Wpisy archiwalne w kategorii

01. Wycieczki

Dystans całkowity:15359.68 km (w terenie 4137.40 km; 26.94%)
Czas w ruchu:728:34
Średnia prędkość:21.08 km/h
Maksymalna prędkość:71.22 km/h
Suma podjazdów:70524 m
Maks. tętno maksymalne:188 (99 %)
Maks. tętno średnie:145 (76 %)
Suma kalorii:22073 kcal
Liczba aktywności:194
Średnio na aktywność:79.17 km i 3h 45m
Więcej statystyk

Plany planami, a głupiemu radość.

Sobota, 23 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 01. Wycieczki
W trakcie ostatniej wycieczki z Wojtkiem nabawiłem się kontuzji, która skutkowała tym, że nie byłem w stanie wrócić samodzielnie do domu. Wycieczka miała miejsce w niedzielę, a już w środę czułem się w miarę dobrze. Ból praktycznie był niewyczuwalny. Reszta tygodnia, praktycznie zapomniałem o nabytym urazie - dodam wykonując normalne codzienne czynności.
Od środy śledziłem prognozę pogody i w piątek pojawiło się okienko bez deszczu właśnie w czasie, który idealnie wpasowywał się w mój rozkład zajęć. Plany były ambitne - co najmniej czwarta setka w roku, a może coś więcej. Nie zdradzam co.. przyjdzie na to czas.

A więc ruszam, trochę asekuracyjnie, aby odpowiednio się rozgrzać i sprawdzić stan mięśnia czworogłowego uda. Niestety po kilkunastu km zaczynam odczuwać lekki dyskomfort. Postanawiam zmodyfikować dalszą trasę i z racji tego, że wyruszyłem wcześnie rano pojechać na kawę do Babci.

Spokojnie kręcąc dojeżdżam do Krupskiego Młyna, gdzie oprócz kawy i pysznego ciastka zakładam Babci nowo nabyte rolety do okien.
Tak przy okazji, Endo (mam aktywną opcję wyłączania czasu przy postoju) zatrzymało się po dotarciu na miejsce, natomiast w momencie utraty sygnału GPS czas naliczał się non stop - już nie pierwszy raz - porażka.

Wracając postanawiam jechać przez Wielowieś i Połomię. Niestety mimo motywacji do pedałowania kontuzja daje o sobie znać.  Delikatnie kręcąc wracam do domu podjazdy pokonując w zasadzie na jednej nodze. :(

Szkoda, jestem zły że nie udało się pokręcić więcej. Bezsilność rekompensuje wykonanie dobrej roboty -> roletki :)

A z mięśniem.. hmmm, chyba zapowiada się wizyta u lekarza

Wycieczka po lasach

Niedziela, 17 maja 2015 · Komentarze(2)
Kategoria 01. Wycieczki
Dzisiaj wybieram się z Wojtkiem pozwiedzać Krupski Młyn oraz jego okoliczne lasy. Jako, że Wojtek nie miał jeszcze okazji zawitać do mojej rodzinnej miejscowości, tym bardziej z przyjemnością oprowadzę go po okolicy.

Wojtek kupił nowy rower - Krossa 29er :). Mieliśmy wyjechać wcześniej, jednak nadarzyła się okazja sprzedać poprzedni. Trudno, Klient nasz Pan. W każdym bądź razie przesuwamy wyjazd o 2h i proszę Wojtka, żeby się nie spóźnił, bo będzie mało czasu. I co? I przyjeżdżam spóźniony... Szkoda więcej tutaj się rozpisywać..

Szybki przegląd nowej maszyny, krótka przejażdżka na nowym Krossie Wojtka i ruszamy. Jest chłodno i niebo całe zakryte jest ciężkimi chmurami. Kierujemy się w stronę Mikołeski, skąd dalej autobaną, którą prezentuje mi Wojtek prosto trafiamy do Kotów. Parę minut asfaltem i w Wesołej skręcamy w prawo, aby za chwilę ponownie jechać lasem. Naszym celem był Staw Piegża, jednak duża liczba leśnych ścieżek powoduje, że mocno przyciąga nas do krajowej "11". Wracamy do ostatniego rozwidlenia i ponownie próbujemy przez las dostać się do Stawu. po kilkunastu minutach ponownie lądujemy na.. 11-stce :) OK, nie walczymy z tym i pokonujemy kilka km Leśą Rajzą wzdłuż szosy. Następnie w Pustej Kuźnicy odbijamy w las, aby ponownie zaatakować nasz cel. Jest naprawdę malowniczo, dodatkowo zza chmur zaczęło pojawiać się Słońce.


a sama trasa do najłatwiejszych nie należy :)


Docieramy w końcu nad Staw Piegża, gdzie robimy sobie krótką przerwę.

