Treningowo

Środa, 31 maja 2017 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Wieczorne wyjście na trasę treningową. Na rower wsiadam kwadrans po 19-tej, dzisiaj planuję interwały. Pierwsze dwa powtórzenia nie były łatwe, być może mięśnie nie rozgrzały się wystarczająco. Kolejne powtórzenia poszły już z górki - chyba zdecyduję o kolejnym ich wydłużeniu.

W ramach dojazdu do domu natknąłem się na motywujący napis na drodze :).

Treningowo + wizyta u Babci

Niedziela, 28 maja 2017 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Po krótkim odpoczynku po podróży znad morza, ruszam popołudniem na szosę, aby nieco przeciągnąć nogę. Przy okazji trasę ustalam w taki sposób, aby zajechać od razu do Babci na kawę.


zapala.bikestats :P

Warunki są idealnie, średnia na całym odcinku była bardzo przyzwoita, a nogi pracowały wyśmienicie.



Do domu wracam późnym wieczorem.

Jutro mam w planie przekazanie MTB do serwisu, celem wyeliminowania luzu w przedniej piaście - obawiam się, że czas tej piasty się dobiega końca..

Sarbinowo

Sobota, 27 maja 2017 · Komentarze(0)
Krótkie rundki po Sarbinowie i pożegnanie z morzem.

Latarnia Gąski + Sarbinowo

Piątek, 26 maja 2017 · Komentarze(0)
Czas na rodzinny wyjazd rowerami wzdłuż wybrzeża.
Tym razem kierujemy się do pobliskich Gasek. Wczoraj żona z Mikim zrobili wstępne przetarcie szlaku i w związku z remontem drogi, wybieramy alternatywną trasę przez pola.



Droga jest dobrej jakości  po kilku wspólnych fotach w trakcie odpoczynku i dalszym kręceniu, docieramy do latarni w Gąskach.

Wpierw ja wchodzę z Mikim, który całość pokonuje na własnych nogach. Mało tego, po zejściu idzie na górę jeszcze raz z Lucyną :). 190 schodów + 11 kładki za każdym razem :).

Ja w międzyczasie znajduję bliźniaczą latarnię, na którą o dziwo nikt nie wchodzi ;).

Wracamy do Sarbinowa, gdzie od razu udajemy się na plażę. Po ok 2 godzinach jedziemy do domku.

Rewelacyjny wypad. Rower to nie tylko segmenty, podjazdy, dystanse, interwały. To przede wszystkim idealny sposób na spędzanie czasu.

Mrzeżyno - wiatr, wspomnienia i kolejne gminy

Czwartek, 25 maja 2017 · Komentarze(0)
Kategoria 01. Wycieczki
Po dniu przerwy spędzonym całą naszą ekipą w Kołobrzegu, wybieram się na drugą wycieczkę solo. Tym razem obieram kierunek przeciwny - cel Mrzeżyno. A więc cel podobny do zeszłorocznej wycieczki, jednak jak to miało miejsce w przedwczorajszej jeździe, trasę dopasowuję w ten sposób, aby w jej pierwszej części zaliczyć kolejne, tym razem cztery nowe gminy.

Wyjeżdżam z Sarbinowa i po kilku km opuszczam asfalty.



Wieje silny zachodni wiatr, który w pierwszej, znacznie dłuższej części trasy dobitnie utrudnia uzyskiwanie, a później utrzymywanie większych prędkości. Na szczęście trafiają się odcinki, na których drzewa przynajmniej w części osłaniają od wiatru.



W tych okolicach jest tu ich jednak jak na lekarstwo..



Za to wyśmienicie mają się liczne farmy wiatrowe..



Na otwartej przestrzeni wiatr z każdym kilometrem zdaje się wiać coraz mocniej. Poniższe zdjęcie właśnie pokonanego odcinka.
Jakby wiatru było mało, swoje "pięć groszy" dodaje teren. Jak nie bruki..



