Rozjazd po Silesia Race

Niedziela, 11 października 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Mimo, że nogi odczuwają wczorajsze kilometry, to trzeba odebrać samochód. Więc wsiadam na szosę i wybieram trasę... jakby delikatnie to ująć.. prowadzącą wprost owalem do celu mojej podróży :).

Wpierw 10 km walczę z wiatrem, potem pomaga mi przez kolejne 10 km. W zasadzie jedynie utrzymywanie tempa, bez większych historii.

Silesia Race

Sobota, 10 października 2015 · Komentarze(1)
Mimo pokrywającego się terminu z Bike Orient, w którym w tym roku chciałem  wystartować na trasie GIGA w całej edycji, postanowiłem wziąć udział w nieopodal organizowanym rajdzie na orientację Silesia Race. BO i tak w tym roku był dla mnie nieudany z racji upadku na ostatniej edycji w Parku Krajobrazowym Międzyrzecza Warty i Widawki.

Wpierw jednak samochód odwiozłem do mechanika, skąd już rowerem przyjechałem do bazy rajdu - bez kasku, który zostawiłem w domu :(. Standardowo udaję się do biura zawodów, numerek i te sprawy i w zestawie otrzymuję ... komplet map. W zasadzie miałem wszystko czego potrzebowałem do jazdy,  oprócz kasku oraz Kompana dzisiejszych wojaży. Wojtek jadąc samochodem zgodził się podjechać do mnie do domu i przywieźć moją zgubę :). Uff, całe szczęście, gdyż w trakcie ostatniego rajdu kask okazał się baaardzo przydatnym wyposażeniem.

A więc odprawa.


Zatem ruszamy na trasę. Na początku wybieramy zaliczenie wszystkich PK z Orienteeringu założonych przez Nadleśnictwo Brynek. Bardzo fajny, ciekawy teren. Wiele razy przejeżdżałem w pobliżu nie zdając sobie sprawy z tego miejsca.

Zaliczamy kolejne PK oddalone od siebie czasami o kilkaset metrów.


Niektórzy uczestnicy rajdu znaleźli nawet czas na zbieranie grzybów ;P

Niektóre PK zaskakują


Niestety w mojej i Wojtka ocenie, wybranie tych PK na trasie rowerowej 100 km nie było dobrym rozwiązaniem. Oczywiście jest to nasza subiektywna ocena. Jest to fajna trasa i ciekawa zabawa na niedzielne popołudnie, ale nie zawody na orientację, gdzie jniemal 200 osób zaczyna od tych PK, zderzając się na co drugim skrzyżowaniu dróg.

Po zaliczeniu wszystkich miejscowych PK zabieramy się za punkty oddalone od bazy rajdu. Wpierw jedziemy w stronę Kielczy, gdzie po drodze jest PK2, który wg opisu znajduje się nieopodal ambony oraz uli, tuż przy stawie. Niestety popełniamy błąd nawigacyjny i tracimy ok 15 min szukając stawu jakieś 500 metrów od jego faktycznego położenia :(.

W końcu znajdujemy staw, reszta to już formalność



Następnie jedziemy do Kielczy, gdzie niedaleko zlokalizowano kolejne dwa punkty kontrolne. PK 3 nie sprawia nam większych problemów. Następnie krótka wizyta w miejscowym sklepie - uzupełnienie płynów.

Następny PK 4 - południowy róg polany. To była porażka. Zaliczenie go kosztowało nas chyba 30 min... Morale były naprawdę niskie. Jakby tego było mało Wojtek opuszczając punkt testował poziom wody w pobliskim kanale.

"Nowe spodnie..." ;) zdaje się, że będą dobrze się sprawować.

Głowy do góry, jedziemy do PK 6, wcześniej odpuszczając skrajny PK 5, który wydaje nam się zbyt odległy - za dużo czasu poświęcilibyśmy na dojazd i powrót. Szóstkę zaliczamy dosłownie w mgnieniu oka.

Do kolejnego PK 7 jedziemy licząc kolejno przecinki. W sam rejon trafiamy niemal bezbłędnie, jednak chwilę zajmuje nam odszukanie samego perforatora. Organizatorzy nie korzystali z lampionów, a jedynie z oznaczeń płaskich. To niejednokrotnie skutecznie utrudniało odnalezienie punktu.

Następnie szybki przejazd przez Krupski Młyn :) (szkoda, że organizatorzy pominęli moją rodzinną miejscowość i nie umieścili w okolicach żadnego PK) do Potępy gdzie zaliczamy PK 8 na szczycie wzniesienia, o którym nie miałem zielonego pojęcia. A przecież te okolice tak dobrze znam - podobno.

Następnie szybki przejazd do PK 9 - zejście cieków. Tutaj ponownie nie trafiamy w punkt i tracimy kolejne minuty na szukanie perforatora w zupełnie innym miejscu (już tyle razy obiecywałem sobie zaopatrzyć się w kompas z linijką ;/).
W końcu się udaje.

Zauważamy, że w lesie jest coraz ciemniej, jednak do zachodu pozostaje jeszcze ok 1 godz. Walczymy!

Kolejny PK 10. W te rejony bardzo rzadko zajeżdżamy. Do zaliczenia PK od tej strony konieczna była przeprawa przez Małą Panew


Rowery zostawiamy, postanawiamy ten kawałek pokonać pieszo


Pierwszy raz byłem w tym miejscu, cóż za zaskoczenie w samym środku lasu:


Koniecznie trzeba podjechać w to miejsce  jeszcze raz.

Słońce zachodzi, mimo to postawiamy zaliczyć kolejny PK 11. Niestety nie udaje się go odszukać, mimo że byliśmy na miejscu. Szkoda.

Wracamy do bazy, meldujemy się z zaliczeniem 24/30 PK o 18:55.

Szkoda tych straconych minut, zbyt dużo zajęło nam błądzenie w zupełnie innych miejscach niż były zlokalizowane PK. Trochę nie leżała mi mapa (mało dla mnie czytelna), ale nie ma na co zwalać. Po prostu słaby występ. Chociaż oficjalnych wyników jeszcze nie opublikowano, to nie jestem zadowolony.
Jednym z celów rajdu było poznanie uroczych miejsc w okolicy. Tu akurat pełen sukces. Mimo, że tereny te znamy, jeździmy po nich większość czasu, to poznaliśmy nowe urokliwe miejsca, do których na pewno wrócimy przy okazji kolejnych wycieczek.

Jeżeli chodzi o rajd, szkoda że organizatorzy przy dłuższej trasie rowerowej skupili się na tych lokalnych PK, które istotnie zdominowały w naszym przypadku pierwszą część rajdu..


Treningowo - przed SIlesia Race

Czwartek, 8 października 2015 · Komentarze(2)
Kategoria 00. Treningowo
Dzisiaj może ostatnie już wyjście w tygodniu, po pracy. Dzień coraz krótszy..

Postanowiłem zrobić to samo kółeczko, co we wtorek, jednak bez większego zagięcia. W końcu w sobotę planuję start w Silesia Race.
Chociaż czułem zdecydowany powiew jesieni i nie było tak ciepło, jak w ostatnie dni, to jechało się całkiem przyjemnie. W trakcie odcinków leśnych spotkałem raptem dwie osoby.

Treningowo - wieczorem po LR

Wtorek, 6 października 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
W zamiarze treningowa trasa na szosie. Jednak chcąc dopompować tylne koło obracając słyszę raczej nienaturalny dźwięk. Po przyjrzeniu się uważniej postanawiam przejechać się MTB, a tylne koło oddać jutro do przeglądu - tak na wszelki wypadek. Jeżeli coś się zepsuło na dobre i tak na to nie nic poradzę.

No więc jadę MTB i początkowo pustka w głowie. Gdzie tu się udać na trasę do 30 km (za 45 min planowany zachód Słońca), tak żeby nie jechać asfaltem. Już dawno nie miałem tego typu dylematów :).

W końcu trasa wytyczona, jedynie obawiałem się powrotu, gdyż zapomniałem przedniej lampki.

Szybko "uporałem" się z trasą (Pniowiec-Mikołeska-Boruszowice-Pniowiec) przy wysokiej kadencji 84.

Niedzielne rajzowanie

Niedziela, 4 października 2015 · Komentarze(3)
Kategoria 01. Wycieczki
Rok 2015 wprost rozpieszcza dobrą pogodą na wyprawy rowerowe - jeden z czynników, które wpłynęły na dystans, jaki udało się pokonać od stycznia.
Mimo października, prognoza wskazuje, że będzie ponad 20 st. C. Więc ubieram się na krótko z kurtką i drobnym ocieplaczem. Spotykamy się z Wojtkiem o 7:30. Na spotkanie jeszcze wcześniejszą porą nie ma już motywacji - niska temperatura, coraz krótszy dzień.

Jedziemy autobaną w stronę Mikołeski, jest przyjemnie, rześko. Mijamy kilku grzybiarzy. Przed Mikołeską zatrzymujemy się na posiłek, który ma nas utrzymać do godzin południowych. Dalej kierunek Brusiek, popełniamy błąd nawigacyjny. Jedziemy kilkaset metrów brnąc w piachu.

Jadąc z Bruśka w stronę Piłki zatrzymujemy się na chwilę w urokliwym miejscu nad rzeką Leśnica. 



Czasami warto na chwilę chociaż zejść z roweru i rozejrzeć się wokół.. zapewne jest jaszcze masa równie pięknych miejsc obok których przejeżdża się nie zwracając uwagi.

W Piłce skręcamy w stronę Rusinowic (nie, to jeszcze nie jest czas na posiłek ;) ). Jedziemy kilka km asfaltem. Zaczyna coraz mocniej wiać, wiatr tym mocniej odczuwalny na nieosłoniętych szosach.

W Lublińcu krótka wizyta na rynku, następnie zakupy na dalszą część trasy i jedziemy w kierunku Lubecka. Wiatr daje się we znaki.
Wojtek wypatrzył ciekawy okaz MZ ES 250 Trophy

Chyba w całości w oryginale :)

Następnie ciężki odcinek w stronę Solarni przez Lisowice. Teren odkryty i cały czas wiatr wieje centralnie w twarz.
W Lisowicach natknęliśmy się na Muzeum Paleontologiczne

oraz Historyczne Centrum Wsi i w centralnym miejscu piękny wóz strażacki.


W tym momencie orientuję się, że już niemal południe. Postanawiamy szybkim tempem kierować się w stronę domu. W Piłce odwiedzamy Bar u Celiny, gdzie posilamy się na dalszą część trasy. Z Piłki w stronę Bruśka ponownie trafiamy na piachy. Trochę nas wymęczyły. Następnie szybki przejazd asfaltem do Kalet oraz Głęboki Dół.

Kolejna fajna wyprawa w tym roku i 15-ta setka :) Ciekawe, czy uda się zdobyć jeszcze jakąś w 2015.



Garb Tarnogórski

Sobota, 3 października 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Sobotnia wycieczka z Pawłem, ponownie na Garb Tarnogórski w celu zaliczenia kilku wzniesień. Jednak wpierw zajeżdżamy do sklepu rowerowego, aby zakupić smar do łańcucha.

Następnie kierujemy się już w stronę Świerklańca, skąd atakujemy podjazd pod Sączów, czyli około jedno kilometrowy odcinek o średnim nachyleniu 3,9%. To jednak dopiero początek, czeka nas jeszcze Góra Siewierska, a więc 76 m przewyższenia na odcinku 2,6 km, co daje średnio 2,7%.

Pogoda wręcz rewelacjyjna, już nie będę narzekać na wiatr :). 


Wracając proponuję Pawłowi trasę przez Rogoźnik, Dobieszowice i Radzionków. Czyli kolejne wzniesienia, jednak tym razem już nieco łagodniejsze. Mimo, że nie zaginaliśmy się w końcówce zbyt mocno, i tak udało mi się zrobić PRa na segmencie Od Lidla z 10kg ziemniaków. Zajmuję aktualnie 26 miejsce na 46 zawodników.

W sumie było ponad 570 m przewyższenia, więc wrzucam profil trasy:

Treningowo

Czwartek, 1 października 2015 · Komentarze(0)
Kategoria 00. Treningowo
Pogoda wręcz rewelacyjna, jak na tą porę roku. Więc kolejne wyjście po pracy na traskę treningową.

Chociaż dzień coraz krótszy, nadal jest możliwość przekręcenia tych 30 km, bez jazdy nocą. Jeszcze chwila i pozostaną jedynie weekendowe wypady.

