Trzeci rajd tegorocznej edycji Bike Orient odbywał się w Parku Krajobrazowym Międzyrzecza Warty i Widawki. Start zaplanowany już dawno, ba nawet termin wyjazdu w Bieszczady został dopasowany pod to wydarzenie.
Na dojazd umawiam się z Krzyśkiem, tym razem jadę swoim autem. Spotykamy się o umówionej godzinie, pakujemy rowery i ruszamy w stronę Burzenina, gdzie zlokalizowano bazę rajdu.
Na miejscu odbieramy numery startowe i przymierzamy się do przygotowania rowerów - co niektórzy trochę opieszale ;). Miłe spotkanie z Mariotruck, który z synem walczył na trasie MEGA.
Fot. Foto Doktorek
Patrzę na zegarek, czasu do startu pozostało niewiele, więc szybko ostatnie "szlify" roweru i melduję się na starcie.
Spotykamy również Szymona, z którym jechałem pierwszy rajd tegorocznego cyklu Bike Orient. Po otrzymaniu map wytyczamy we trójkę trasę. Krzysiek od początku wspominał o ambicjach na zdobycie dużej liczby PK, jednak nie był pewny formy po chorobie. Ja z kolei czuję zmęczenie po urlopie, z którego wróciłem dzień wcześniej o 22:00. Wytyczamy kilka pierwszych punktów, dalszą trasę ustalimy w trakcie.
Ruszamy. Jadę za Krzyśkiem, Szymon również. Po 2 km łapię kapcia.. To dopiero początek, ledwo zjechaliśmy z szosy! Szymon woła Krzyśka, który jednak wciągnięty w wir zawodów, walki z piachem i innymi zawodnikami nie słyszy jego nawoływania.
Szybka wymiana dętki, jedziemy dalej.
Pierwszy PK i od razu przeprawa przez rzekę ;) Bardzo dobrze, upał daje się we znaki.
Fot. Foto Doktorek
Fot. Foto Doktorek
Fot. Foto Doktorek
Czuję, że nogi nie pracują tak, jakbym sobie tego życzył. Mam jednak nadzieję, że z kolejnymi kilometrami będzie lepiej.
Jedziemy dalej i w miejscowości Smiechawy po krótkiej naradzie jedziemy dalej asfaltem. Wieje południowo-wschodni wiatr, tak mniej więcej z godziny 2-giej. Dlatego kładę się na kierownicy. To był błąd. Chwila nieuwagi, dekoncentracja, zagapienie.. Nie wiem, w każdym razie łapie mnie pobocze i uderzam mocno o asfalt. Większość energii przyjmuje lewa ręka, korpus i kask.
Chwila na dojście do siebie, zbadanie sytuacji. Chyba nie jest źle, ale boli nadgarstek oraz żebra. Po chwili jedziemy dalej. Nie zaczęło się dobrze, a ból narasta. Mam jednak nadzieję, że rozjeżdżę go. Szymon dopinguje mnie, żebym nie rezygnował.
Teren łatwiejszy w porównaniu do ostatniego BO. Walczymy zatem dalej, wcześniej jeszcze przed Startem myślałem o 15, może 16 PK. Teraz marzę o 12, aby zostać sklasyfikowany na trasie GIGA, gdyż zależało mi na klasyfikacji generalnej.
Kolejne kilometry jadę na dosłownie 60-70%. Zaliczam mozolnie następne PK
W jednej chwili czuję się lepiej, a w następnej ból znowu staje się silniejszy. Jest gorąco, pomagają krótkie, schładzające kąpiele w miejscach przepraw.
Fot. oficjalna relacja Bike Orient
Fot. oficjalna relacja Bike Orient
Kolejne przeprawy (było ich łącznie 4) już z pomocą Szymona, który przenosi mój rower.
Po 40 km robimy krótką przerwę na posiłek i po kilku minutach jedziemy dalej. Niestety chwilę później kontuzjowany nadgarstek odmawia dalszego wysiłku i uniemożliwia mi trzymanie kierownicy. Postanawiam wycofać się i zjechać do bazy rajdu.. :(
Szymon kontynuuje walkę samotnie.
Niestety zaliczam jedynie 7 PK, tym samym nie zostałem sklasyfikowany na trasie GIGA. Jednym z celów stawianych na ten rok to właśnie wywalczenie na każdym rajdzie minimum do tej klasyfikacji oraz klasyfikacja generalna BO na trasie GIGA. Niestety nie wszystko możemy mieć. Jak to Krzysiek podsumował na mecie: "Człowiek myśli, Pan Bóg kryśli."
Relację piszę w tydzień po rajdzie, nadal jeszcze odczuwając skutki upadku. Na szczęście nie stało się nic gorszego. Wypatruję już jednak kolejnych wycieczek rowerowych, może niebawem wsiądę na szosę, którą już ponad 2 tyg. nie jeździłem.