.. to rozjeżdżone przez pojazdy i maszyny rolnicze drogi.



Na liczniku pokazuje się 90 km, a ja jeszcze nie dotarłem do Mrzeżyna..

Na szczęście po kilku kilometrach kilometrach pokonanych w grząskim terenie, pojawia się utwardzony odcinek. Jednak nie jest to asfalt, a betonowe płyty z regularnymi otworami. Na szczęście są odcinki, gdzie na poboczu rowerzyści wyjeździli własne szlaki. Gdyby nie to, nadgarstki na pewno byłyby do wymiany (a razem z nimi pewnie kilka zębów).



Unikam tych tortur, gdzie tylko mogę. Z czasem pojawia się również rzadki, niski las. Jest błogo - w końcu słyszę własne myśli (wiatr jest mniej odczuwalny).



93 km za mną i docieram w końcu do Mrzeżyna. W porcie zamawiam zestaw obiadowy: dorsz, frytki, surówka w knajpce Mąż łowi, żona gotuje (chyba jakoś tak). Rybka dobra, chociaż nieco mała porcja, jak na pokonane niemal 95 km pod wiatr i to na dodatek w trudnym terenie.



Krótka wizyta na plaży w Mrzeżynie.



Wracam na szczęście z wiatrem. Jednak nie jest tak kolorowo, gdyż wracam głównie terenem zalesionym, więc pozytywny wpływ wiatru jest mniejszy, niż byłby na otwartej przestrzeni.

Spotykam pozostałości dawnych obiektów wojskowych.


Krótki odpoczynek, jadę dalej. Przejeżdżam Kołobrzeg, głównie korzystając ze szlaku R10.



Następnie wpadam (na tym odcinku licznik wskazuje 25-30 km/h) do Ekoparku Wschodniego. Objeżdżam jedynie część, gdyż dalej prowadzony był remont ścieżki rowerowej.



Trafiam zatem na krajową 11-tkę - tak, tą samą, która biegnie niedaleko mojego domu, jednak aby nią przejechać samochodem w to miejsce trzeba by po pierwsze mieć czas, a po drugie nerwy ze stali (i szczęście, żeby nie mieć dzwona).
Jest już jednak wieczór (ok 19-tej), więc decyduję się pokonać nią ostatni odcinek. Wyszło super, średnia z tego kilkunasto kilometrowego odcinka to 29 km/h :). A więc dosyć szybko dojeżdżam do kwatery głównej naszego wypadu.

Super wycieczka, w trudnych co prawda warunkach, ale za to trening był przedni. No i dodatkowo łupem padły kolejne gminy do kolekcji.



Wypad do Darłowa - nowe gminy

Wtorek, 23 maja 2017 · Komentarze(0)
Kategoria 01. Wycieczki
Czas na pierwszy z dwóch zaplanowanych wypadów solo podczas urlopu w Sarbinowie. Za cel pierwszego wypadu obieram Darłowo, jednak tym razem z założeniem zaliczenia kilku nowych gmin w pierwszej fazie wycieczki - powrót znaną już z zeszłorocznej wyprawy trasą.

Całą trasę planuję za pomocą ViewRanger poprzez www, następnie po wykonaniu synchronizacji na smartfonie można rozpoczynać eksplorację nowych terenów. Aplikacja posiada funkcjonalność informowania dźwiękiem o zboczeniu z trasy, czasami jedynie przed niektórymi skrzyżowaniami wspomagam się wyświetlaną trasą na ekranie - poza tymi momentami ekran jest wyłączony, co znacznie zmniejsza zużycie baterii telefonu. Dodam, że podczas nawigowania aplikacja nie wymaga aktywnej transmisji danych, gdyż ślad importujemy wcześniej w trakcie synchronizacji.

Trasa początkowo wiedzie utwardzonymi drogami szutrowymi przez lokalne wioski.



