Kontynuuję mój sierpniowy urlop. Upalny dzień czas zwieńczyć przejażdżką po lesie. Wychudzę po 18-tej, jest jeszcze trochę czasu do zachodu słońca, wybieram zatem Pętlę z cisem Donnersmarcka. Na szlaku spotykam jedynie pojedynczych bikerów. Tak to już jest, że początkiem sezonu, kiedy to jeszcze każdy ma dużo energii, motywacji do jazdy, ruch jest znacznie większy. Pod koniec sezonu, nawet w dni z dobrą pogodą, szlaki świecą pustkami...
Wyjście wieczorem na szybki przejazd po lesie. Jest bardzo ciepło, dlatego postanawiam uciec do lasu, gdzie warunki są zdecydowanie bardziej przyjazne.
Ostatnio sprawdzałem wyciągnięcie łańcucha YBN, jaki testuję od wiosny. Ku mojemu zaskoczeniu po 3 400 km jest w bardzo dobrym stanie! Pracuje wyśmienicie. Jest to zdecydowanie lepszy wynik od ostatniego Shimano Ultegra, który przejechał niespełna 3 000 km i postanowiłem go zmienić. Dzięki taktyce jazdy na trzy łańcuchy, kaseta ma aktualnie 9 900 km i w zasadzie jedynie na jednej koronce widać delikatne zużycie.
Po ostatnich szybkich setkach trzeba nieco wspomóc mięśnie w wypłukaniu kwasu mlekowego. Dlatego późnym wieczorem wybieram się na przejażdżkę MTB po lesie. Planowałem nieco dłuższy wypad, jednak ciężkie chmury zapowiadające deszcz zmusiły mnie do szybszego powrotu.
Dzień po rekordowym przejeździe na odcinku pow. 100 km postanawiam ponownie przejechać tą trasę. Warunki są podobne, może wiatr delikatnie słabszy, chociaż już wczoraj nie przeszkadzał zbyt mocno.
Po kilku kilometrach jestem bardzo pozytywnie zaskoczony formą. W ostatnich 3 dniach pokonałem ponad 220 km, z czego prawie 120 na MTB (głównie w terenie), a nogi pracują wyśmienicie! Jedzie się na tyle dobrze, że średnia na ok 40 km szybuje do prawie 29 km/h :). Tak, pamiętam żeby pierwszą połowę zakładanego dystansu przejechać spokojnie, ale po prostu nogi same niosą...
Mamy 15 sierpnia - dzień wolny, wieczorem na drogach są pustki, co pomaga skoncentrować się na utrzymywaniu stałego, dobrego tempa. Mimo to jest okazja do focenia :)
Powrót do domu tuż przed zmierzchem.
No i ponownie poprawiam raptem wczorajszy rekord i nowy rekord średniej prędkości na odcinku pow. 100 km, który aktualnie wynosi 27,72 km/h :)
Czas na dobre rozpocząć sierpniowy urlop. Jak to mawia jeden z kolegów: "Człowiek myśli, Pan Bóg kryśli", Tak też się stało. Mieliśmy różne plany, jednak ostatecznie najbliższe dwa tygodnie spędzimy w domu, posiłkując się drobnymi wypadami. W takim razie będzie więcej okazji do kręcenia..
Pogoda dopisuje, więc wybieram się na pętlę 100 kilometrową. Pierwsza część delikatnie pod wiatr, który w drugim etapie odrobinę pomaga.
Jechało się bardzo dobrze, co przełożyło się na nowy rekord średniej prędkości na odcinku pow. 100 km, który aktualnie wynosi 27,12 km/h.
Rano na 7:30 umówiony jestem z Waldemarem na przejażdżkę leśnymi duktami. Jest rześko, ale jedziemy.
Po ok. 30 km w Wielowsi pojawia się gęsta mżawka, akurat dobry moment na chwilę odpoczynku. Po chwili ruszamy dalej w kierunku Potępy. Wpierw chcieliśmy podjechać do Doliny Śmierci, jednak niesprzyjająca aura zmieniła nasze plany. Nieco skracamy planowaną trasę.
Następnie Piłka, Brusiek, Kalety, gdzie rozłączamy nasze dalsze drogi. Waldemar ma w planie jeszcze odwiedziny Holdka, ja przez Mikołeskę jadę do domu.
Po ostatniej burzy, która zastała mnie dojeżdżając do domu, postanawiam przejechać się pętlą z cisem Donnersmarcka, aby zobaczyć jakie żywioł spowodował szkody.
Spodziewałem się jednak większej liczby połamanych drzew. Ewidentnie były miejsca, gdzie wiatr przybrał największą siłę, podczas gdy nieopodal nie było widać żadnych skutków nawałnicy.
Kolejny treningowy wyjazd. Tym razem nie atakuję już segmentu, jedynie utrzymuję równe tempo w trakcie całego wyjazdu. Po ostatnich atakach na wynik na segmencie, czuję zmęczenie w nogach. Przyda się dzień odpoczynku przed weekendem.
Wracając do domu widzę zbliżającą się burzę - w mediach ostrzegali przed nagłymi burzami. Myślałem, że zdążę dojechać do domu (dlatego też nie schroniłem się np. w jakimś sklepie). Jednak na ok. 2 km przed domem dopadła mnie burza. A w zasadzie niemal trąba powietrzna. Widoczność była momentami na odległość kilkudziesięciu metrów, bardzo silny wiatr zabierał coraz to większe rzeczy - o piachu i ziemi nie wspominając. Słysząc wycie wiatru, który jak tylko minąłem dom z całą siłą przesuwał mnie o nawet 2 metry na drodze, jadę dalej. To już tylko kilkaset metrów... Omijam wszystkie drzewa, w oczach piach, w ustach piach... masakra. Ale udało się...
PS. przez myśl nie przeszło mi, aby robić jakiekolwiek foty.. :)
Wyjście późnym wieczorem, przed zmrokiem i kolejny atak na segment Pniowiecka - down i kolejny PR. Niestety brakuje nieco do "pudła", ale umacniam się na 5 pozycji. Postaram się w tym roku wskoczyć na pudło na tym odcinku :)
Ponownie późnym wieczorem wychodzę na MTB. Dzisiaj planuję oprócz kolejnej żenującej sceny na drążku powalczyć o segment Pniowiecka - down. Udaje się wykręcić fajny czas i trafić na 5 miejsce klasyfikacji z czasem 9:05. Jeszcze w tym roku postaram się go poprawić ;)
Rekordy:
Najdłuższy dystans w ciągu dnia 233,52 km 10.06.2018
Najdłuższy dystans w ciągu m-ca 1 629,23 km 07.2018
Najdłuższy dystans w ciągu roku 7 816,04 km 2017
Największe przewyższenie/wycieczka 1 911 m 2.05.2019
Największa śr, pręd. Pow.100 km 27,84 km/h 26.08.2017
Największa śr, pręd. 50-100 km 28,31 km/h 13.06.2015
Największa śr, pręd. 30-50 km 30,92 km/h 07.08.2018
Prędkość max 71,2 km/h 18.08.2018