Treningowo

Wtorek, 29 września 2015 · Komentarze(0)
Wyjście wieczorem po pracy. Dzień coraz krótszy, zatem wyjście w tygodniu przed zmierzchem jest wyzwaniem. Na szczęście dzisiaj się udało.
Mimo zdecydowanego deficytu cukru w organizmie jechało się bardzo dobrze. Nawet wiatr nie przeszkadzał :)

Chociaż mogło być nieco cieplej..

Niedzielne rajzowanie

Niedziela, 27 września 2015 · Komentarze(2)
Obserwujemy coraz więcej oznak jesieni. Temperatura, krótszy dzień.. Można jednak znaleźć ten moment i uchwycić piękny rynek, godz. 7:40



Spotykamy się z Wojtkiem tuż przy największej stacji rozrządowej w Polsce, skąd kierujemy się w stronę Miasteczka Śl. Następnie Pasieki, gdzie robimy przerwę na posiłek.
W międzyczasie zapoznajemy się z historią zalanej Kopalni Bibiela-Pasieki

Znajdujemy również pozostałości po budynkach kopalni


oraz zalane szyby


Następnie przez Kolonię Woźnicką docieramy do ekipy wykonującej odwiert, którą odwiedziliśmy 2 tyg. temu. Niestety dzisiaj nie było z kim porozmawiać, robota szła pełną parą.


Postanowiliśmy nie przeszkadzać Panom i po wykonaniu foty pojechaliśmy dalej na Garbaty Most. Swoją drogą ciekaw jestem na jakiej głębokości byli.

Na Garbatym ponownie chwila przerwy. Zaczynaliśmy od 9 st. C, teraz co przerwę modyfikuję nieco mój strój - w plecaku miałem kilka lżejszych zamienników do ubrań, jakie miałem na sobie :)

Wyjeżdżając z miejsca postoju zauważam niedokończoną robotę bobrów, tym samym czyniąc ciekawe ujęcie na Garbaty Most


Jedziemy dalej, Zielona, Miotek. Ogrom ludzi w lesie szukających grzybów, których jak na lekarstwo tego weekendu - podobnie jak rowerzystów chyba już zmęczonych sezonem i wystraszonych spadkiem temperatur.

W Kaletach znajdujemy Punkt Kontrolny rajdu, który ma się rozpocząć za.. 3 godziny :)

Po zaliczeniu PK i obwieszczeniu tego radosnego faktu na fejsie (oczywisćie nie zdradzając jego lokalizacji) jedziemy w stronę Mikołeski. Wojtek proponuje poszukać nowej drogi, tym samym trafiamy na bardzo ładną ścieżkę prowadzącą do autobany na Brusiek.


Autobana będzie przetestowana niebawem - może przy okazji kolejnego rajzowania?

Z Mikołeski prosto do domu.



Garb Tarnogórski

Sobota, 26 września 2015 · Komentarze(2)
Dzisiaj wyjście z niedawno poznanym Pawłem, kolarzem ze Strzybnicy.

Od piątku przeglądam prognozę pogody i nie było dobrze. Budzę się dzisiaj rano i widzę, że od 10 ma być "czysto". Więc spotykamy się zgodnie z wcześniejszym planem o 11. Trasę wytycza Paweł, który często jeździ w tamte strony.

Do Świerklańca jedziemy główną drogą, następnie Tąpkowicami. Zmiany co ok 5-6 km. Za Toporowicami zaczyna Padać. Jedziemy jednak dalej, w Mierzęcicach skręcamy na Toporowice, by zmierzyć się największym podjazdem w regionie 10% wg licznika, a wg Stravy nawet 11,3%. Kierujemy się na kolejny podjazd Brzękowice-Wał. Dłuższy, ponad 3 km i łącznie 90 m przewyższenia przy max wg Stravy 12,7%.

Chcieliśmy jeszcze wjechać na podjazd w Siemonii, jednak w tym momencie byliśmy już w zasadzie doszczętnie przemoknięci. Wracamy zatem do domu.

Jak się okazuje przed Świerklańcem przestaje pada deszcz. Jezdnie suche. Zdaje się, że pojechaliśmy pojeździć nie tylko po górkach, ale również po deszczu :). W końcu prognozę sprawdzałem dla Tarnowskich Gór.. a tak zaliczyliśmy ponad godzinę jazdy w deszczu :/

Było trochę przewyższeń, zamieszczam profil trasy: