Sobotnia setka szosą

Sobota, 22 października 2016 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Ostatnie dwa dni to mniejsze/większe opady deszczu. Na dzisiaj prognozy nie zapowiadały opadów, jednak wilgoć była odczuwalna. Termometr wskazuje 6 st. C, które przenika przez ubranie.
Ruszam na szosie o 10:30 po tym, jak spotykam się z Pawłem w Strzybnicy. Na 11-stce ruch jest duży, więc kierujemy się w stronę Miedar, następnie Wielowieś. Dalej Czarków i Odmuchów. Widoki są piękne, pogoda rozpieszcza. No może przydałoby się trochę więcej słońca.

Złota polska jesień w pełni

Przejeżdżamy przez Krupski Młyn, następnie z Kielczy do Zawadzkiego. Jedziemy z Pawłem po zmianach, prędkość jest przyzwoita, wiatr nie przeszkadza. Miejscami może nieco za duży ruch na drogach.

Słońce zaczyna coraz śmielej wychodzić zza chmur - od razu chce się kręcić.



Z Lublińca wracamy przez Koszęcin, Tworóg do domu.

Super wyprawa. Tym bardziej, że w dniu dzisiejszym pokonałem swój rekordowy roczny dystans, a mamy jeszcze ponad 2 miesiące kręcenia w tym roku! :)

Szosowa sobota

Sobota, 15 października 2016 · Komentarze(2)
Kategoria 00. Treningowo
Dzisiejsza trasa trochę nietypowa - zaczynam z Potępy. Wszystkiemu winna awaria samochodu, który odstawiam na 3 godziny. Prognozy pogody były optymistyczne, więc zabieram ze sobą szosę. Wybieram ciekawą pętelkę. Na początku trochę obawiałem się dystansu, tym bardziej, że od ok. 60% dystansu nie miałem możliwości skrócenia pętli. Okazało się, że nogi pracują wyśmienicie.
Trasa Tworóg-Koszęcin-Lubliniec-Kośmidry-Zawadzkie-Krupki Młyn przejechana z dwoma krótkimi postojami  (jedzenie i zakupy ww sklepie).

Niedzielny trening

Niedziela, 9 października 2016 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Jesień, coraz mniej okazji do kręcenia.


Mimo, że zapowiada się na rekordowy roczny dystans, to jednak czuję nadal głód kilometrów. Szczególne, że ostatnio ponownie zacząłem więcej kręcić Szosą.

Nadal odczuwam skutki przeziębienia, więc kręcę bez interwałów, tak żeby nie zgrzać się zbyt mocno. Warunki dobre, wiatr nie przeszkadzał, temperatura znośna.

Niedzielne szosowanie

Niedziela, 2 października 2016 · Komentarze(5)
Kategoria 00. Treningowo
Niestety po ostatniej całodniowej rajzie (a szczególnie odcinku pokonywanym wieczorem, po opadach deszczu) dopadło mnie ostre przeziębienie, z którego dopiero wychodzę. Mimo, że sobota była rowerowo idealna (23 st.C zero wiatru i słońce) to jednak postanowiłem odpuścić i odpocząć jeszcze jeden dzień.

Wyszło dobrze, bo czuję się lepiej, chociaż mam świadomość, że jeszcze nie w pełni zdrów. Wychodzę zatem z planem delikatnego kręcenia szosą. Krótka pętla na pewno nie zaszkodzi :)

Jedzie się dobrze, wiatr nie przeszkadza. Wpierw wybrałem drogę nieopodal parku w Reptach, więc miałem kilka mniejszych wzniesień do pokonania. Nie spinam się, mała tarcza z przodu i kręcimy.

Potem zaczęły się płaskie odcinki - też bez szaleństw - 27-29 km/h.


Wracając do domu zbieram jeszcze kasztany, które razem z wczoraj zebranymi żołędziami zapewnią wieczorną zabawę z Mikim.

Sobotnie rajzowanie

Sobota, 24 września 2016 · Komentarze(2)
Kategoria 01. Wycieczki
Kolejny raz postanawiamy z Wojtkiem skorzystać z polskich kolei (a co, wspomóżmy ten deficytowy biznes) i planujemy rozpoczęcie trasy w Kluczborku. Oczywiście najpierw zbiórka na dworcu w Tarnowskich Górach, jedziemy do Lublińca, razem za 8 zł :) Jest OK.
W Lublińcu przesiadka, mamy kilkanaście minut.



Następny odcinek, podobnej odległości, pokonujemy za...  36 zł! :( To mniej nam się podoba. Chyba w przyszłości poprzestaniemy na Lublińcu.

Wysiadamy w Kluczborku i od razu kierujemy się do centrum - bardzo urokliwe miejsce.





Ruszamy w trasę, kierujemy się na południe, chwilowo korzystając z krajowej 45-tki,by po kilku kilometrach wjechać na mało uczęszczane drogi.



Przekraczamy krajową 11-tkę i odpoczynek w przepięknym miejscu



Pokonując kolejne kilometry, natrafiamy na kopalnię odkrywkową



Następnie Zborowskie, Kochcice - to okolice dobrze już nam znane m.in. z wyprawy sprzed dwóch tygodni. Zaczyna padać, na szczęście po chwili ustaje. Jednak dalej zbliżając się do Lublińca widzimy, że musiało padać zdecydowanie mocniej.

Zajeżdżamy do Piłki, tam posilamy się przed ostatnim odcinkiem :) Przez moment pada drobny deszcz. Postanawiamy ruszać dalej.
Niestety, prace nad autobaną przeciągają się w nieskończoność.


