Dzisiaj celem wycieczki jest obserwacja lądowania jednego z największych samolotów Antonov An-124 Rusłan. Mimo kilku lądowaniach tego samolotu w Pyrzowicach, nie miałem jeszcze okazji zobaczyć tego samolotu.
Jest to lot cargo, w związku z czym nie ma dokładnie określonej godziny przylotu. Ma być około 12:00, a i to może ulec zmianie. Z uzyskanych informacji wnioskuję, że Antonov wyląduje na pasie 27, a więc najbardziej dogodna do obserwacji będzie platforma spoterska 27.
Wyjeżdżam po 10-tej. Czuję wczorajsze 200 km na MTB. Dlatego dzisiaj potrzebuję kilometrów na szosie. Do samego lotniska i platformy 9 docieram o 11:20. Jadąc tam myślę o tym, że dopytam jeszcze zawodowców, na którym pasie Antek ma wylądować. Widzę już platformę, na której jest kilkadziesiąt osób, wszystkie patrzą na mnie (?!?!?!). Odwracam się i widzę, jak Antonov An-124 Rusłan podchodzi do lądowania!
Przelatuje jakieś 20, najwyżej 30 m nade mną
Niesamowite wrażenie.
Po chwili ruszam dalej, wykonuję rundę wokół lotniska i wracam do domu.
Po południu wybieramy się jeszcze całą rodzinką (ale to już samochodem), aby zobaczyć zaparkowanego przy platformie 27 Antka.
Wybieram się szosą na Garb Tarnogórski. Jest bardzo ciepło, jednak uniesiony wolnością, jaka mnie czeka w kolejnych dniach nie zwracam na to uwagi. Zatem kieruję się w stronę Radzionkowa, następnie Piekary, Rogoźnik. Tam mam problemy nawigacyjne klucząc po okolicznych dróżkach. Okazuje się, że droga którą miałem jechać była chyba jedyną nie sprawdzoną przeze mnie. Jednak będąc na miejscu byłem przekonany, że prowadzi jedynie do okolicznych domów i że nią nigdzie nie dojadę.
W końcu wybieram nieco dłuższy wariant trasy.
Grafik płakał..
Dalej podjazdy przez Górę Siewierską, Twardowice, Toporowice i Przeczyce. Oto profil trasy już od podjazdu w Dobieszowicach:
Dalej kręcę już wokół lotniska.
Średnia może nie jest największa, ale za to było trochę przewyższeń.
Dzisiaj od początku nogi pracują tak, jak powinny. W kręceniu przeszkadza nieco południowo-zachodni wiatr, jednak nie jest źle.
Całą trasę przejeżdżam z rekordową dla mnie prędkością o notuję rekordy: - największa śr. prędk. na odcinku 30-50 km - 30,38 km/h - wg Endo - 20 km w 37:43 - wg Endo - w godzinę 30,5 km
Kolejne wyjście późnym wieczorem. Nogi nadal odczuwają sobotnią jazdę po Podlasiu oraz wczorajszy atak na KOMa. Dlatego nie walczę z organizmem, jadę spokojnie. Widać wyraźnie, że dzień jest coraz krótszy :(.
Krótki wypad na szosę. Żeby chwilę pokręcić i przy okazji zaatakować segment DK11 - Grzybowa. Zadanie nie było aż tak trudne, jedynie 12 bikerów i łącznie 43 próby. Udało się - mam KOMa :).
Burza straszy nad Tarnowskimi Górami. Wychodzę zatem z zamysłem pokręcenia po pobliskich drogach. Szybko zauważam ciemne ciężkie chmury. Niby zbliżające się, chociaż trochę niemrawo. Widać błyski spowodowane wyładowaniami atmosferycznymi.
Jadę... Nagle pojawia się pomysł zaatakowania segmentu TG - Towarowa, gdzie końcówką zeszłego roku straciłem mojego jedynego, jak dotąd KOMa. Sezon w pełni, czuję się dobrze, więc czemu nie. Atakuję.
Krótki zjazd w stronę Strzybnicy, następnie skręcam na Grzybową. Nie rozkręcam zbyt dużego tempa, ale jednocześnie nie jadę za wolno. Tak, aby dobrze rozgrzać mięśnie.
Zaczynam atak. Jeżeli dobrze pamiętam, segment zaczyna się od mostku przy rzece Stoła. Jak się okazuje tak właśnie jest.
Od razu zaczynam ostrym tempem - nie ma zmiłuj się. Cały czas prędkość utrzymuję powyżej 30 km/h. Jedzie się dobrze. Tory przekraczam bez większych problemów. Następnie złomowiec, gdzie muszę wyminąć się z Pasatem jadący w zasadzie po swojej lewej stronie. Widząc wolne pobocze i miejsce, gdzie mogę w razie czego uciec, decyduję się nie zwalniać. Jak dotąd było w miarę spokojnie - przeważnie 2%. Teraz, gdy mięśnie pieką, zaczyna się kluczowa faza podjazdu - 500 m o nachyleniu 4-7 %. Wstaję z siodełka, wrzucam niższą przerzutkę, zmniejszając kadencję. Do końca segmentu wyciskam w zasadzie wszystko, na co mnie dzisiaj było stać. Rezultat - odzyskany KOM, znaczna poprawa wyniku z 4:06, na 3:31 przy śr. prędk. 29,5 km/h :).
Dzisiaj miało padać. I tak się stało, jednak w oparciu o informację uzyskaną od Wojtka, pada w Świerklańcu. W Tarnowskich Górach sucho. Co więcej, chmury burzowe najwyraźniej nie mają zamiaru nas odwiedzić. Ruszam szosą na trasę treningową.
Jedzie się bardzo przyjemnie. Nie zaginam, jednak prędkość i tak jest znośna.
W weekend było trochę kręcenia. W poniedziałek pogoda jednak nie dopisuje. Wracam z pracy, pada deszcz. Na szczęście przestaje chwilę później. Jest w miarę ciepło, więc przed 20-tą udaje się wyjść na chwilę.
Nie jadę szybko, tak o byle pokręcić i pomóc mięśniom usunąć kwas mlekowy.
Kolejne wyjście późnym wieczorem. Pogoda dzisiaj znacznie lepsza - nie pada, a wiatr jest delikatnie odczuwalny.
Kręcę zatem nowy dłuższy wariant szosowej trasy treningowej, który to coraz bardziej zaczyna mi odpowiadać. Pierwsze 10 km traktuję jako rozgrzewkę. Czuję się bardzo dobrze, nogi pracują odpowiednio. Od Księżego Lasu przyciskam mocniej na pedały. Od Jesiony jadę już na maksa, biorąc pod uwagę prawie 40 km dystans. Tak jest już do końca.
Na Segmencie Grzybowa notuję PRa, awansując na 20/60 pozycję. Segment pokonałem ze śr. prędk. 30,1 km/h.
Rekordy:
Najdłuższy dystans w ciągu dnia 233,52 km 10.06.2018
Najdłuższy dystans w ciągu m-ca 1 629,23 km 07.2018
Najdłuższy dystans w ciągu roku 7 816,04 km 2017
Największe przewyższenie/wycieczka 1 911 m 2.05.2019
Największa śr, pręd. Pow.100 km 27,84 km/h 26.08.2017
Największa śr, pręd. 50-100 km 28,31 km/h 13.06.2015
Największa śr, pręd. 30-50 km 30,92 km/h 07.08.2018
Prędkość max 71,2 km/h 18.08.2018