Dalej dojeżdżamy do drogi  i asfaltem prosto do Krupskiego Młyna, gdzie Wojtkowi przedstawiam co ciekawsze miejsca.

Dalej udajemy się do Borowian, gdzie w zawodach wędkarskich bierze udział Prezes Jacek, z którym zamieniamy kilka zdań. Jedziemy dalej do Wielowsi. Wstępnie miałem zaplanowaną inną trasę, jednak brak sklepów zmusił nas do jej modyfikacji. Więc w samej Wielowsi wizyta w sklepiku i posiłek. Oprócz słodkości musiałem zjeść coś konkretnego, czyli :dwie kiełbaski na miejscu poproszę!"

Następnie przez Wojskę i dalej testujemy nową autobanę - wygląda zachęcająco:


Jest już naprawdę ciepło, a słońce nie zachodzi już za chmury. Jedziemy w miarę szybko (25-30 km/h) i dojeżdżamy do drogi, którą jakieś 2 km musimy pokonać, aby dojechać do Tworoga. Dalej kierujemy się już Leśną Rajzą przez Brynek w stronę Boruszowic. Dojeżdżając do Boruszowic nagle czuję małe ukłucie w lewym udzie, pedałuję dalej. Niestety dosyć szybko ból się nasila i po kilkuset metrach jest już na tyle mocny, że postanawiam zatrzymać się. Po chwili namysłu rezygnuję z dalszej jazdy będąc jakieś 12 km od domu. Ekipa ratunkowa zebrała mnie z trasy :( - tego jeszcze nie było..

Tak, czy inaczej dobrze zrobiłem, gdyż pisząc ten tekst widzę lekki obrzęk, a ból jest naprawdę dokuczliwy. Mam nadzieję, że krótka przerwa i maści pomogą.

Grilowo do Ani i Marcina

Sobota, 16 maja 2015 · Komentarze(0)
Po trzeciej setce w tym roku udajemy się całą ferajną do znajomych na grila. Jazda w miarę spokojna, pogawędki w trakcie.
Na miejscu Miki ma dla siebie (oraz Mateusza) całe podwórko :). Po cały popołudniu zabawy w piaskownicy, na trawie i huśtawce wracamy w komplecie do domu.

Park Krajobrazowy Lasy nad Górną Liswartą

Sobota, 16 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 01. Wycieczki
Dzisiaj wyprawa do Parku Krajobrazowego Lasy nad Górną Liswartą. Przynajmniej taki jest plan, bo wczoraj w końcu odebrałem zamówiony w niedzielę łańcuch i nie nie byłem pewien, czy przyjmie go używana kaseta. Po Łańcuch musiałem pojechać do punktu obsługi klienta w Piekarach Śl, gdyż od poniedziałku firma nie była w stanie dostarczyć do mnie przesyłki priorytetowej. Chciałem go koniecznie odebrać w piątek, aby wieczorem umieścić w napędzie i dzisiaj wcześnie rano przejechać szosą.
Kaseta przyjęła łańcuch bardzo dobrze. Wzrokowo widziałem, że jest w dobrym stanie, ale nigdy nic nie wiadomo. Łańcuch pracuje cicho a przełożenia zmieniają się błyskawicznie (nie sądziłem, że mogą się zmieniać jeszcze szybciej!).

W Strzybnicy czekając na zielone światło spotykam dwóch kolarzy, którzy wyjeżdżają z podporządkowanej. Tradycyjne pozdrowienie i widzę, że nie zbierają się do szybkiej jazdy tylko powoli kręcą korbami zerkając na mnie. Po zmianie świateł ruszam aby za torami dogonić Kolegów. Gdy tylko zauważyli, że podjechałem od razu nacisnęli na pedały. Tak w pociągu jedziemy aż do Tworoga (ja dałem zmianę na odcinku Boruszowice-Brynek), prędkość waha się przeważnie w okolicach 30-35 km/h. Następnie krótkie podziękowanie za wspólną jazdę (Koledzy odbijali w stronę Krupskiego Młyna), ja natomiast skręcam w prawo i dojeżdżam do 7 kilometrowej prostej. Tam jadę wolniej, niejako mając na uwadze zaplanowany dystans oraz jutrzejszą wycieczkę z Wojtkiem.

Za Koszęcinem wjeżdżam do Parku Krajobrazowego Lasy nad Górną Liswartą.

Czyżby to był efekt tornada? ;) Chyba jednak czynnik ludzki był decydujący.

Jadąc dalej w kierunku Lisowa docieram do Stawu Odrzykoń. Są tutaj rewelacyjne tereny do jazdy szosą, niezły stan asfaltu oraz niewielki ruch w połączeniu z pięknymi widokami:


Kieruję się powoli w stronę Boronowa, przez Olszynę. Trasa jest wprost genialna:


Od Olszyny kontynuuję trasę drogą wojewódzką, jednak do samych Psar ruch nadal niewielki. Nowy napęd i noga podają mocne tempo i szybko dojeżdzam do skrzyżowania z DW 912. Zauważam, że na liczniku jest zbyt mała liczba pokonanych km, aby pokonać 100 km w wyprawie. Mają jeszcze dostępny limit casu nie zastanawiam się długo - skręcam na Żyglin/Świerklaniec. Kolejne kilometry szybko mijają.

Przez Świerklaniec szybko przejeżdżam docierając do Tarnowskich Gór.

Okazuje się, że całą trasę pokonałem w rekordowym tempie i pobiłem rekord śr. pr. na dyst. pow. 100 km, który wynosi od dzisiaj 26,62 km/h. Dodam, że jeszcze na 75 kilometrze średnia była powyżej 27 km/h, jednak przejazd przez TG na samym końcu mocno wpłynął na średnią całej trasy.

Wypad na Chchło

Sobota, 9 maja 2015 · Komentarze(1)
Wybieramy się całą ferajną na Zalew Chechło. Jako, że ostatnio jedną z najlepszych bajek Mikołaja to Tomek i przyjaciele, postanawiam pokazać Mikuli stare lokomotywy, o których kiedyś wspominał mi Wojtek (jest ich tam kilkadziesiąt!) oraz największą w Europie Środkowej kolejową stację rozrządową zlokalizowaną między Tarnowskimi Górami, a Miasteczkiem Śląskim. Obserwujemy przejeżdżające pociągi o po kilku minutach jedziemy dalej w kierunku Miasteczka Śl. Mikuś wniebowzięty :D

Na Zalewie krótki odpoczynek i zabawa Mikołaja w piasku :).

Powrót dobrze znaną trasą, w zasadzie niemal same asfalty.

Testowanie SPD SL

Czwartek, 7 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 01. Wycieczki
Dzisiejszy dzień poświęciłem testom systemu SPD SL. Zainwestowałem w pedały oraz buty, gdyż dotychczas ze względów budżetowych do Szosy zakupiłem pedały pod SPD i wykorzystywałem posiadane już buty. W miarę pokonywania kolejnych km stało się jasne, że konieczne jest przejście na system stworzony pod szosę.

Pierwsze wrażenia:

1. Chodzenie w tych butach z blokami pod SPD SL jest co najmniej dziwne. To tak, jakby założyć obcasy, przy czym obcas byłby z przodu, zamiast na pięcie. Pewnie niebawem przyzwyczaję się do tego :)
2. Wpięcie w zatrzaski - po 4 latach jazdy w SPD w zasadzie konieczna jest nauka, jak u nowicjusza. Trzeba będzie popracować nad tym.

a teraz pozytywy:
3. Sztywność - noga praktycznie zespawana z rowerem. zero luzu. No OK, można nieznacznie poruszać piętą.
4. Waga - na początku miałem wrażenie, że jadę bez butów!

Podsumowując jestem zadowolony, a to dopiero trochę ponad 30 km.

Jeżeli chodzi o jazdę, to mimo słońca było chłodno. Północny wiatr skutecznie wpływał na odczuwalną temperaturę. Noga jakoś średnio podawała, więc nie walczyłem z tym. Może to przez tą temperaturę? W każdym razie spokojnie pedałowałem (kadencja na trasie wyniosła raptem 73), poza segmentem Połomia do lasu+las+do końca, gdzie standardowo przyciskam w ostatnim czasie. I ponownie PR, dzisiaj o skromne 2 sek.

Pokusiło mnie odwiedzenie Ptakowic, chciałem zaliczyć kilka podjazdów. Jednak tamtejsze drogi są w fatalnym stanie (przynajmniej, jak na szosę). Prędko tam nie zawitam, mimo że tereny ciekawe.

Druga setka w tym roku

Niedziela, 3 maja 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 01. Wycieczki
Dzisiaj wychodzę z przyświecającym celem pokonania więcej niż stu km w ciągu dnia, po raz drugi w tym roku. Jestem krótko po mocnej infekcji gardła, jednak motywacja - 100.

Wyjeżdżam zaraz po śniadaniu i zauważam znikomy ruch na "11". Postanawiam tą drogą dolecieć aż do Tworoga skąd odbijam na Koszęcin. Tam 7 km odcinek i Segment. Już w zimę miałem okazję nim przejechać korzystając ze Stravy, jednak wtedy w grupce i na MTB. Jednak wówczas Motorniczy nadawał wysokie tempo :). Teraz zamierzam pobić je na Szosie. Niestety zimne wciąż powietrze powoduje, że nie decyduję się na mocniejsze przyciśnięcie w pedały - gardło nadal nie jest w idealnym stanie.

Następnie Koszęcin, gdzie orientuję się, że nie wziąłem ze sobą nawet "złamanego grosza" :( Mam ze sobą raptem 0,6l płynów i przejechane dopiero 30 km. Decyduję się na modyfikację trasy. Robię krótką rundę po Parku Krajobrazowym Lasów nad Górną Liswartą i skręcam w stronę Lublińca, skąd już prosto do Krupskiego Młyna.

Tam wpadam na kawę i cisto do Babci, z którą ucinam miłą pogawędkę. Uzupełniam przy tej okazji poziom płynów (tych w organiźmie oraz bidonie).

Następnie jadę drogą przez las w stronę Kielczy. Robi się coraz cieplej, zaczynam zrzucać długi rękawek. Potem krótko DW 901 i kieruję się na Świbie i Toszek. Otwarta przestrzeń i niewielki nawet wiaterek wiejący prosto w twarz daje się we znaki.

Wiosna, ach to Ty.

W Toszku już prosto w stronę domu. Jednak forma po przeziębieniu jest daleka od oczekiwanej i ostatnie 10 km pokonuję już praktycznie na rezerwie.

W sumie udało się przejechać kilka km w fajnym tempie, odnotowałem rekord śr. pr. na dyst. pow. 100 km, który wynosi od dzisiaj 25,11 km/h. Pogoda coraz lepsza, wszędzie widać wiosnę. Coraz więcej bikerów mijam na szosie. Same pozytywy.

Dębowy Włóczykij

Sobota, 2 maja 2015 · Komentarze(2)
Dzisiaj debiut Mikusia w rajdzie na orientację. Czyli całą rodzinką pakujemy się do samochodu (wyprawa, jak nad morze :) ) i jedziemy stawić się w bazie rajdu.
Tam odebrawszy numery startowe jest chwila czasu na relaks i obserwację zawodów freestyle'owych (nazwa wymyślona na poczekaniu - w każdym razie wykorzystywali rower w zupełnie innym celu) oraz siatkówki plażowej


Start.
A więc ruszamy w kierunku rozświetlenia i punktów 7 i 8. Niestety mapa nie zawiera skali, więc od razu wjeżdżamy w okolice PK 3 - skrzyżowanie.
Wracamy do rozświetlenia i sprawnie zaliczamy PK 8 - skrzyżowanie


oraz krótko po nim PK 7 - mostek.

Następnie prosto udajemy się do PK 5 - skrzyżowanie, który zlokalizowany jest blisko przyjemnej, choć zatłoczonej ścieżki rowerowej. Następnie jedziemy w kierunku Zalewu Pogoria III zatrzymując się po drodze zjadając pyszne gofry :). Jedziemy dalej wzdłuż zalewu zielonym szlakiem. Niestety okazuje się, że nie ma przeprawy przez tory, którą moglibyśmy pokonać z Mikim, więc zawracamy  (nie wiedzieliśmy o ścieżce, która biegła kilkadziesiąt metrów dalej). Z powrotem jesteśmy przy PK 5 i dalej mijając bazę szybko jedziemy asfaltem w kierunku PK - 4 - mostek.
Zaliczamy PK i wzdłuż torów ścieżką kierujemy się do PK 9 - tama.


Wracamy przez las do drogi asfaltowej, następnie ponownie wjeżdżając leśną ścieżkę dojeżdżamy do łatwego PK 1 - ambona.

Przeprawa przez tory


i od razu trafiamy na PK 6 - słupek.

Do kompletu pozostaje zaliczenie PK 2. Ruszamy zatem żwawo i dojeżdżając do asfaltu  jedziemy trzymając się głównej trasy. Następnie skręcamy na skrzyżowaniu w lewo i dojeżdżamy do mostku przy którym nie ma ani lampiony, ani biało-czerwonej kartki. Przyglądamy się mapie, kolejne ciasteczka idą w ruch i zastanawiamy się gdzie może być ostatni PK. Ponownie objawia się brak skali na mapie. Po kładce przechodzimy na drugą stronę Czarnej Przemszy i cofamy się kilkaset metrów. Natrafiamy na kolejną kładkę - zaliczamy PK 2 - mostek.


Wzdłuż rzeczki dojeżdżamy prosto do bazy rajdu, oddajemy karty.

Fajna zabawa, majówka dopełniona :) Miki otrzymuje zasłużony Dyplom i Medal dla najmłodszych uczestników :)

Krupski Młyn

Sobota, 25 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 01. Wycieczki
Na dzisiaj miałem bardzo nepięty plan: szosą do Krupskiego Młyna, następnie wymiana opon na letnie w Lublińcu, potem spacerek z Mikim na rowerku trójkołowym, oraz powrót rowerem do TG.
Z rana od razu zająłem się łóżkiem Mikuli, które składam od czwartku (pozostała szuflada). Co za badziewie, już nie kupię żadnego mebla w tym sklepie: instrukcja niejasna, całość wykonania tragiczna! W końcu po wykonaniu rzeczy, o których nie do końca miałem pojęcie (jakieś łożyska, prowadnice itd.) zostałem bohaterem w swoim domu ! :) To nic, że po .... trzech dniach. Zawsze wychodzę z założenia, że piekarz powinien piec chleb, a nie reperować samochody.

Następnie po śniadaniu napompowałem wszelkie dostępne kółka (w szosie oraz w trójkołowcu Mikołaja), trójkołowiec załadowałem do bagażnika samochodu, a sam na szosie udałem się w drogę (nie najkrótszą, ale bardzo przyjemną) w stronę "Krupy".
Trochę zaskakuje mnie kierunek wiatru, który cały dzień miał wiać z SW, a tutaj okazuje się NW :(. Trudno. 
Cały czas walczę z przeziębieniem, więc delikatnie naciskam, aby nie przegrzać. Do Wielowsi raczej walka z wiatrem (ale nie narzekamy na wiatr, liczy się tylko siła w nogach :)., później było już bardziej sympatycznie. Nawet pozwalam sobie na spontaniczną fotę:



Jadąc z Kielczy w stronę "Krupy" czuję nadchodzące lato


Na miejsce przyjeżdżam przed Lucyną i Mikim. Wypakowanie letnich kół z piwnicy i za chwilę zjawiają się. Wyjmuję z bagażnika trójkołowca i okazuje się, że uszkodzeniu uległo jedno z tylnych kół. Czy to efekt zbyt dużego ciśnienia, czy może w trakcie transportu nastąpiło mechaniczne uszkodzenie? Nie wiadomo. Tak czy inaczej, spacer zarzucamy.

Po kilkugodzinnym odpoczynku wracam do TG dodając do kaszlu jeszcze katar :(. Wybieram zatem najkrótszą możliwą drogę, czyli od Tworoga "11". Na szczęście pewnie w związku z remontem  ruchem wahadłowym w Tworogu ruch jest mały. Mimo wszystko natrafiam na kolejnego debila, który w Brynku jadąc z naprzeciwka wyprzedza na trzeciego. Dobitnie pokazałem mu co o nim myślę, jednak mam wrażenie, że cała ta sytuacja nie obeszła go w ogóle.
Przysięgam sobie przy okazji następnej takiej akcji zapamiętać numery i zgłosić to na Policję!

Szczęśliwie docieram do domu przed Lucyną i Mikim :)

Oznaki wiosny

Środa, 22 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 01. Wycieczki
Dzisiaj po raz kolejny w trakcie tygodnia udaje się wyjść trochę pokręcić po okolicy. Od rana jednak drapie mnie w gardle, więc postanawiam delikatnie przekręcać korbą. Ostatnim razem w te rejony wybrałem tydzień temu i od tego czasu wyraźnie zmienił się krajobraz.



Drzewa zaczynają  obrastać w liście (jak wyraźniej się przyjrzeć, to można zauważyć je na powyższym zdjęciu;) ), lada moment ta roślinność dosłownie eksploduje :)

Mimo jak się wydawało delikatnego kręcenia, śr. prędkość wyszła i tak dobra. Jakieś pół godziny przed zmrokiem wracam do domu - gdyby nie gardło pewnie byłoby dzisiaj prawie 50 km, jednak od 19 temperatura zaczęła szybko spadać.