Dojeżdżamy do Mikołeski. Temperatura szybko spada, pojawia się mgła.



120 mamy w nogach, odpoczywamy w Mikołesce, gdzie dowiadujemy się, że w Kaletach miało miejsce oberwanie chmury i deszcz padał przez dwie godziny - dobrze, że nie trafiliśmy na takie warunki.

Wyjeżdżamy z Mikołeski lasem w stronę Pniowca i Tarnowskich Gór, widoczność jest coraz mniejsza.



Temperatura spada do 11 st. C.



W końcu dojeżdżamy do domów. Dużo ciekawych miejsc mieliśmy okazje dzisiaj zobaczyć, pewnie jeszcze wrócimy w te okolice. Trudna wyprawa, której końcówka zaowocowała przeziębieniem :(.


Treningowo, po pracy

Czwartek, 22 września 2016 · Komentarze(2)
Kategoria 00. Treningowo
Kolejne wyjście na rower na pograniczu dnia i nocy. Tak to już jest..
Nogi pracowały wyśmienicie, jedynie temperatura mogłaby być wyższa..

Mikołeska

Wtorek, 20 września 2016 · Komentarze(3)
Kategoria 00. Treningowo
Szybkie wyjście wieczorkiem. Umawiam się z Wojtkiem. Jedziemy do Mikołeski.
Miła, przyjemna rajza. O tej porze roku mimo coraz niższych temperatur, jeździ się przyjemnie. Nogi wytrenowane, więc pracują odpowiednio. Ach szkoda, że ten sezon nie trwa przynajmniej 1 miesiąc dłużej.

Treningowo, po pracy

Poniedziałek, 19 września 2016 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Wyjście późnym (jak na tą porę roku) wieczorem na krótką pętlę. Wychodzę o 19-tej, co wystarcza raptem na 16 km..

Treningowo, po pracy

Wtorek, 13 września 2016 · Komentarze(1)
Kategoria 00. Treningowo
Niestety po ostatnim rajzowaniu jestem delikatnie przeziębiony. Na szczęście gardło jest w porządku (przynajmniej na razie), jedyny objaw to katar, więc przeprowadzam kurację rowerową :).

Wyjeżdżam na trasę treningową, by końcem trasy zajechać jeszcze do apteki po tabletki z witaminą C i rutyną.

Niedzielne rajzowanie

Niedziela, 11 września 2016 · Komentarze(1)
Kategoria 01. Wycieczki
Wczorajsza wyprawa zakończyła się awaria i powrotem pociągiem do domu. Postanowiliśmy dzisiaj z Wojtkiem wykorzystać to, że nie trzeba kupować biletu na rower na linii Tarnowskie Góry-Lubliniec (rozporządzenie obowiązuj zdaje się na odcinku Katowice-Częstochowa) i równo o 6:00 ładujemy się do osobowego w Tarnowskich Górach.


Podróż pociągiem szybko mija. Studiujemy mapy, planujemy trasę. Fotografuję krajobraz, jak zwykle piękny o poranku.


Dzięki uprzejmości polskich kolei dojeżdżamy w zdaje się ok. 20 min do Lublińca. Ruszamy. Kilka kilometrów dalej, tuż przed Kochcicami taka sytuacja:

Weekend pod znakiem zdjętego tylnego koła.

Wczoraj wieczorem, gdy w pośpiechu instalowałem Żony koło do mojego roweru, wymieniając przy tym oponę, musiałem naruszyć gumową osłonkę na obręczy. Dętka przecięta od wewnątrz :(

Szybka wymiana dętki, jednak pompowanie nie było już tak szybkie.. Okazało się, że nowa dętka ma mega krótki wentyl...

Krótka przerwa i narada przy Kochcickim... w Kochcicach


Jedziemy dalej. Za Kochcicami odbijamy w stronę Ciasnej. I co?


No proszę! Przed nami jeszcze ze 100 km!

W Ciasnej jesteśmy zmuszeni wjechać na krajową 11-tkę. Jest jednak niedziela, wczesny ranek - samochodów jak na lekarstwo. Szybko przejeżdżamy ok. 4 km odcinek, by zjechać na mniej uczęszczane drogi. Słońce zaczyna pracować.



Po kilku kolejnych kilometrach wjeżdżamy w końcu do lasu.


Tereny piękne. Mijamy Stare Kuczoby, następnie Kucoby, Kiki. W Podłężu Szlacheckim krótka przerwa przy tamie. Szkoda, że tak zaniedbanej :(. Rozprawiamy krótko na ten temat, przyglądając się z jej bliska.


Lata świetności dawno przeminęły.. 

Nadal pędzimy lokalnymi drogami. Kostrzyna, Przystajń, w Kamińsku skręcamy na niebieski szlak. Ponownie korzystamy z leśnych dróżek. Jest to jednak jedynie kilkukilometrowy odcinek. Temperatura w okolicach 30 st. C. Coraz częstsze postoje, coraz więcej napojów.

Po drodze spotykamy kilku bikerów..



.. mało rozmowni.

Zbliżamy się do Lublińca, skąd planujemy ruszyć lasem do domu.



Zajeżdżamy do Celiny. Tam regeneracja.

Postanawiamy zaatakować Krywałd. Ja byłem tam raz, Wojtek trzy razy. Jednak żaden z nas nie jechał tam od strony Piłki. Czas najwyższy. Było kilka znaków zapytania, raz dopytaliśmy lokalnych bikerów i oczywiście trafiamy.


Aż trudno uwierzyć, że to środek lasu :)

Następnie przez Mikołeskę wracamy bezpośrednio do domu.

Kolejna świetna wyprawa rowerowa!