Krajobraz zdominowany jest przez pola uprawne, drzewa.. dopiero po 17 km w miejscowości Cieszyn :) dostrzegam przykuwający moją uwagę kościół gotycki, a w zasadzie pozostała po nim wieża.


XIX wieczna Kaplica w Cieszynie.
Nieopodal znajduje się dosyć osobliwe wełniane zoo.



Po ok. 25 km czas na pierwszy posiłek (banan). Kreśląc trasę, preferowałem poboczne drogi/szutry, starałem się unikać zatłoczonych dróg.



No OK, czasami trzeba podjechać do miasta - Koszalin. Nie wjeżdżam do centrum, które mijam od strony południowej, gdzie trafiam na zajezdnię kolejki wąskotorowej.



Dalej krótki odcinek po krajowej 11-stce i ponownie zjeżdżam w rejony, gdzie rzadko spotkać można samochód, rowerzystę.



Po kilku kilometrach trafiam na istne skupisko szlaków rowerowych. Mimo to nie spotykam ani jednego bikera :(




Po drodze spotykam coraz to dziwniejsze, przydomowe aranżacje..





94 km na liczniku i jestem w Darłowie - głównym punkcie na dzisiejszej trasie. Krótki przejazd przez centrum, znajduję fajną knajpkę, zamawiam posiłek regeneracyjny.





Wracając z Darłowa w końcu spotykam innych bikerów i to na dodatek bardzo liczną grupę. Wymieniamy krótkie pozdrowienia i uprzejmości.



Wracam znaną mi trasą. Sporo jest tutaj ścieżek rowerowych - dodam, że w bardzo dobrym stanie.



Bikerów na szlakach mało, trafiają się za to inni turyści.
Uda się?



Tak jest.



Ostatni już odpoczynek dzisiejszego dnia - Jezioro Jamno.



Dzięki pierwszej części trasy, zaliczam 5 nowych gmin do kolekcji :).



Tego dnia udało się pokonać trochę kilometrów w fajnym terenie. Może szkoda jedynie, że w tym okresie region jest tak rzadko odwiedzany przez rowerzystów. Nogi pracują bardzo dobrze, czuć wyraźny trend wzrostowy. Z punktu widzenia zbliżającej się wyprawy Ściana wschodnia to dobry znak. Niestety skutki trasy odczuł rower - pojawił się luz w przedniej piaście.

Rekreacyjnie - Sarbinowo, Chłopy

Poniedziałek, 22 maja 2017 · Komentarze(0)
W końcu urlop :)
Dzisiejszy dzień był pod znakiem lokalnych przejazdów całą ekipą. Wpierw pojechaliśmy na plażę do sąsiedniej miejscowości Chłopy, korzystając z międzynarodowego szlaku R10.


Przed sezonem można nad naszym morzem efektywnie odpocząć. Na ścieżkach spotykamy pojedynczych bikerów, na plaży jest podobnie. Czasami jak się ma pecha, można trafić na grupkę dzieci tzw. "zieloną szkołę".

W Chłopach można kupić pyszne świeże ryby. Na miejscu zajadamy się wędzonym węgorzem i halibutem, a na wieczornego grilla zabieramy dopiero co złowionego dorsza - nawet byliśmy obserwatorami wciągania na plażę kutra z ich świeżą dostawą. 



Krotka regeneracja i wracamy na zachód słońca.




Leśna przejażdżka

Sobota, 20 maja 2017 · Komentarze(0)
Postanawiam poprawić poranny trening, ale tym razem już na MTB. Opony wyprawowe powinny podołać niezbyt trudnym warunkom panującym na Pętli z cisem Donnersmarcka.
Silny wiatr, jaki w ciągu całego dnia dawał się we znaki rowerzystom, w lesie jest znacznie mniej odczuwalny. Mimo wszystko nogi nadal ciężkie. Zdaje się, że konieczny jest krótki odpoczynek.

