Ściana wschodnia #3 - odcinek z niespodziankami Kupin - Trygort
Czwartek, 8 czerwca 2017
· Komentarze(0)
Kategoria 02. Ściana Wschodnia, 01. Wycieczki
10.06.2017r.
W trakcie przygotowań do Ściany wschodniej mniej więcej w marcu zdecydowaliśmy się na podział na dwie niezależne grupy, który właśnie tego ranka stał się faktem. Krzysztof, Wojtek i ja ruszamy wspólnie naszą, nieco dłuższą od Kolegów trasą. Z tego powodu start do dzisiejszego etapu planujemy nieco wcześniej.
Dla mnie ten poranek był najtrudniejszym porankiem w całej wyprawy. Po pierwsze nie byłem jeszcze na tyle zorganizowany, aby szybko zjeść śniadanie, zapakować całość manatków w odpowiedniej kolejności do sakw i w ogóle być gotowym do jazdy. Po drugie odczuwałem duże zmęczenie po raptem dwóch dniach jazdy (a gdzie reszta?). Duży wpływ musiał tutaj mieć deficyt snu, jaki ciągnął się jeszcze z nocy spędzonej w pociągu.
Kawa potrafi jednak czynić cuda :) A dosłownie po kilkuset metrach przejechanych rowerem jest już dobrze. Zaczynamy jazdę drogą powiatową, jest sobota rano i ruch jest niewielki. Do tego w tych regionach jest dużo ścieżek rowerowych, z których chętnie korzystamy.
Po 35 km zjeżdżamy z trasy, korzystamy z bardzo malowniczej leśnej ścieżki rowerowej - szlakiem kolejowym. Jest to 28 km trasa łącząca Ornetę z Lidzbarkiem Warmińskim.
Jest bajecznie. Warunki wręcz idealne, w zasadzie nie wieje, temperatura w granicach 20-22 st. C. Co prawda prognoza wskazuje możliwe opady w godzinach popołudniowych, jednak na razie się tym nie przejmujemy ;).
Co kilka kilometrów przejeżdżamy pod nieczynnymi już wiaduktami.
Niektóre z nich są w kiepskiej formie, na szczęście oznaczenia są odpowiednie :).
W samym Lidzbarku krótka przerwa regeneracyjna, spędzamy kilka minut w centrum. Następnie posiłek przy zamku.
Zwiedzamy również Kolegiatę Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Lidzbarku Warmińskim:
Wyjeżdżamy z miasta by po kolejnych 12 km dojechać do Stoczka Klasztornego, w którym znajduje się przepiękne Sanktuarium o równie ciekawej budowie, co historii.
Wokół kościoła są bardzo urokliwe krużganki.
A w narożnych kaplicach można obserwować piękne malowidła.
Bardzo klimatyczne miejsce.. tym bardziej, że panuje tutaj temperatura znacznie niższa od tej na zewnątrz.
Udało mi się zobaczyć również pomieszczenia, w których swego czasu przebywał Kardynał Stefan Wyszyński.
Jedziemy dalej. Tym razem staramy się przyspieszyć, gdyż tuż po wyjeździe ze Stoczka zauważyliśmy goniące nas ciężkie chmury, które na szczęście okazały niegroźne ;).
Po 140 km dojeżdżamy do wsi Gierłoż, gdzie w trakcie II wojny światowej mieściła się kwatera główna Adolfa Hitlera - Wilczy Szaniec (Wolfsschanze).
Po dłuższej chwili ruszamy dalej. Na szczęście ciężkie chmury przemknęły nad nami, pojawił się jednak dosyć silny wiatr.
160 km podróży i meldujemy się w Mamerkach, gdzie z kolei znajdowała się kwatera Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych.
Na sam koniec trasy Wojtkowi przytrafiła się awaria. Jak się po chwili okazało, to tylko rozpięta spinka.. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem.
Po znalezieniu dwóch części spinki, awaria w mig zostaje usunięta.
W samym Trygorcie mamy ogromny problem, aby trafić do zarezerwowanej agroturystyki. Kilkukrotnie przejeżdżamy całą miejscowość i nie widzimy ani domu, ani żadnego znaku. Rozmawiamy z właścicielami, którzy starają się nas po
kierować, jednak bez skutku. W międzyczasie pytamy dwóch miłych panów siedzących na ławce pod sklepem, którzy starają się dokładnie wytłumaczyć drogę, by po chwili dodać z uśmiechem: "aaaaleee i tak tam nie traficie" - spoko.
Po kolejnych próbach i niemałej już naszej irytacji, właściciel wyjeżdża po nas.. udało się :).
W trakcie przygotowań do Ściany wschodniej mniej więcej w marcu zdecydowaliśmy się na podział na dwie niezależne grupy, który właśnie tego ranka stał się faktem. Krzysztof, Wojtek i ja ruszamy wspólnie naszą, nieco dłuższą od Kolegów trasą. Z tego powodu start do dzisiejszego etapu planujemy nieco wcześniej.
Dla mnie ten poranek był najtrudniejszym porankiem w całej wyprawy. Po pierwsze nie byłem jeszcze na tyle zorganizowany, aby szybko zjeść śniadanie, zapakować całość manatków w odpowiedniej kolejności do sakw i w ogóle być gotowym do jazdy. Po drugie odczuwałem duże zmęczenie po raptem dwóch dniach jazdy (a gdzie reszta?). Duży wpływ musiał tutaj mieć deficyt snu, jaki ciągnął się jeszcze z nocy spędzonej w pociągu.
Kawa potrafi jednak czynić cuda :) A dosłownie po kilkuset metrach przejechanych rowerem jest już dobrze. Zaczynamy jazdę drogą powiatową, jest sobota rano i ruch jest niewielki. Do tego w tych regionach jest dużo ścieżek rowerowych, z których chętnie korzystamy.
Po 35 km zjeżdżamy z trasy, korzystamy z bardzo malowniczej leśnej ścieżki rowerowej - szlakiem kolejowym. Jest to 28 km trasa łącząca Ornetę z Lidzbarkiem Warmińskim.
Jest bajecznie. Warunki wręcz idealne, w zasadzie nie wieje, temperatura w granicach 20-22 st. C. Co prawda prognoza wskazuje możliwe opady w godzinach popołudniowych, jednak na razie się tym nie przejmujemy ;).
Co kilka kilometrów przejeżdżamy pod nieczynnymi już wiaduktami.
Niektóre z nich są w kiepskiej formie, na szczęście oznaczenia są odpowiednie :).
W samym Lidzbarku krótka przerwa regeneracyjna, spędzamy kilka minut w centrum. Następnie posiłek przy zamku.
Fot. @ekokrzychu
Zwiedzamy również Kolegiatę Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Lidzbarku Warmińskim:
Wyjeżdżamy z miasta by po kolejnych 12 km dojechać do Stoczka Klasztornego, w którym znajduje się przepiękne Sanktuarium o równie ciekawej budowie, co historii.
Wokół kościoła są bardzo urokliwe krużganki.
A w narożnych kaplicach można obserwować piękne malowidła.
Bardzo klimatyczne miejsce.. tym bardziej, że panuje tutaj temperatura znacznie niższa od tej na zewnątrz.
Udało mi się zobaczyć również pomieszczenia, w których swego czasu przebywał Kardynał Stefan Wyszyński.
Jedziemy dalej. Tym razem staramy się przyspieszyć, gdyż tuż po wyjeździe ze Stoczka zauważyliśmy goniące nas ciężkie chmury, które na szczęście okazały niegroźne ;).
Po 140 km dojeżdżamy do wsi Gierłoż, gdzie w trakcie II wojny światowej mieściła się kwatera główna Adolfa Hitlera - Wilczy Szaniec (Wolfsschanze).
Hotel gwardii przybocznej Hitlera
Schron przeciwlotniczy.
Po dłuższej chwili ruszamy dalej. Na szczęście ciężkie chmury przemknęły nad nami, pojawił się jednak dosyć silny wiatr.
160 km podróży i meldujemy się w Mamerkach, gdzie z kolei znajdowała się kwatera Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych.
Na sam koniec trasy Wojtkowi przytrafiła się awaria. Jak się po chwili okazało, to tylko rozpięta spinka.. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem.
Po znalezieniu dwóch części spinki, awaria w mig zostaje usunięta.
W samym Trygorcie mamy ogromny problem, aby trafić do zarezerwowanej agroturystyki. Kilkukrotnie przejeżdżamy całą miejscowość i nie widzimy ani domu, ani żadnego znaku. Rozmawiamy z właścicielami, którzy starają się nas po
kierować, jednak bez skutku. W międzyczasie pytamy dwóch miłych panów siedzących na ławce pod sklepem, którzy starają się dokładnie wytłumaczyć drogę, by po chwili dodać z uśmiechem: "aaaaleee i tak tam nie traficie" - spoko.
Po kolejnych próbach i niemałej już naszej irytacji, właściciel wyjeżdża po nas.. udało się :).