postanawiam już nawet nie dokręcać po okolicy, lepiej dać kolanu nieco więcej czasu na regenerację. Podejrzewam, że sprawcą jest czwartkowy trening siłowy.
Pozostaje w najbliższym czasie smarować wszelkimi specyfikami i czekać na rozwój sytuacji.
Jak ten czas szybko biegnie.. Okres roztrenowania już za mną, zabrałem się za przygotowania do nowego sezonu. Cele na nowy rok dopiero krystalizują się, w głowie jest mętlik - tyle chciałoby się zrobić... Jak na to nie spojrzeć, forma musi być znacznie lepsza aniżeli w tym roku. Dlatego muszę się pilnować, aby w trakcie sezonu zimowego nie nabrać zbyt dużo kg (a to, że wpadną to jest pewne) oraz dobrze pracować w tym okresie.
Treningi obwodowe (podobne do zeszłorocznych) wprowadziłem już dwa tygodnie temu, do tego dorzuciłem w czwartek (początek listopada, a więc zdecydowanie wcześniej, niż w zeszłym roku) trening siłowy. Zdaje się, że zbyt dużo wziąłem na uda i do tej pory zakwasy mam nieziemskie. Pogoda była rewelacyjna, myślałem o jakiejś dłuższej trasie, jednak pozostał delikatny trening. Ale mimo wszystko i tak wpadło trochę km.
Na trasę wybieram się z Pawłem, który ten sezon nie zalicza do udanych. Bardzo mało jazd i udział "trzech" w czterech wyścigach. Jedziemy spokojnie, dużo rozmawiając o tym specyficznym dla bikerów okresie, co zrobić aby wystrzelić jak tylko wiosną pojawią się pierwsze słoneczne, ciepłe dni.
A jednak to nie był ostatni trening w tygodniu. Perspektywa wieczoru spędzonego samotnie zmotywowała mnie do nieco wcześniejszego niż zwykle powrotu do domu i pokręcenia po okolicy. Daleko nie zamierzałem się wybierać, gdyż trening rozpocząłem 32 min przed zachodem słońca, a nie miałem ochoty jeździć w ciemnościach.
Sobotnie śniadanie, kawa. Następnie ładuję węgiel, czyli mleko, wraz z kaszką kukurydziana oraz kaszą manną razową, z delikatną nutką wanilii. Wsuwam wszystko, jak leci. Na rowerze siedzę tuż po 11-tej.
Do Tworoga jadę 11-tką jedynie odcinek, którego nie sposób minąć jadąc szosą. Następnie bokiem przez Nową Wieś i dalej długa prosta do Bruśka i następnie Koszęcin.
Asfalt na tym odcinku jest rewelacyjny, jedzie się wyśmienicie. Jedynie czasami na 7 km odcinku prostej minie nas motocyklista z prędkością ok. 200 km/h. Ciągnik siodłowy z naczepą wyprzedzający w odległości 1 m i jadący 30-40 km/h szybciej to pikuś w porównaniu do pryszczatego nastolatka jadącego na 200 kg ścigaczu z prędkością o 170 km/h większą.
Niebo w połowie zajęte chmurami, w połowie niebieskie. Niestety chmury są na południowej części nieboskłonu, więc jadę jedynie z wyciągniętym językiem za promieniami słońca, których do końca nie uda mi się dogonić.
W końcu dojeżdżam - Park Krajobrazowy Lasy nad Górną Liswartą. Uwielbiam ten region.
Po krótkiej rundzie, byłem przygotowany na nieco wyższą temperaturę (ech... amatorszczyzna), wracam do domu tą samą trasą.
To na pewno ostatni już trening rowerowy w tygodniu w tym roku. Coraz szybciej zapada zmrok, trzeba zatem przesiąść się na inne formy aktywności. A może w tym roku włączę do treningu zimowego delikatny trening na rowerze stacjonarnym? Chodzi mi to po głowie od pewnego czasu, zobaczymy. Na pewno nieodłączny pozostanie w tym okresie trening obwodowy.
Przejażdżka w bardzo pozytywnym nastroju, noga podaje, chociaż wyraźnie czuć zmęczenie sezonem. Tempo bardzo dobre, a niestety zapomniałem czujnika tętna :(. Po ostatnich treningach z Sigmą, gdzie mogę na bieżąco śledzić tętno oraz w której strefie jadę, widzę ile traci się nie korzystając z tych danych. Wprost jazda we mgle.
Mimo wielu narzekań na klimat, to jest on przecież idealny dla bikerów - teraz czeka nas okres regeneracji, odpoczynku, w czasie którego oczywiście nie należy zapominać o aktywności, jednak nieco innej - nie odzwyczajajmy organizmu od sportu. Następnie po tych kilkunastu tygodniach można ponownie wrócić do treningów rowerowych. Z resztą na pewno w każdym z miesięcy zimowych trafi się taki weekend, gdzie będzie można przekręcić kilka km. :)
Niedzielny poranek. Śniadanie, kawa i chwilę później już siedzę na rowerze. W planie pętla wokół lotniska. Warunki są idealne a jesienne krajobrazy wręcz boskie.
Nie wieje, 19 st. C - warunki idealne.
W pierwszej części podjeżdżam do terminalu Cargo, gdzie nieopodal trwają prace nad nową wieżą kontroli lotów. Jak chłopaki ukończą robotę, będzie to najwyższa, licząca 46 metrów (z poziomem operacyjnym na wysokości 41 metrów) tego typu budowla w Polsce. Planowane ukończenie prac, to początek 2018 roku.
Tuta robię też pierwszą krótką przerwę na uzupełnienie węglowodanów.
Jadę dalej, jeszcze kawałek z delikatnie wspomagającym wiatrem. Po chwili jednak czas zacząć powoli wracać i zaczyna się jazda pod wiatr. Na szczęście niezbyt mocny, więc powrót jest bardzo przyjemny, szczególnie że cały czas słońce wygląda zza chmur.
Zachodnia część lotniska to kolejna duża inwestycja, tym razem budowa autostrady A1, która dosłownie wdziera się w teren lotniska. Za kilka, kilkanaście miesięcy krajobraz będzie tutaj odmieniony.
Szybkie wyjście tuż przed południem Zmęczony jestem tygodniem, jednak pogoda jest wyśmienita, grzech nie skorzystać. Nie mam jednak za wiele czasu, skupiam się na szybkim przejechaniu trasy. Wiatr nieco przeszkadza, jednak nie ma na co narzekać.
Kolano po ostatniej jeździe jeszcze trochę pobolało, szczególnie po przebudzeniu na drugi dzień. Jednak od tamtej pory jest OK, więc postanowiłem, mimo pewnych obaw postanowiłem wykonać krótką rundę rowerem.
Poranek spędzam z babcią, by następnie po południu skorzystać z dobrej aury. Wyskakuję na pętlę z Cisem Donnersmarcka. Jest poniedziałek, wyjeżdżam o 14-tej i ku mojemu zdziwieniu na ścieżkach spotykam nie mniejszą liczbę bikerów, co w weekend o tej porze roku.
Dojeżdżając do Kalet zaczynam odczuwać ból w kolanie. No niestety 1,5 dnia nie wystarczyło... Zatem krótka przerwa na Jędrysku.
Miś na miarę naszych możliwości
Po ok 10 min przerwie ruszam dalej w stronę Mikołeski. Ku mojemu zdziwieniu do końca rajzy kolano już się nie odzywa :). Oby tak zostało.
Po ponad dwóch tygodniach przerwy od roweru wsiadam na szosę, aby wieczorem spokojnie przekręcić trasę treningową. Przerwa spowodowana przede wszystkim przeziębieniem (którego ostatnie widoczne skutki nadal odczuwam) oraz beznadziejną pogodą (w sumie dobrze, że akurat taka trafiła się na okres przeziębienia).
Staram się jechać spokojnie, pilnując tętna. Jazda, dla jazdy - tyle i aż tyle.
Rekordy:
Najdłuższy dystans w ciągu dnia 233,52 km 10.06.2018
Najdłuższy dystans w ciągu m-ca 1 629,23 km 07.2018
Najdłuższy dystans w ciągu roku 7 816,04 km 2017
Największe przewyższenie/wycieczka 1 911 m 2.05.2019
Największa śr, pręd. Pow.100 km 27,84 km/h 26.08.2017
Największa śr, pręd. 50-100 km 28,31 km/h 13.06.2015
Największa śr, pręd. 30-50 km 30,92 km/h 07.08.2018
Prędkość max 71,2 km/h 18.08.2018