Ziimno

Sobota, 20 maja 2017 · Komentarze(3)
Kategoria 00. Treningowo
Wstaję o 6:50, o godzinie 7:45 siedzę już na szosie. Niebo bezchmurne, ruszam pełen energii. Znam prognozy i wiem, że nie będzie ciekawie. Nogi nie pracują za dobrze, jadę pod wiatr w stronę Zbrosławic, Księżego Lasu. Za Księżym Lasem pojawiają się ciężkie chmury. Jest coraz gorzej. Nogi średnio pracują, coś w karku łupie, spodenki uwierają, jest zimno.. W Wojsce podejmuję decyzję o powrocie. Trudno, nic na siłę.

Nauka jazdy

Czwartek, 18 maja 2017 · Komentarze(1)
Kategoria 00. Treningowo
Wstępnie umawiam się z Krzysztofem na krótki trening. Ubieram się, ruszam szosą w umówione miejsce - ok. 12 km od domu. Wyjechałem jednak z ok. 10 min spóźnieniem, próbuję nadrobić przynajmniej część na trasie. Niestety nie udaje się i na ok 8 km postanawiam wykonać telefon, że potrzebuję jeszcze kilku minut. Odczytuję smsa od Krzysztofa, że nie da rady. Zmieniam zatem trasę i jadę w kierunku domu Krzysztofa.
Czerwone światło, zatrzymujemy się (tzn. ja i samochody, rowerem jadę solo). Po chwili ruszamy. Ja  spod świateł ruszam znacznie lepiej :). Kolejne samochody wyprzedzają mnie, wtem słyszę zbliżający się samochód, jadący nieco szybciej ode mnie. Słyszę, że jedzie bardzo blisko, wyprzedza w odległości max 50 cm. Facet na przednim, prawym siedzeniu zajęty telefonem. Gdy w końcu mnie wyprzedził, orientuję się, że jest to samochód nauki jazdy. Nosz ku...ze! Co to ma być!
Odjeżdża i chyba wraz z nim moja irytacja. Wracam myślami do kadencji, przerzutek i tego o jaki temat poruszyć z Krzysztofem - w końcu do wyjazdu pozostały dokładnie 3 tygodnie.

Zjeżdżam z głównej drogi, widzę zamknięte rogatki na przejeździe kolejowym i ... znaną mi już eLkę. Szyby otwarte, postanawiam podjechać.
- Dzień dobry - zaczynam.
- Dzień dobry.
- Mam takie pytanie. Jaka jest prawidłowa odległość pojazdu wyprzedzającego rowerzystę?
Konsternacja. Instruktor odpowiada coś w stylu bezpieczna itd. Ja ponownie zadałem pytanie jaka jest wg kodeksu o ruchu drogowym i wtedy chyba przypomniał sobie wspomnianą sytuację. Pan instruktor stwierdził, że "przepisy przepisami" jednak minęli mnie bezpiecznie. Stwierdziłem, że uczy kursanta jazdy, więc nie rozumiem tego stwierdzenia. Jak zapytałem, co by się stało gdyby silny podmuch wiatru przesunął mnie o 0,5 m w lewo, stwierdził że odległość 1 m nie wpłynęłaby wtedy na moje bezpieczeństwo. Tymczasem młody kursant słowa jak dotąd nie wypowiedział. Poinformowałem jedynie, że na ostatnim odcinku jedynie ta eLka wyprzedziła mnie w tak małej odległości. Na to instruktor do mnie, że pewnie naruszyli przepisy przekraczając podwójną ciągłą.. To było za wiele. Stwierdziłem, że dalsza rozmowa nie ma sensu, kierując słowa do kursanta powiedziałem jedynie, żeby zachowywał większy odstęp od rowerzystów. Rogatki się uniosły..

Jak tu wymagać od kierowców zachowania odpowiedniej odległości, skoro instruktor w ten sposób podchodzi do sprawy? Ręce opadają.

A wracając: