Wpisy archiwalne w kategorii

.z Mikołajem

Dystans całkowity:2292.94 km (w terenie 1007.00 km; 43.92%)
Czas w ruchu:137:36
Średnia prędkość:16.66 km/h
Maksymalna prędkość:55.36 km/h
Suma podjazdów:9422 m
Maks. tętno maksymalne:125 (66 %)
Maks. tętno średnie:108 (57 %)
Suma kalorii:2314 kcal
Liczba aktywności:73
Średnio na aktywność:31.41 km i 1h 53m
Więcej statystyk

Rodzinnie po LR

Niedziela, 12 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Tuż po śniadaniu całą rodzinką wskakujemy na rowery i pędzimy do lasu. Przed nami kilka dobrych kilometrów kręcenia. 



Pierwszy przystanek Krywałt.






Następnie Rezerwat Jeleniak Mikuliny.



Po tych wszystkich kilometrach obiad w Piłce.







Chechło - rodzinnie

Środa, 8 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Kategoria .z Mikołajem
Wieczorny wypad całą rodzinką nad Zalew Nakło-Chechło. Miki oczywiście korzysta z nadarzającej się okazji do samodzielnego deptania w korbę.

Z Mikim, po mieście

Poniedziałek, 6 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Kategoria .z Mikołajem
Wieczorne wyjście z Mikim. Kręcimy w stronę miasta, zahaczamy plac zabaw.






Wracając odbijamy jeszcze na drogi polne, aby Miki pokręcił nieco samodzielnie.

Głęboki Dół - Kalety

Sobota, 4 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Dzisiejszy plan to wyjazd rodzinny do Kalet, gdzie planujemy obiad. po drodze, na miejscu i oczywiście wracając, mamy w planach sam ubaw.
Początek do łatwych nie należy, na niedługim odcinku naszej trasy robotnicy wysypali podłoże pod leśną autobanę - jeszcze chwila i będzie się tędy płynnie jechać, na razie najlepiej przeprowadzić rowery.






Oczywiście jak tylko jest okazja, Miki samodzielnie pokonuje kolejne kilometry leśnych tras.



W Kaletach obiad, po którym planowaliśmy zajechać na plac zabaw - niestety rozpętała się burza.


fot. Miki

Którą przeczekaliśmy pod daszkiem.



Pozostał powrót nieco zmoczoną trasą.




Do Babci

Niedziela, 22 lipca 2018 · Komentarze(0)
W ostatnim czasie dużo ćwiczyliśmy z Mikim samodzielną jazdę na dwóch kółkach i z racji tego, że postępy były znaczne, postanowiliśmy dzisiejszy wyjazd wykorzystać do tego, aby Miki po raz pierwszy jechał z nami w pełni samodzielnie. Bardzo mu się to spodobało. Tak, że za pierwszym razem od razu przejechał odcinek 12 km. Oczywiście z przerwami, jednak nie chciał wracać na hol :). Także dużą część trasy do Babci pokonał samodzielnie.



W drodze powrotnej nadal chciał jechać sam, jednak zmęczenie robiło swoje - doszło nawet do małej wywrotki, kiedy podjechał mi pod koło. Mała wywrotka skończyła się co prawda większym potłuczeniem mojego kolana - ważne, że Miki wyszedł bez szwanku :).



Zatem debiut rajzowania za MIkim - rodzice dumni :).

Rodzinnie szlakiem R10

Poniedziałek, 28 maja 2018 · Komentarze(0)
To już trzeci rok z rzędu w maju odwiedzamy nasze morze. Jest to doskonała okazja do odpoczynku na jeszcze niezatłoczonych plażach oraz szlakach - tych rowerowych oraz pieszych.



Wybieramy się na przejażdżkę dobrze nam znanym odcinkiem szlaku R10.




Rodzinne rajzowanie

Sobota, 5 maja 2018 · Komentarze(0)
Wyskakujemy całą familią na rowery. W planie całkiem ciekawa rasa, chcemy zajechać aż do Piłki, aby tam zjeść pyszny obiad. Po drodze mamy zaplanowane dla Mikiego pewne atrakcje.

Wyruszamy tuż przed południem - bez stresu, po porannej kawie. Pogoda jest genialna, no może przydały by się jakieś 2-3 st. więcej.

W Mikołesce odpoczynek na placu zabaw. Po ok. trzech kwadransach ruszamy w dalszą drogę.



Miki dzielnie walczy, chociaż jedziemy pod wiatr i miejscami jest mu chłodno - mimo ubranej bluzy, czapki.. jednak mały szkrab nie pracuje tak intensywnie. Ja z żoną jedziemy "na krótko".

W Piłce w restauracji spotykamy Waldemara, z którym miałem okazję przejechać pierwsze dwa dni Ściany Wschodniej. Rozmaiwamy o tegorocznych planach.

Pora wracać. Wybieramy tą samą drogę - chyba najszybszą w takiej konfiguracji. W Mikołesce ponownie odpoczywamy przed ostatnim odcinkiem.



W domu meldujemy się tuż po 18-tej.

Rodzinnie Pętla z Cisem Donnersmarcka

Niedziela, 29 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Kategoria .z Mikołajem
Na dzisiaj zaplanowany rodzinny wypad na Pętlę z Cisem Donnersmarcka. Ruszamy pełnym składem ;)

Pierwszy odpoczynek i Miki od razu uzupełnia węglowodany :)





Cis Donnersmarcka

W parku w Kaletach-Jędrysku Miki regeneruje się po jeździe rowerem.



Do tego momentu było słonecznie, teraz niebo zaszło chmurami i co chwilę słychać odgłosy wyładowań atmosferycznych. Zbieramy się na obiad w tutejszej restauracji.

Posileni wracamy do domu zamykając pętlę.





Zdrowie, ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie, kto je stracił..

Sobota, 21 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Zdrowie, ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie, kto je stracił..

Niestety tak to już jest, że bardzo często nie zdajemy sobie sprawy, jakie mamy szczęście móc sprawnie funkcjonować, realizować się w wybranej dziedzinie - obojętnie czy jest to praca, czy dyscyplina sportowa. 

W ostatnim tygodniu podczas pływania na basenie doznałem urazu szyjnego odcinka kręgosłupa. Niby sprawa błaha, a jednak wyeliminowała mnie na cały tydzień z treningu. I to tydzień, w którym panowała idealna pogoda do kręcenia.

No ale w końcu po kilku dniach odpoczynku, łykania lekarstw rozkurczowych oraz przeciwbólowych i przeciwzapalnych, wracam na rower. Banan od pierwszy metrów :)



Pierwsze kilometry jadę bardzo ostrożnie, wręcz z obawami o stan karku. Na szczęście jest dobrze. Pozwalam sobie nawet na przejechanie kilku kilometrów w terenie oraz atak na segmencie Żyglin-Chechło, gdzie udaje się zaliczyć 3 czas ze śr. prędk. 35,1 km/h! To moje siódme "pudło"! Postaram się jeszcze w tym roku zaatakować KOM'a.

Zajeżdżam nad zalew, gdzie spotykam się z Lucyną i Mikim :). Nie wiedziałem, na jaką jazdę pozwoli mi kręgosłup, więc jechałem sam. 



Po ok. 1,5 h ruszamy dalej w stronę domu.







Rodzinne kręcenie, z problemami

Sobota, 14 kwietnia 2018 · Komentarze(2)
W końcu udało się przymocować hol do Anyroada. Co prawda jeden z elementów nadal delikatnie haczy o przerzutkę, no trudno. Chyba nic już z tym nie zrobię.



Jedziemy dzielnie, przemierzając leśne dukty, jednocześnie pamiętając o uzupełnianiu węglowodanów ;)



Wracając do domu w środku lasu dopada mnie okropny ból karku. W poprzednim dniu rano poszedłem na basen, gdzie po pokonaniu 1,5 km poszedłem na saunę. Następnie chwila na dworze i stało się - po godzinie tzw. przewiany mięsień. Co prawda rano było OK, jednak okazało się, że stan zapalny nadal jest.
Mikiego przepinamy do roweru żony, ja spokojnie trochę podprowadzając rower, trochę jadąc wracam do domu.



Całe to zamieszanie skończyło się wizytą u lekarza, który stwierdził, że powodem nie było szybkie wychłodzenie mięśnia, a jakieś przesunięcie, ewentualnie zmiany zwyrodnieniowe.. Ja mam wątpliwości.
Po krótkiej rozmowie zaproponował mi kupno roweru typu holenderskiego... jaaaaaaaaaaasnee!

A tak przy okazji, w poniedziałek Sean Conway rozpoczyna próbę pobicia rekordu przejazdu przez Europę. Zmagania można śledzić na:
Follow Sean